Prawo i Sprawiedliwość zdecydowanie wygrało wybory parlamentarne. Z naszego okręgu w Sejmie zasiada aż 6 parlamentarzystów, startujących z list tej partii. Wybory do Senatu wygrał także Marek Martynowski z PiS, który pokonał rywali w jednomandatowym okręgu. W najbliższych dniach odbędzie się pierwsze posiedzenie Sejmu, niedługo powinniśmy poznać także skład rządu. Nadchodzi więc pora na „czyny, nie słowa”.
Nie ma ucieczki od hasła wyborczego posła Wojciecha Jasińskiego. To właśnie taki slogan widniał pod jego zdjęciem na niezliczonych plakatach i billboardach w Płocku. A PiS w tej kampanii obiecał dużo, bardzo dużo. Wyborcy czekają teraz na realizację obietnic.
Oczywiście, partia obiecywała wiele rozwiązań ważnych dla całego kraju. Głównym postulatem tegorocznej kampanii PiS-u było 500 złotych na dziecko. W skrócie chodzi o to, żeby na drugie i kolejne dziecko (a w trudnej sytuacji materialnej nawet na pierwsze) państwo wypłacało rodzicom po 500 złotych. Z jednej strony jest to na pewno jakaś odpowiedź na zbliżającą się wielkimi krokami katastrofę demograficzną, ale z drugiej należy zadać pytanie: skąd na to pieniądze? I czy lepiej dawać rybę czy wędkę?
W planach partii Jarosława Kaczyńskiego jest przede wszystkim uszczelnienie systemu podatkowego. Obecnie bardzo dużo zagranicznych firm nie płaci w Polsce podatków, bo… nie osiągają zysków. Według oceny ekonomistów Prawa i Sprawiedliwości, działania ukierunkowane na poprawę wydajności ściągania podatków miałyby przynieść od 30 do nawet 40 miliardów złotych. Drugim ważnym źródłem zwiększenia przychodów skarbu państwa ma być podatek nałożony na sklepy wielkopowierzchniowe i banki. Zdania ekspertów są tutaj podzielone. Jedni zwracają uwagę, że sklepy przerzucą koszty na konsumentów. Druga strona odpowiada, że w tej płaszczyźnie w Polsce jest duża konkurencja, więc nie tak łatwo podnosić ceny. Oprócz tego, Prawo i Sprawiedliwość zapowiadało przewalutowanie kredytów zaciągniętych we frankach szwajcarskich (na wzór węgierski) oraz cofnięcie reformy emerytalnej.
Płock stolicą Mazowsza
Aktywni byli również kandydaci, którzy startowali z Płocka. Podczas spotkań z dziennikarzami dużo mówiło się o wydzieleniu Warszawy z województwa mazowieckiego. Stolicą województwa w nowym kształcie miałby być właśnie Płock. Kandydaci Prawa i Sprawiedliwości argumentowali, że stolica sztucznie zawyża statystyki dla regionu. – Warszawa wytwarza ponad 60% PKB na Mazowszu (województwo w obecnym kształcie produkuje aż 23% PKB), więc na papierze wygląda to tak, że województwo jest bogate. Traci na tym reszta regionu, w tej perspektywie finansowej nawet 800 mln złotych – przekonywał wówczas kandydat na senatora, Marek Martynowski.
Zdaniem pomysłodawców, takie rozwiązanie przyniosłoby szereg korzyści. Najważniejszym z nich miałoby być, oczywiście, wspomniane już większe dofinansowanie z Unii Europejskiej. Płocczan miał zachęcić również fakt, że po przeniesieniu stolicy województwa do naszego miasta powstałoby wiele miejsc pracy, między innymi w Urzędzie Marszałkowskim. Ogólnie mówiąc, nowy podział województwa miałby zapewnić zrównoważony rozwój całego regionu.
Pomysł polityków Prawa i Sprawiedliwości krytykował zwłaszcza marszałek województwa, Adam Struzik. – Przed każdymi wyborami pojawia się pomysł nowego podziału województw. To po prostu polityczna gra na sentymentach mieszkańców – przekonywał marszałek. Poza tym zwracał uwagę, że środki z Unii do 2020 są już dawno podzielone. Podział województwa za szkodliwy uznali również kandydaci z ramienia Platformy Obywatelskiej. – Są to propozycje populistyczne, czysto polityczne i niezweryfikowane pod względem finansowym – podkreślał Marcin Kierwiński, wyborcza „jedynka” z naszego okręgu. Zauważył również, że dwa województwa będą kreowały większe koszty niż jedno. Warto zwrócić uwagę, że politycy PiS startujący z Radomia popierali pomysł kolegów z Płocka, ale… ich zdaniem stolicą powinien być Radom. Mazowsze nie jest jedynym obszarem, który partia Jarosława Kaczyńskiego chciałaby wziąć pod nóż. Podobne propozycje pojawiły się w Częstochowie czy w Koszalinie.
