Wojewoda mazowiecki wydał już decyzję w sprawie ważności uchwały, zmniejszającej teren ochronny Jaru Rosicy. Jak podkreślają przedstawiciele grupy Płock dla Drzew, nie zmienia to jej negatywnych skutków dla przyrody.
Przypomnijmy – wojewoda mazowiecki wszczął 1 marca postępowanie nadzorcze w sprawie stwierdzenia nieważności uchwały Nr 459/XXVII/2021 Rady Miasta Płocka z dn. 28 stycznia 2021, w sprawie Zespołu Przyrodniczo-Krajobrazowego Jaru Rzeki Rosicy w Płocku.
Zgodnie z przyjętą głosami większości radnych PO i PSL uchwałą, powierzchnia Zespołu Przyrodniczo-Krajobrazowego ma zostać zmniejszona o łączną powierzchnię 8,91 ha. Pomimo sprzeciwu społeczników i prośby o przełożenie głosowania nad tą uchwałą, podczas styczniowej Sesji Rady Miasta Płocka zadecydowano, że wyłączone z terenu ochronnego zostają: zieleń przydomowa (2,74 ha), tereny użytkowane rolniczo (2,31 ha), tereny leśne (0,41 ha), teren Parku nad Jarem (2,34 ha) oraz inne, w tym tereny sztucznie wykopanych stawów czy trawiaste (1,01 ha).
Obszar Zespołu powiększono natomiast o 3,17 ha, który łączy korytarz rzeki Rosicy z Wisłą.
Teren chroniony Jaru Rosicy będzie mniejszy. Społecznikom odebrano głos
Zgodnie z informacją, przekazaną przez Płockie Koło partii Zielonych, pomimo iż podczas sesji rady miasta włodarze zapewniali mieszkańców Płocka o uzgodnieniu projektu uchwały z Dyrektorem Regionalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska w Warszawie, to jednak okazuje się, że ten projekt z 12 stycznia wraz z autopoprawkami uzgodniony nie został.
RDOŚ nie prowadził postępowania w sprawie tego projektu, lecz wcześniejszego, z czerwca. W związku z wątpliwościami, wojewoda mazowiecki wszczął więc postępowanie.
– W sprawie uchwały Rady Miasta Płocka, dotyczącej Jaru Rosicy, Wojewoda Mazowiecki zwrócił się do Prezydenta Miasta Płocka oraz Regionalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska w Warszawie o doręczenie dokumentów oraz złożenia wyjaśnień. Wojewoda był zobowiązany do zawiadomienia Rady Miasta Płocka, która podjęła przedmiotową uchwałę, o wszczęciu postępowania nadzorczego. Po analizie otrzymanych dokumentów i wyjaśnień, Wojewoda nie stwierdził nieważności uchwały – tłumaczy zespół prasowy wojewody mazowieckiego.
Podkreśla jednocześnie, że wojewoda, zgodnie z przepisami ustawy o samorządzie gminnym, uprawniony jest wyłącznie do wydawania, w ramach nadzoru, rozstrzygnięć negatywnych, tj. o stwierdzeniu nieważności aktu prawnego jednostki samorządu terytorialnego lub o wskazaniu, że akt prawny został podjęty z naruszeniem prawa.
Uchwała o Jarze Rosicy zostanie cofnięta? Wojewoda wszczyna postępowanie nadzorcze
Co o tym wyroku sądzą społecznicy, którzy byli przeciwni zmniejszaniu terenu ochronnego?
– Z tego co zrozumiałem, decyzja wojewody nie odnosi się do racji przyrodniczych, przedstawionych przez przewodniczącego Rady Miasta Płocka podczas dyskusji nad przyjęciem uchwały, a jedynie dotyczy spraw proceduralnych, których podejrzenie naruszenia zgłoszono. Okazało się, że w zgłoszonym zakresie organ nadzorujący nie dopatrzył się nieprawidłowości. Decyzja wojewody nie zmienia jednak dotychczasowej negatywnej oceny tej uchwały, która nie wiąże się z kwestiami proceduralnymi w zakresie jej przyjęcia, a ze skutkami przyrodniczymi związanymi z antropopresją – podkreśla Grzegorz Piaskowski, współzałożyciel grupy Płock dla Drzew.
Zaznacza też, że przy okazji uprawomocnienia tej uchwały należy zwrócić uwagę na jej skutki, odnoszące się do ujścia rzeki Rosicy.
– Otóż uchwała spowoduje, że ten teren zostanie objęty kolejną formą ochrony. A w ramach już istniejących, mamy tu do czynienia z zakazem wycinki drzew na terenach nadwodnych. Wyjątkiem ma być tu jedynie sytuacja, w której drzewa stanowią zagrożenie powodziowe. Ale z zasady, drzewa stanowią ochronę przed skutkami tejże – tłumaczy Grzegorz Piaskowski.
O tym, że jest to jedyny wyjątek, wspomniała projektantka planowanej w tym miejscu przystani cumowniczej, która uczestniczyła w spotkaniu grupy Płocka dla Drzew z urzędnikami i Stowarzyszeniem Borowia.
– Jestem niezmiernie ciekaw jakie uzasadnienie zagrożeń, płynących ze strony lasu łęgowego w tym miejscu znajdzie się w zezwoleniu na wycinkę. Trudno mi sobie je wyobrazić, pomimo, że na temat drzew na nadwiślańskich terenach zalewowych miałem okazję wygłosić wykład na zaproszenie Wydziału Biologii i Ochrony Środowiska Uniwersytetu Śląskiego – podkreśla nasz rozmówca.
Tymczasem Urząd Miasta Płocka w podsumowaniu spotkania, o którym wspomina Grzegorz Piaskowski przyznaje, że „negatywną konsekwencją planowanej inwestycji jest konieczność wycięcia drzew i krzewów znajdujących się u ujścia rzeki Rosicy”.
– Inwentaryzacja drzew kolidujących z inwestycją wykazała konieczność usunięcia 41 drzew, z czego ok. 10 drzew posiada wymiary nieprzekraczające 60 cm obwodu, które można zastąpić drzewami o podobnych wymiarach w ramach nasadzeń zastępczych, a część drzew to drzewa uschnięte lub chorujące z uwagi na ich zgryzywanie przez bobry – wymienia urząd miasta.
Zaznacza też, że w ramach działań minimalizujących negatywne efekty planowanej wycinki drzew, raport nakłada m.in. obowiązek ochrony przed wycinką podobnego obszaru lasu poza terenem inwestycji. Jako właściwy wskazano las łęgowy znajdujący się w najbliższym sąsiedztwie, leżący tuż za wałem przeciwpowodziowym graniczącym ze Słupianką.