Co roku ochotki opanowują całe miasto i powiat. Oblepiają ściany budynków, są na oknach i parapetach, osiadają dosłownie na wszystkich i wszystkim. Przyjemny spacer na świeżym powietrzu zamieniają w koszmar. Czy podobnie będzie w tym roku?
Rok temu otrzymaliśmy od czytelników zdjęcia i przerażające filmiki, jak ochotki opanowują miasto i powiat. W Nowym Duninowie mieszkańcy nawet je „odśnieżali”, a wielu mieszkańców Płocka zrezygnowało z wieczornych spacerów. Mimo, iż ochotki nie gryzą, powodują duży dyskomfort. Wchodzą w oczy, usta, uszy, we włosy, oblepiają całe ciało i nieprzyjemnie bzyczą.
Czy w tym roku coś się zmieni?
Z pytaniem o planowane działania zapobiegające atakom ochotek udaliśmy się do płockiego urzędu miasta. Okazało się, że ratusz szukał informacji na temat skutecznego zwalczania ochotek w różnych źródłach. Zajął się tym Wydział Kształtowania Środowiska UMP, urzędnicy dotarli też m.in. do ekspertyzy dra Janusza Żbikowskiego z Zakładu Ekologii i Ochrony Środowiska UMK.
Naukowiec przygotował ją na zlecenie samorządu Nowego Duninowa, gdzie ten problem występuje w jeszcze większym (i nasilającym się) stopniu niż w Płocku.
– Z ekspertyzy wynika, że Zalew Włocławski jest doskonałym miejscem do rozmnażania się ochotek, ponieważ występuje tu muliste dno, a przepływ wody jest wystarczający, by te owady miały dostateczne natlenienie – informuje dr Żbikowski.
Wskazał też cztery metody zwalczania ochotek, zaznaczając jednocześnie, że zastosowanie większości z nich w warunkach Zbiornika Włocławskiego jest praktycznie niemożliwe z powodu wielkości zbiornika i z faktu, że jest w nim woda płynąca:
- metody mechaniczne: rozlewanie oleju, aby uniemożliwić wylot owadów dojrzałych, mechaniczne mieszanie dna (zniszczenie jaj i larw), stosowanie porażających prądem pułapek;
- manipulacje ekologiczne (ograniczające zagęszczenie larw): rotacyjne osuszanie i zalewanie kolejnych fragmentów dna zbiornika), zwiększenie głębokości zbiorników, regulowanie pokrycia dna roślinnością naczyniową;
- metody behawioralne: wykorzystanie pasożytów (czyli wirusów, bakterii, grzybów, pierwotniaków i nicieni), wykorzystanie drapieżników (makrobezkręgowców), ryb (głównie bentosożernych);
- metody chemiczne: stosowanie środków chemicznych hamujących szybkość wzrostu larw, lub oddziałujących na postacie dorosłe.
Naukowiec stwierdził również, że ingerencja człowieka w ekosystem może być niekorzystna dla człowieka i jako przykład podał ochronę kormorana.
– Wzrost populacji tego ptaka przyczynił się do znacznego zmniejszenie populacji ryb w Zalewie, a to jest jedną z przyczyn wzrostu populacji ochotkowatych – oznajmia Żbikowski.
Jakie działania podjął ratusz?
Jak się dowiedzieliśmy, Urząd Miasta Płocka analizował też możliwość przeprowadzenia dezynsekcji na określonym obszarze, np. na Starym Rynku, gdzie odbywają się wydarzenia kulturalne czy sportowe. Jednak w tym przypadku istniałaby konieczność zamknięcia okien w zlokalizowanych tu domach, zamknięcia znajdujących się tu lokali gastronomicznych oraz wprowadzenia zakazu poruszania się ludzi po tym terenie – przynajmniej na 2 godziny (a być może na dłużej).
– Należy też pamiętać, że środki chemiczne nie działają wybiórczo na ochotki, ale zaszkodziłyby także innym owadom. Ta kosztowna i uciążliwa dla mieszkańców operacja byłaby na dłuższą metę nieskuteczna, gdyż dorosłe osobniki żyją tylko kilka dni, więc mamy do czynienia z napływem nowych owadów – informuje Alina Boczkowska z Urzędu Miasta Płocka.
Wygląda więc na to, że nasz ubiegłoroczny wniosek jest nadal aktualny – nie da się obecnie zapobiegać pladze tych uciążliwych owadów i jedyne co nam pozostaje, to ich atak przetrwać…