Podczas sobotniego meczu o fazę barażową VELUX EHF Ligi Mistrzów Nafciarze stoczyli walkę z hiszpańską drużyną Abanca Ademar Leon. Rzutem na taśmę wygrali 25:23.
Jak mówił przed sobotnim spotkaniem trener Xavier Sabate, ORLEN Wisła Płocka chciała pokazać, że potrafi grać dużo lepiej, niż w pierwszym meczu.
– Spodziewamy się ciężkiej walki, ale naszym celem jest zwycięstwo. Należy przy tym wszystkim pamiętać, że nie przyjeżdżają do nas turyści, tylko zawodnicy potrafiący grać w piłkę ręczną, którzy po pięciu latach stają przed szansą awansu do kolejnej fazy rozgrywek. Będą z pewnością walczyć jak lwy i musimy być na to gotowi. Musimy również znaleźć sposób na bramkarzy Ademar, którzy w tym sezonie są w znakomitej formie i w każdym meczu grają na bardzo wysokim procencie obron. W sobotę musimy im nieco popsuć te statystki – przekonywał trener.
I jego słowa się spełniły, choć pierwsza część spotkania nieco zawiodła te oczekiwania. Nafciarze schodzili na przerwę przy wyniku 9:10 dla Hiszpanii. Druga połowa to pełna mobilizacja i walka płockiej drużyny. Praktycznie przez cały czas Wiślacy utrzymywali lekką przewagę. W ostatnich sekundach prowadziła trzema bramkami, ale ostatecznie w momencie końcowego gwizdka sędziego wynik na tablicy brzmiał 25:23.
– Dziękuję kibicom, że w tym najtrudniejszym momencie meczu byli z nami. Dali nam to, czego brakowało – powiedział po spotkaniu Xavier Sabate. – Nasza reakcja w momencie, kiedy przegrywaliśmy trzema bramkami, była kluczowa dla losów tego spotkania. Kibice byli naszym ósmym zawodnikiem – dodał Igor Źabić.