Monika Korybalska, Andrzej Lampert i Płocka Orkiestra Symfonicza pod batutą Tomasza Tokarczyka – absolwenta Akademii Muzycznej w Krakowie oraz wielkiego odkrywcę zapomnianych dzieł muzycznych, przybliżyli płockim melomanom krainę opery i operetki.
Taki też tytuł, „W krainie opery i operetki”, postanowiono nadać koncertowi, który w pierwszej części ukazał ze swej najlepszej i najbardziej znanej strony świat opery, przebogaty w nastroje dramatycznie i komediowe. Na pierwszy ogień poszła aria z opery „Le Nozze di Figaro” Wolfganga Amadeusza Mozarta, w wykonaniu utalentowanej mezzosopranistki, Moniki Korybalskiej. Arię tenorową z opery „Cosi fan tutte,” tegoż samego kompozytora, zaprezentował młody i przystojny ulubieniec dam, Andrzej Lampert, laureat telewizyjnego programu „Szansa na sukces”.
Nie zabrakło również twórczości włoskich kompozytorów i mistrzów opery w stylu bel canto, czyli Vincenzo Belliniego i Gaetano Donizettiego, którzy królowali w pierwszej połowie XIX wieku. Licznie zgromadzona publiczność, dla której zorganizowano dodatkowe miejsca siedzące, mogła również oklaskiwać „Rigoletto” Giuseppe Verdiego czy „Carmen” George’a Bizeta.
– W operetce trzeba śpiewać tak samo jak w operze, tylko lepiej – tak prowadzący rozpoczął drugą cześć piątkowego koncertu, wyjaśniając przy okazji, że operetka jest dla wykonawców rzeczą, wbrew pozorom, bardzo trudną, z uwagi na potrzebę wszechstronności w jednoczesnym podawaniu tekstu aktorskiego, gestu, tańca i oczywiście śpiewu.
Tę wszechstronność przyszło szybko zweryfikować melomanom, którzy zachwycali się maestrią śpiewu młodych solistów i dźwięków płockiej orkiestry, rozchodzących się po sali Państwowej Szkoły Muzycznej w Płocku. Dźwięki te bowiem pochodziły z „Carewicza” Franza Lehara, na podstawie sztuki Gabrieli Zapolskiej oraz z arii operetkowej do „Księżniczki Czardasza” (Die Csárdásfürstin) Imre Kalmana. Dalej, przyszła kolej na „Damę pikową” Franza de Suppe, wybitnego, austriackiego kompozytora, którego nazwisko zapisało się złotymi zgłoskami w historii operetki wiedeńskiej. Pojawiły się również „Dziewczęta z Barcelony” z „Clivii” oraz chyba najbardziej znane dzieło Rudolfa Sieczyńskiego, jakim jest walc „Wien, du Stadt meiner Träume” (Wiedeń, miasto moich marzeń). Autor skomponował je z myślą o Lwowie. Jednak lwowianie nie przyjęli go ze zbytnim entuzjazmem , uważając, że zasłużyli na coś znacznie lepszego. Byli w błędzie. Walc ten stał się dziełem sztandarowym Sieczyńskiego.
Gdy na scenie zabrzmiała wreszcie aria z Barona cygańskiego „Wielka sława to żart”, publiczność była tak zachwycona koncertem, że z wielką ochotą zaczęła chóralnie wtórować zaproszonym na ten uroczy wieczór gwiazdom, które zakończyły występ wykonaniem „Ach jedź do Varaždin”.