– Remonty płockich dróg, które rozpoczęły się w wakacje, dały się nam wszystkim we znaki, to oczywiste. Korki, zwężenia, mnóstwo samochodów. Ale mam wrażenie, że proporcjonalnie do ilości utrudnień spada wyczucie i ostrożność płockich kierowców. Część z nich zdecydowanie powinna przesiąść się do komunikacji miejskiej i przestać stwarzać zagrożenie na drodze dla siebie i innych – zaczyna swój list nasz czytelnik.
Pominę już to, że ostatnio przebycie trasy od ul. Chemików na Podolszyce zajęło mi ponad godzinę – to wina czynników zewnętrznych. Ale zachowanie niektórych kierowców woła o pomstę do nieba. Tylko przez ten czas, nie ze swojej inicjatywy, dwukrotnie zostałem narażony na stłuczkę. Za pierwszym razem prosto przed maskę, bez włączonego kierunkowskazu, wjechała mi swoją toyotą młoda kobieta. Bez żadnego ostrzeżenia, po prostu jednym gwałtownym manewrem zajechała mi drogę, połową samochodu stając na moim pasie, bo nie było wystarczająco miejsca, by mogła zmieścić przede mną cały swój pojazd, a drugą połową blokując pas, na którym stała uprzednio. Tylko dzięki mojemu refleksowi nie doszło do stłuczki.
Odważna właścicielka toyoty nawet nie zerknęła w moją stronę.
Za drugim razem to ja próbowałem zmienić pas, sygnalizując to odpowiednio wcześniej. Niestety, kierowca przede mną (i nie, nie była to już tamta kobieta) wpadł na ten sam pomysł i ad hoc wpakował się w wolny przesmyk, wyprzedzając mnie o sekundy. Oczyma wyobraźni widziałem już karambol, ja uderzam w zielonego hyundaia, auto za mną we mnie i tak dalej… Na szczęście nic się nie stało, bo brawurowy kierowca po raz kolejny zmienił pas, przemykając sekundy przede mną, gwałtownie naciskającym pedał hamulca. Podróż z pracy tego dnia zdecydowanie podniosła mi ciśnienie.
A to jeszcze nie wszystko…
W Płocku od jakiegoś czasu działają sekundniki. Bardzo dobry wynalazek. Tylko dlaczego niektórzy kierowcy w ogóle nie patrzą na nie? 5,4,3,2,1… i nic. Zapala się zielone, a oni dopiero wrzucają bieg. Samochody zaczynają przesuwać się po kilku cennych w tych warunkach sekundach. Nierzadko przodownik korkowej kawalkady jest popędzany dźwiękiem klaksonu. Naprawdę to takie trudne?
Kierowcy, którzy nie wiedzą, do czego służy lewy pas na jezdni z dwoma pasami ruchu, to w Płocku standard. „Królowie lewego pasa” potrafią nim jechać nawet 5 km, często w żółwim tempie. Nie wiedzą, że blokują w ten sposób okolicznych uczestników ruchu drogowego. Mógłby im to ktoś w końcu uświadomić? Ja raz próbowałem. Na światłach. W odpowiedzi „poleciał” w moją stronę stek wyzwisk.
Niestety, prawo jazdy dawane bezterminowo to też jakiś problem. Szanuję osoby starsze, ale staruszkowie z nosami przyklejonymi do przedniej szyby, podejmujący manewry w sposób nieoczekiwany, nieumiejący realnie ocenić odległości, blokujący ruch, nieużywający kierunkowskazów, albo też zajmujący w sposób nieprzemyślany miejsca parkingowe, w moim mniemaniu też stanowią zagrożenie bezpieczeństwa na drogach. Myślę, że co jakiś czas powinno się odnawiać uprawnienia, może wtedy sytuacja wyglądałaby inaczej?
Tej jesieni w naszym mieście doszło do kilku groźnych wypadków, w tym śmiertelnych. Obserwowałem, jak poruszyła płocczan sprawa nastolatków i kobiety, którzy zginęli na trasie ks. Popiełuszki. Nawiasem mówiąc, przy skrzyżowaniu trasy Popiełuszki z Browarną dochodzi do nagminnego nieprzestrzegania zakazu lewoskrętu i przekraczania podwójnej ciągłej. No więc wypadek śmiertelny, chwila zadumy, artykuły w gazetach i komentarze, apele policji i co? I nic, kolejne, deszczowe październikowe dni i kolejne wypadki, ranni, ofiary. Czemu nie potrafimy wyciągać wniosków i zadbać o bezpieczeństwo swoje i innych uczestników ruchu?
Zgadzacie się z opinią naszego czytelnika? Kiedykolwiek przeżyliście na płockich drogach „chwile grozy”? A może macie własne obserwacje, dotyczące sprawności płocczan za kółkiem? Zachęcamy do podzielenia się doświadczeniami. Piszcie na nasz KONTAKT!
WPL i WP (po części) to kierowcy, którzy naprawdę powinni zrozumieć, że trzeba po pierwsze dojeżdzać do końca sygnalizatora świetlnego, gdzie jest linia, gdzie należy się zatrzymać. Jeżdże codziennie od roku i wciąż jest to samo, samochody zatrzymują się 3-4 metry przed wyznaczoną linią. Czasem wydaje mi się, że mieszkańcy jeżdżą tak bo im się po prostu nie spieszy, i często mam wrażenie, że KM to dla nich lepszy wybór.
Wiec może Szanowny kierowca sam się przesiądzie do autobusu i nie będzie marudził i narzekał ? jakie to Polskie tak żle tak nie dobrze