W piątkowy wieczór w Płocku mieszkańcy mieli okazję spotkać się z Piotrem Goćkiem – autorem książki „Analfabet III RP”. Czego się dowiedzieli?
23 lutego o godzinie 18 w auli Centrum Edukacji odbyło się otwarte spotkanie z redaktorem Piotrem Goćkiem – autorem książki „Analfabet III RP”. W jego publikacji zawarte są m.in. odpowiedzi na pytania: Kto jest mężem stanu, a kto tylko mężem swojej żony? O jakich politycznych hakach nie przeczytacie w gazetach? Czym się różnią lemingi od mohengów? Jak bardzo media zepsuły Polskę? Po co premierom obiady czwartkowe? Kogo warto podsłuchiwać? Dlaczego nie chodzę na filmy polskie? Gdzie jest palarnia u prezydenta? Dlaczego pijaków szanują w Brukseli? Co wiewiórki mówią o ministrach? Kto ma dostęp do ucha prezesa? O co chodzi, kiedy nie wiadomo, o co chodzi?
Piotr Gociek, współautor satyrycznej rubryki „Dwaj Panowie G” z tygodnika „Do Rzeczy” wyjaśniał podczas spotkania jak to się stało, że kaloryfer Jacka Włosowicza był przez kilka tygodni podziwiany i fotografowany w Parlamencie Europejskim, dlaczego jeszcze nie weszła ustawa o repolonizacji mediów oraz jak doszło do konfliktu między Polską a Izraelem.
Kaloryfer europosła Jacka Włosowicza
Jedną z sytuacji opisanych w książce jest historia tocząca się w Parlamencie Europejskim. Budynek ten jest duży, z tego powodu w jego szerokich korytarzach i holach często wystawiane są różnej natury wystawy. W 2013 roku na trzecim piętrze budynku parlamentu pojawiła się specyficzna wystawa dzieł sztuki nowoczesnej, pośród której były metalowe abstrakcje.
– Wkrótce tę ekspozycję uzupełnił jeszcze jeden eksponat, brązowy żeliwny kaloryfer na brązowej żeliwnej podstawie, ustawiony na białym postumencie. No i on tam sobie stanął i bardzo się podobał. Wycieczki sobie zdjęcia przy nim robiły, zatrzymywały się dzieciaki i tak dalej. Okazało się, że jest to krecia robota i artystyczna samowolka europosła Jacka Włosowicza, który przytargał ten kaloryfer z jakiegoś skupu złomu, na Kielecczyźnie bodajże, przygotował podpisy i go postawił tam na tym postumencie, najwyraźniej zirytowany tym, co robi tam za sztukę nowoczesną. No… parę tygodni trwała ta prowokacja, zanim ktoś się kapnął w tym Europarlamencie, że na wystawie stoi eksponat, którego nikt tam nie zamawiał i został on usunięty – opowiadał Piotr Gociek.
Jak autor książki przyznał, można znaleźć w prasie z 2013 roku zdjęcia, na których widać wspomniany kaloryfer, gdzie prezentuje się „bardzo godnie”.
Repolonizacja mediów
Piotr Gociek, opowiadając o sytuacji na rynku mediów w Polsce, zwrócił uwagę, że inne kraje, zarówno Francja, jak i Niemcy, zażarcie bronią swoich mediów przed wykupieniem przez zagraniczny kapitał i tylko Polska nic w obronie swoich mediów nie robiła. Zdaniem autora „Analfabetu III RP”, problem z ustawą repolonizacyjną polega na tym, że nikt nie wie, jak ją sformułować tak, żeby działała.
Pierwszym problemem we właściwym napisaniu ustawy jest nieskuteczność prób zapisania, aby media były we własności polskiego kapitału.
– Załóżmy sobie, że jest zagraniczny koncern „X” i on wydaje trzydzieści gazet w Polsce. No i my wprowadzimy takie prawo, że on nie może mieć tych trzydziestu gazet, że te gazety muszą mieć większościowy udział Polski. To co broni temu panu zorganizować coś takiego, że każdy z redaktorów naczelnych tych gazet […] zakłada sobie spółkę, która jest polska i jest w niej większość polskiego kapitału, i dalej będą robili to, co robili do tej pory? – zwracał uwagę Piotr Gociek.
Autor podkreślił, że polski właściciel nie gwarantuje, iż gazeta będzie „porządna”. Podał za przykład tygodnik Polityka, o którym jeszcze w PRL-u miało się mówić „że to jest pismo nie tylko dla tych, którzy chcą być oszukiwani, ale dla tych, którzy chcą być oszukiwani na poziomie”. Z drugiej strony autor przyznał, że zagraniczny właściciel też nie oznacza z góry, że dane czasopismo jest złe.
Drugim problemem, jaki ma występować z dekoncentracją mediów, zdaniem autora książki, jest niepisana „dożywotność koncesji”, szczególnie w przypadku telewizji. Sytuacja, w której praktycznie nie istnieje możliwość, by stacja straciła koncesję. Piotr Gociek proponuje zlikwidowanie opłaty koncesyjnej i uzależnienie odnowienia koncesji od raportu o ilości interwencji Rady Etyki Mediów i Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji oraz tego, jak wypełniano warunki koncesji. Jednak warunkiem takiego rozwiązania musiałby być sprawny wymiar sprawiedliwości, który szybko wykrywałby i karał za przekłamania.
Trzeci problem, jaki diagnozuje Piotr Gociek, to zachwianie wolnego rynku medialnego w Polsce. Przytacza tu przykład Koncernu ITI, który do 2015 roku był jednocześnie właścicielem grupy TVN, producentem filmów i właścicielem sieci kin, co miało tworzyć „bańkę informacyjną” zaburzającą działanie wolnego rynku i uniemożliwiającą normalną konkurencję. Gociek zwrócił uwagę, że przeciwko takim układom prowadzono postępowanie w USA. W rezultacie przytoczonego procesu przestała tam istnieć możliwość, aby koncern był jednocześnie producentem, wydawcą i dystrybutorem. Autor książki zauważył jeszcze, że podobne „bańki informacyjne” mają występować nie tylko w przypadku mediów, ale również w przypadku księgarni.
Holokaustianizm
Piotr Gociek stwierdził, że konflikt między Polską a Izraelem zrodził się z rozpowszechniającej się koncepcji holokaustianizmu. Zgodnie z tym nurtem, tylko Żydzi są ofiarami II Wojny Światowej, a pozostałe narody albo brały udział w holokauście, albo dawały na niego milczące przyzwolenie. Zdaniem Goćka, konflikt był nieunikniony i ma za złe rządowi, że ten nie przygotował się do niego. Zwrócił uwagę, że Polska powinna od czasu ostatnich wyborów parlamentarnych przygotować szeroko zakrojoną medialną narrację do tego, co działo się podczas II Wojny Światowej między Polakami a Żydami.
Na koniec spotkania odbył się losowanie, w którym kilkoro uczestników spotkania otrzymało egzemplarz książki „Analfabet III RP”. Spotkanie prowadził senator Prawa i Sprawiedliwości, Marek Martynowski.