Do naszej skrzynki redakcyjnej trafił list od czytelniczki. Pani Katarzyna odniosła się w nim do artykułu, w którym opisaliśmy proces zamykania kolejnych punktów krwiodawstwa. – Od kilku lat jestem honorowym dawcą krwi i obserwując to, co się dzieje, obawiam się, iż z roku na rok będzie coraz mniej osób, które będą oddawały krew – wyznała z żalem.
Pani Katarzyna dość krytycznie postrzega cały proces oddawania krwi w Płocki i całej Polsce. Jej zdaniem, niebawem osób, które dobrowolnie oddają krew, już nie będzie. – To nie dlatego, że dawcy krwi nie będą chcieli pomagać, bo wiemy, że w ten sposób dajemy coś innym, którzy tego potrzebują, ale z powodu całokształtu pracy punktów – stwierdziła w liście do nas.
Według pani Kasi, organizacja pracy w takich miejscach jest karygodna. – Każdy dawca, aby oddać krew spędza w takim miejscu od czterech do pięciu godzin – wyznała. – Ja poświęcam na to pół dnia, ponieważ mieszkam poza miastem. Przysługuje nam za to jeden dzień wolny od pracy, chociaż każdy kto oddaje krew wie dokładnie, że w dniu oddania krwi czuje się dobrze – dużo gorsze samopoczucie jest dnia następnego, dlatego też ja zawsze dodatkowo biorę następny dzień wolny – dodaje.
Kolejnym nieprzemyślanym elementem oddawania krwi jest czekolada, którą zgodnie z przyjętym zwyczajem dostaje każdy dawca. Czekolada ta ma wzmocnić dawcę i nagrodzić go za trud. Problem w tym, że zamiast czekolady, każdy dawca otrzymuje produkt czekoladopodobny. – Ta pseudo czekolada nie nadaje się do zjedzenia. Wie o tym także personel, bo liczy się tylko podpisany papierek, że je odebrałam – stwierdziła nasza czytelniczka. – Myślę że lepiej byłoby w ogóle z tego zrezygnować, albo te pięć czekoladopodobnych zamienić na dwie pełnoprawne czekolady, a więc takie, które naprawdę zawierają potrzebne składniki – wyznaje pani Kasia.
– Szkoda, że nie docenia się ludzi, którzy chcą pomóc. Tym większa szkoda, że jest ich coraz mniej…
Czytelniczka skrytykowała również personel płockiego punktu krwiodawstwa. – Opieka medyczna też jest na poziomie naszej typowej służby zdrowia. Jeśli zdarzy się sytuacja, że dawca ma złe wyniki badań (np. za mało żelaza), odsyła się go do lekarza pierwszego kontaktu, aby ten wypisał mu receptę. Czy w takim przypadku punkt krwiodawstwa nie powinien zaopatrzyć dawcy w potrzebne mu leki? – pyta czytelniczka, która takie sytuacje zna z praktyki. – Wiemy wszyscy, jak drogie są wszystkie leki, chociaż taka forma pomocy ze strony punktu byłaby bardzo wskazana – dodaje.
Konkluzja jednego z honorowych dawców krwi nie napawa optymizmem. – Dużo jeszcze uwag można by było wymieniać. Szkoda, że nie docenia się ludzi, którzy chcą pomóc. Tym większa szkoda, że jest ich coraz mniej… – podsumowuje pani Kasia.
Zgadzacie się z opinią naszej czytelniczki? A może chcecie opowiedzieć o własnych doświadczeniach z oddawania krwi? Czekamy na Wasze e-maile – piszcie na redakcja@petronews.pl.