Obecne władze miały inny pomysł. Marszałek Struzik dążył podziału statystycznego województwa. 3 listopada jego starania poparł rząd. Co się z tym wiąże? Obecnie województwo mazowieckie jest jednym obszarem NUTS 2, czyli unijnej Klasyfikacji Jednostek Terytorialnych do Celów Statystycznych. Dla ścisłości, NUTS 0 to cała Polska, a NUTS 1 to makroregiony ekonomiczne. NUTS 2 to właśnie województwa. Rząd zgodził się, aby nasze województwo zostało podzielone na dwa obszary NUTS 2. Pierwszym miałoby być miasto Warszawa z sąsiednimi powiatami, a drugim reszta województwa. Nowy podział miałby pozwolić na dokładniejsze kwalifikowanie obszarów pod względem zamożności. Zdaniem Ministerstwa Rozwoju i Infrastruktury, pozwoliłoby to na pozyskanie większych funduszy z Unii Europejskiej. Statystyczny podział nie wymaga przeprowadzenia skomplikowanych zmian administracyjnych. – Jesteśmy o krok od racjonalnego rozwiązania, o które walczyliśmy od kilku lat. Ta decyzja zamyka dyskusję o konieczności administracyjnego podziału województwa – skomentował decyzję rządu Adam Struzik. Pytanie, czy parlamentarzyści PiS zrezygnują z jednego ze swoich sztandarowych pomysłów pozostaje otwarte.
Orlen musi wrócić do Płocka!
To hasło jak mantrę powtarzali kandydaci, nie tylko startujący z list PiS-u. Kwestie koncernu poruszano przy każdej możliwej okazji. Pierwszym zagadnieniem jest oczywiście powrót zarządu spółki do Płocka. Zdaniem coraz większej liczby mieszkańców, Orlen odwrócił się do miasta plecami. Na kilka dni przed wyborami kandydaci z list Prawa i Sprawiedliwości spotkali się ze związkowcami. Omawiano bardzo wiele kwestii, między innymi nieumiejętne zarządzanie, walkę ze związkami zawodowymi czy kiepskie warunki płacowe w spółce. Związkowcy nie ukrywali, że bardzo liczą na pomoc posłów PiS w dialogu z koncernem. – Struktura zarządzania została tak ustalona, że my w ogóle nie rozmawiamy z osobami decyzyjnymi. Przez 8 lat prezesa Krawca widzieliśmy może 3 razy, i to przy okazji pikiet i manifestacji. Komunikacji w firmie nie ma – mówił Bogusław Pietrzak, przewodniczący Związku Zawodowego Pracowników Ruchu Ciągłego. Związkowcy domagali się przede wszystkim przywrócenia etatów, które zostały rozwiązane przy okazji przejścia na system czterobrygadowy oraz przywrócenia zakładowego radia „Węzeł”, dzięki któremu docierali do większości pracowników.
Związkowcy zwracali także uwagę na inne patologie w Orlenie. – Restrukturyzacja miała przynieść oszczędności, tymczasem awansowano 11 kolejnych dyrektorów. Obecnie mamy ich 121 – mówili. Poruszano także kwestie sprzedaży spółek kapitałowych, które nie zawsze miało ich zdaniem sens czy rezygnacji z obchodów Dni Chemika. – Kiedyś mieliśmy Dni Chemika i cały Płock się bawił. Dziś mamy Orlen Olimpiadę – odgradzamy się murem od reszty miasta i udajemy kogoś lepszego – ubolewał Henryk Kleczkowski, przewodniczący Krajowej Sekcji Przemysłu Naftowego NSZZ „Solidarność”.
[button link=”https://petronews.pl/moim-zdaniem-integracja-orlenu-to-wizerunkowe-faux-pas/” target=”new” color=”blue”]PRZECZYTAJ TEŻ: Moim zdaniem: Integracja Orlenu to wizerunkowe faux pas[/button]
Kandydaci PiS obecni na spotkaniu, między innymi Marek Opioła, Maciej Małecki i Albert Kołodziejski, zapowiedzieli pomoc. – Bądźmy uczciwi – nie załatwimy tego za dotknięciem czarodziejskiej różdżki. To musi potrwać. Chcemy przywrócić normalność, żeby była możliwość dialogu. To niedopuszczalne, że kadra zarządzająca zarabia takie galaktyczne pieniądze – mówił poseł Opioła. Poseł Małecki przypomniał również o aferze taśmowej, której prezes Orlenu Jacek Krawiec był jednym z bohaterów. – Pamiętacie państwo jak Jacek Krawiec chwalił się, że rozmawiał z Donaldem Tuskiem i powiedział mu, że po wyborach może zrobić paliwo nawet i po 7 złotych? – pytał. Chodziło o nagranie, z którego wynikało, że rząd Donalda Tuska naciskał na Orlen w celu obniżki cen paliwa. – Orlen stał się kartą przetargową w walce politycznej – zapewniał.
