Ostateczny wygląd zjeżdżalni na Sobótce wzbudził wiele kontrowersji. Płocczanie krytykowali jakość wykonania inwestycji oraz fakt, iż rynną, która pochłonęła ponad 310 tysięcy złotych z budżetu miasta, nie zjedziemy bezpośrednio do zalewu a… brodzika z wodą. Ratusz odpiera te zarzuty i tłumaczy: to było jedyne bezpieczne rozwiązanie.
Na naszym profilu na facebooku podniosły się głosy krytyki, nie zostawiające na płockiej anakondzie suchej nitki. Płocczanie wyśmiewali konstrukcję, projekt zjeżdżalni oraz jej koniec, a więc wannę wypełnioną wodą. – Dlaczego nie do Sobótki ta zjeżdżalnia? Czemu stoi na środku, na piachu? W sumie to równie dobrze na środku Tumskiej mogli to postawić – komentuje jeden z czytelników. – Panowie daliście czadu! Gratuluje doskonałego wykorzystania 310 tyś. zł – anakonda naprawdę robi wrażenie – pisze kolejny.
[pullquote]Dlaczego nie do Sobótki ta zjeżdżalnia? Czemu stoi na środku, na piachu? W sumie to równie dobrze na środku Tumskiej mogli to postawić – komentuje jeden z czytelników na naszym profilu na facebooku[/pullquote]
Ratusz tłumaczy, że takie wykonanie zjeżdżalni było jedyną, bezpieczną alternatywą. – Zjeżdżalnia na Sobótce swoje zakończenie ma w specjalnym basenie, a nie bezpośrednio w wodach zalewu Sobótka. To rozwiązanie bezpieczne, celowe i zgodne z planem – zapewnia Konrad Kozłowski z Zespołu ds. Medialnych Urzędu Miasta Płocka. – Wynika ono z dwóch powodów. Pierwszy to względy bezpieczeństwa – tzw. „wanna hamowna” zapewnia większe poczucie bezpieczeństwa najmłodszym użytkownikom zjeżdżalni w porównaniu z bezpośrednim zakończeniem zjazdu w zalewie Sobótka. Po drugie – Sobótka jest akwenem naturalnym, w którym głębokość wody może się zmieniać. Takie rozwiązanie wyeliminuje sytuację, w której zjazd skończymy w zbyt płytkiej wodzie lub nawet na piasku – dodaje.
Zjeżdżalnia na sobótce swoje zakończenie ma w specjalnym basenie, a nie bezpośrednio w wodach zalewu Sobótka. To rozwiązanie bezpieczne, celowe i zgodne z planem.[…]Takie rozwiązanie wyeliminuje sytuację, w której zjazd skończymy w zbyt płytkiej wodzie, lub nawet na piasku – Konrad Kozłowski, Zespół ds. Medialnych Urzędu Miasta Płocka
Urząd Miasta przekonuje, że to taktyka stosowana na wielu naturalnych akwenach, m.in. w kąpieliskach na mazurskich jeziorach, czy plażach w nadmorskich kurortach. Ratusz zapewnia też, że budzące wątpliwości schody wykonane są z materiałów antypoślizgowych. – Wszystkie powierzchnie do chodzenia, w tym schody, podłoga oraz pokrycia stopni, wykonane są z materiału uniemożliwiającego poślizgnięcie się bosych stóp – przekonuje Kozłowski. – Zastosowane materiały są zgodne z niezbędnymi wytycznymi.
Ratusz zapewnia też, że nad bezpieczeństwem cały czas czuwać będzie ratownik WOPR-u.
Przypomnijmy: do realizacji zadania została wybrana firma z Bytomia, która jako jedyna złożyła swą ofertę. Na wykonanie tej inwestycji zarezerwowano w budżecie miasta ćwierć miliona złotych. Jak się jednak okazało, środki te są niewystarczające. Za 40-metrową zjeżdżalnię ratusz zapłacił ponad 310 tysięcy złotych, a więc 60 tysięcy więcej, niż pierwotnie zakładano.