Operator Centrum Powiadamiania Ratunkowego nie może bezpośrednio przekierować rozmowy z ratownictwem medycznym, jak to ma miejsce w przypadku policji i straży pożarnej. Dlaczego? Czy wezwanie pogotowia nie jest równie ważne jak wezwanie innych służb? Czy tragedie takie, jak niedawna w Płońsku to efekt tego, że może zbyt wiele osób decyduje o przyjeździe karetki?
Przede wszystkim chodzi o szybkość przekazywanych informacji w sytuacji zagrożenia życia, gdzie, jak wiemy, liczy się każda sekunda.
– Operator numeru alarmowego 112 nie ma możliwości zadysponowania do zdarzenia zespołów ratowniczych – podkreśla Karol Kierzkowski, oficer prasowy Mazowieckiego Komendanta Wojewódzkiego Państwowej Straży Pożarnej.
– Centrum Powiadamiania Ratunkowego przekazuje informacje otrzymane na numer alarmowy 112, dotyczące znajdujących się w bezpośrednim zagrożeniu zdrowia lub życia osób, do służb ratunkowych. Przy czym do policji i straży pożarnej operator numeru alarmowego 112 może to zrobić bezpośrednio, przy pomocy elektronicznego interfejsu, natomiast do systemu państwowego ratownictwa medycznego operator numeru alarmowego przełącza rozmowę telefoniczną do dyspozytora medycznego – podsumowuje Karol Kierzkowski.
Dyżurni służb ratunkowych decydują o zastosowaniu odpowiednich procedur ratowniczych, stosownie do zagrożenia (po otrzymaniu zgłoszenia z Centrum Powiadamiania Ratunkowego lub tradycyjnych numerów alarmowych 997, 998, 999).
Przypomnijmy, co stało się w Płońsku
Na ulicy leżał mężczyzna. Pomimo kolejnych zgłoszeń na numer alarmowy, karetka nie przyjeżdżała. Dlaczego?
Wszystko wydarzyło się 16 października bieżącego roku. Mężczyzna przewrócił się na ulicy Rutkowskiego w Płońsku i rozbił głowę. Prawdopodobnie był nietrzeźwy. Trzy osoby zadzwoniły pod numer alarmowy 112 do Centrum Powiadamiania Ratunkowego w Radomiu, informując o sytuacji operatora numeru 112. Niestety, na miejsce nie przyjechała karetka, tylko policja. A mężczyzna zmarł.
Opis zdarzenia został podany nam przez Karola Kierzkowskiego, oficera prasowego Mazowieckiego Komendanta Wojewódzkiego Państwowej Straży Pożarnej:
1. Pierwsze zgłoszenie, wpłynęło o godzinie 21.45
Zadzwonił mężczyzna. Poinformował, że na ulicy leży osoba pod wpływem alkoholu. Oddycha. Operator zapytał, czy wygląda na potrąconego przez samochód lub ma jakieś widoczne krwawienia. Mężczyzna zaprzeczył. Następnie operator zadał pytanie, czy potrzebna jest pomoc medyczna, czy pomoc policji? Zgłaszający odpowiedział, że potrzebuje pomocy policji. Na tym rozmowa zakończyła się. W związku ze zgłoszeniem, operator numeru alarmowego (zgodnie z procedurą odbioru zgłoszenia) przekazał zgłoszenie za pomocą elektronicznego interfejsu do Systemu Wspomagania Dowodzenia Policji w Płońsku o zdarzeniu przy ul. Rutkowskiego.
2. Drugie zgłoszenie wpłynęło o godzinie 21.53.
Zadzwonił mężczyzna i zawiadomił o pijanej osobie z guzem i krwią na głowie. Zdarzenie widział z okna. Wcześniej stał przy poszkodowanym, ale stało później przy nim 10 osób, więc poszedł do domu. Następnie przekazał, że człowiek leży na ulicy i uderzył się głową o krawężnik. Operator numeru alarmowego poinformował, że połączy zgłaszającego z dyspozytorem ratownictwa medycznego. Niestety, zgłaszający rozłączył się. Operator numeru alarmowego oddzwonił ponownie do zgłaszającego, który powiedział, że na miejscu jest już policja. Operator numeru alarmowego przekazał, że w tej sytuacji policja oceni, czy pogotowie będzie potrzebne.
3. Trzecie zgłoszenie miało miejsce o godzinie 21.54.
Tym razem zadzwoniła kobieta. Poinformowała, że wcześniej dzwoniła na numer alarmowy w tej sprawie i prosi o wezwanie karetki pogotowia, ponieważ nie ma kontaktu z osobą poszkodowaną, która prawdopodobnie jest pod wpływem alkoholu. Następnie przekazała telefon innej kobiecie, która przedstawiła się jako lekarz pediatra. Kobieta poinformowała o leżącej nieprzytomnej osobie, prawdopodobnie pod wpływem alkoholu i poprosiła o zadysponowanie karetki pogotowia. Operator numeru alarmowego połączył zgłaszającego z dyspozytorem ratownictwa medycznego. Dalsza treść rozmowy z dyspozytorem ratownictwa medycznego nie jest znana.
O godzinie 22.01 wpłynęło zlecenie wyjazdu karetki
– O godzinie 22.01 z Dyspozytorni Medycznej, podlegającej pod Wojewódzką Stację Pogotowia Ratunkowego i Transportu Sanitarnego w Płocku, wpłynęło zlecenie wyjazdu dla zespołu W02 72 do nieprzytomnego mężczyzny leżącego na ulicy Rutkowskiego w Płońsku – mówi Elżbieta Dłabik z Samodzielnego Publicznego Zespołu Zakładów Opieki Zdrowotnej im. Marszałka Józefa Piłsudskiego w Płońsku. – Pacjent po wstępnym zaopatrzeniu na miejscu wezwania, zgodnie z algorytmem postępowania został przetransportowany do Szpitalnego Oddziału Ratunkowego w Płońsku, gdzie został przekazany dyżurującemu personelowi o godzinie 22.20 – wyjaśnia.
Tyle wiemy.
Policzmy. Od godziny 21.45 do godziny 22.01 upłynęło 16 minut, a do znalezienia się w szpitalu poszkodowanego – 35 minut. Może normalnie jest to chwila, ale dla ratowania życia jest to bardzo długo. W tym przypadku są świadkowie, którzy reagują bardzo szybko, jest policja, ale nie ma karetki. Ranny w końcu trafia do szpitala, ale za późno, umiera…
Być może kontrola ustali, co wpłynęło na taki obrót sprawy. Jednak nie chodzi o to, żeby wskazywać palcem winnych, a znaleźć zadowalające rozwiązanie problemu. Z naszych ustaleń wynika, że to przepływ informacji jest zbyt wolny. Jeśli wpływa na to ilość osób, decydujących o tym, czy ma przyjechać karetka do rannego, czy też brak odpowiedniego sprzętu szybkiej komunikacji – powinno się to zmienić. I choć najlepszy system myślenia nie zastąpi – to z pewnością je wspomoże.