Temat powrotu zarządu zapoczątkował w Płocku Albert Kołodziejski, który ostatecznie do Sejmu się nie dostał. Zapewniał jednak, że „Orlen musi wrócić do Płocka” to nie hasło wyborcze, a deklaracja drużyny Prawa i Sprawiedliwości. – Zapytałem kiedyś prezesa, czy to prawda, że wynajem budynku w stolicy to koszt ok. 26 mln złotych rocznie? Czy to prawda, że w Warszawie zatrudnionych jest blisko 400 osób, których wynagrodzenia sięgają ok. 46 mln złotych rocznie? Czy to prawda, że budżet marketingu tylko jednego działu marketingu to w skali roku 180 mln złotych? Czy to prawda, że pracownicy na stacjach paliw muszą oddawać za niesprzedane hot dogi i przeterminowane produkty? Do tej pory nie otrzymałem żadnych odpowiedzi. Zarząd Orlenu musi tankować to samo paliwo i oddychać tym samym powietrzem co płocczanie – przekonywał.
Negatywny wpływ obecności koncernu był jednym z ważniejszych wątków. Kilka miesięcy temu przewodniczący Rady Miasta Artur Jaroszewski przedstawił niepokojące dane. Wynikało z nich, że płocczanie chorują na nowotwory układu oddechowego o 20% częściej, niż mieszkańcy innych miast o podobnej wielkości. W ostatnim czasie mieszkańcy miasta coraz częściej skarżyli się na przykre zapachy w mieście. Po części było to spowodowane remontem największego komina, wobec czego zanieczyszczenia wyprowadzano innym, niższym. Wielu płocczan sądzi jednak, że koncern nie robi wszystkiego co może w celu zapewnienia jak najlepszej ochrony środowiska.
W ostatnich dniach na interpelację Artura Jaroszewskiego odpowiedział Główny Inspektorat Ochrony Środowiska. Materiał przedstawiony przez urzędników co prawda dowodzi, że Orlen przekracza niektóre normy, jednak zdaniem urzędników brak jest jednoznacznych dowodów na to, że zwiększona zachorowalność na nowotwory płuc i oskrzeli jest wynikiem działań koncernu. – Kiedy dotarły do mnie te niepokojące dane, zainterweniowałem u Ministra Zdrowia. Zapytałem: dlaczego płocczanie częściej umierają na raka układu oddechowego? Wiecie co mi odpowiedział? Że palą za dużo papierosów, jest za dużo samochodów i piecyków węglowych – mówił Marek Opioła na spotkaniu ze związkowcami.
Ekspresówka bliżej
Maciej Wąsik i Marek Martynowski w czasie kampanii poruszali także kwestie związane z transportem. Na konferencji prasowej zorganizowanej na dworcu PKP pytali, co z inwestycjami drogowo-kolejowymi. – Chcieliśmy poruszyć trzy bardzo ważne kwestie: remontu trasy do Kutna, budowy trasy do Modlina, gdzie powstało lotnisko, oraz wyprowadzenie transportu materiałów niebezpiecznych z Płocka – mówił Maciej Wąsik.
Politycy podkreślali, że rząd Platformy Obywatelskiej i Polskiego Stronnictwa Ludowego jest winien wielu zaniechań w tych kwestiach. – Przypominam, że w Krajowym Programie Kolejowym do 2023 roku, trasa kolejowa Płock-Modlin oraz modernizacja połączenia z Kutnem są wpisane tylko na listę rezerwową. To znaczy, że nie ma nią pieniędzy – zapewniał były wiceszef CBA. Podczas konferencji zapowiadali również wyprowadzenia transportu materiałów niebezpiecznych z Płocka, co wiązałoby się z budową mostu kolejowego za Winiarami oraz walkę o przybliżenie do Płocka planowanej trasy S10.
25 października wyborcy zaufali Prawu i Sprawiedliwość, które teraz może samodzielnie rządzić. W czasie kampanii wyborczej obiecywali wiele, zarówno dla Płocka jak i całego kraju. Na debacie wyborczej wszyscy kandydaci od lewa do prawa zapowiadali współpracę dla dobra Płocka i regionu. Posłowie PiS zwracali także uwagę, na marginalizowanie opozycji. Cóż, teraz macie pełnię władzy. Jakby powiedział zapewne Wojciech Jasiński: Czas na czyny, nie słowa!
Na zdjęciu: poseł Wojciech Jasiński i senator Marek Martynowski, fot. Rafael Dominik
Jak dla mnie to będzie gorzej niż było. Nikt nie zobaczy 500 zł a Orlen zostanie w Wawce albo w Berlinie.