Co tydzień staramy się znaleźć w płockim kinie coś ciekawego i opisać to dla Was. Nie zawsze nasze oczekiwania do filmu się sprawdzają. Jak było tym razem?
„Somalijscy piraci porywają amerykański frachtowiec, dowodzony przez tytułowego kapitana” – opis, który można znaleźć w sieci mówi nam o fabule, ale nic o samym filmie. A ten z pewnością nie rozczarowuje.
Życie na kontenerowcu to praca wcale nie tak bardzo różna od tej, którą każdy z nas wykonuje na co dzień. Są zmiany w których pracujemy (wachty), jest czas na odpoczynek, przejrzenie e-maili, kontakt z rodziną. Na pewno nie jest to bardziej niebezpieczna praca niż kierowcy dużego pojazdu czy górnika. Zagrożenia, jakie czyhają na morzu już od wielu lat nie stanowią takiego problemu jak kiedyś.
Są jednak na świecie rejony, gdzie nawet duży i nowoczesny statek nie powinien wpływać bez eskorty. Miejsca, od lat nękane konfliktami, gdzie życie jest tańsze od kuli.
Najczęściej scenariusz działania piratów wygląda podobnie. Niewielka łódź z kilkorgiem piratów podpływa do statku, przejmuje kontrolę nad załogą, armator wypłaca okup, wszyscy wracają do domu. Bez ideologii, bez drugiego dna. Zwykły biznes i rodzaj – niezrozumiałej dla nas – pracy. Takich „porywaczy” pokazuje nam reżyser. Prostych ludzi, którzy nie mają komfortu wyboru tego co robią, aby przetrwać kolejny dzień.
Kapitan Phillips to film o zderzeniu światów, światopoglądów, doświadczeń i… rutyny.
Rutynowe porwanie, które szokuje osoby, nieposługujące się na co dzień przemocą.
Rutynowa ochrona statku i załogi według podręcznikowych procedur, które są niezrozumiałe dla Somalijczyków.
Rutynowa akcja wojska. Prosta i skalkulowana na sukces misja.
Dzięki reżyserowi, który umiejętnie wplata w fabularny zapis prawdziwych wydarzeń emocje i uczucia, mamy możliwość praktycznie wczuć się w skórę każdej z tych postaci. Poczuć zirytowanie ciągłym zwodzeniem kapitana, niczym prosty Somalijczyk, który chce po prostu przeżyć kolejny dzień. Poczuć strach przed brakiem wartości dla życia, będąc w skórze uprowadzonej załogi i jak zwykły człowiek poczuć niemoc wobec ogromu i beznamiętnego działania machiny marynarki wojennej.
Kapitan Phillips to kolejny film, po którym Tom Hanks może ustawić się w kolejce po Oskary. Obejrzyjcie do końca. Polecamy!