Zgodnie z oczekiwaniami, jednym z najgorętszych tematów podczas XV sesji Rady Miasta była dyskusja, dotycząca wprowadzenia w Płocku stref płatnego parkowania. Opozycja gorąco krytykowała pomysł prezydenta, jednak głosami koalicji projekt przeszedł.
Władze przedstawiają, opozycja krytykuje
W trakcie sesji wiceprezydent Jacek Terebus po raz kolejny przedstawił założenia i cele polityki parkingowej. Jednym z narzędzi do realizacji polityki parkingowej jest utworzenie strefy płatnego parkowania (SPP) w centrum Płocka. – Pozwala nam to zmierzyć się z problemem parkowania w mieście. W tej chwili auta parkują wszędzie, zapomnieliśmy, że przestrzenie w mieście nie są przeznaczone tylko dla kierowców, ale też dla ludzi tam mieszkających – mówił. Wszelkie informacje dotyczące strefy płatnego parkowania znajdziecie tutaj. Przez ostatnie pół roku w mieście trwały konsultacje społeczne, które podsumował Rafał Janowicz przedstawiciel firmy Brand Experience. Całkowity koszt konsultacji to 42 tysiące złotych.
Wprowadzenie płatnej strefy parkowania torpedowała opozycja, sugerując, że jest to kolejny podatek nałożony na mieszkańców i kłody rzucane pod nogi przedsiębiorców. Sugerowali też, że istnieją zapisy, które uniemożliwiają wprowadzenie w Płocku SPP, bowiem polityka parkingowa miasta powinna się opierać o parkingi wielopoziomowe.
– Jestem zdecydowanie przeciwna wprowadzeniu płatnych stref parkowania – przedstawiła swoje stanowisko radna Wioletta Kulpa.
Wskazywała również, że w dokumencie „Polityka parkingowa Płocka” niektóre zapisy są „sprytnie poukrywane”. Chodzi np. o wpisaną tam możliwość rozszerzenia SPP, podniesienie opłat za parkowanie, ograniczenie parkowania w ścisłym centrum do 4 godzin czy ograniczenie ruchu samochodowego w niektórych strefach miasta. – Powiedzcie o jakich ulicach konkretnie myślicie i w jaki sposób zabezpieczycie tam dojazd autobusami? – pytała przewodnicząca płockiego Prawa i Sprawiedliwości.
Radnej nie podobał się też zapis, że w niektórych osiedlach podzielono politykę parkingową na pasywną i aktywną. Ta druga może być podstawą do ograniczenia ruchu samochodowego w niektórych obszarach. Chodzi m.in. o osiedla Dworcowa, Kochanowskiego i Kolegialna. Za absurdalne uznała również wskazywanie parkingów buforowych. – Doprowadza pan do śmiechu mieszkańców mówiąc o parkingach buforowych. Niech się pan przejdzie na parking przy Okrzei i spróbuje postawić tam teraz samochód. Wyobraźmy sobie co będzie po prowadzeniu płatnej strefy. To jest kpienie z mieszkańców – atakowała.
Dostało się też konsultacjom społecznym. Przewodnicząca klubu radnych PiS wskazywała, że brało w nich udział raptem kilkanaście osób. W dodatku wielu mieszkańców wyrażało negatywne opinie. – Ciężko organizować o 16 spotkanie dla przedsiębiorców, kiedy o tej porze ci ludzie prowadzą swoje interesy. W czasie konsultacji było wiele emocjonalnych wystąpień. Dla niektórych ludzi samochód jest koniecznością. Po pracy muszą zrobić zakupy, odebrać dzieci ze szkoły. Dzielenie radnych na koalicyjnych i opozycyjnych jest po prostu nie w porządku – mówiła, sugerując, że radni koalicji uzgodnili treść dokumentu do przegłosowania wraz z prezydentem. – Jeden z moich kolegów klubowych napisał interpelację, w której prosił o namalowanie linii na Nowym Rynku. Wtedy odpowiedzieliście, że nie da się tego zrobić. Przy wprowadzeniu płatnej strefy nagle się da? – ironizowała.
Zastrzeżenia do projektu mieli też inni radni opozycji. Adam Modliborski wskazywał, że może dojść do sporów pomiędzy spółdzielniami, których parkingi będą darmowe, a kierowcami. – Może się to skończyć postawieniem szlabanu i konfliktami. Z kolei Marcin Flakiewicz pytał o koszty wprowadzenia i obsługi strefy. – Na komisji prezydent nie był w stanie odpowiedzieć. Myślę, że prezydent Terebus jest ambitnym człowiekiem i w ciągu tygodnia posiadł tę wiedzę. Mówiliście państwo, że strefa zarobi na siebie w 80%, a pozostałe 20% trzeba będzie dołożyć. Z czego wyłożymy te pieniądze? – pytał. – Po co wprowadzać taki chaos i jeszcze dopłacać? – dodał Marek Krysztofiak.
O pomniejszenie strefy o obszar pomiędzy ulicami Królewiecką a Jachowicza apelował Andrzej Aleksandrowicz, natomiast Tomasz Kolczyński wskazywał, że propozycja zaparkowania samochodu na obrzeżach miasta może utrudnić życie innym kierowcom. – Jeśli na parkingu przy Winiarach zaparkuje 100 samochodów, to może zabraknąć miejsca dla odwiedzających w szpitalu – argumentował. – Przypominam, że Galeria Wisła też na początku wprowadziła płatny parking, który stał pusty – wtrąciła Wioletta Kulpa. Radny Leszek Brzeski zaniepokoił się perspektywą sprzedaży placu przy Nowym Rynku. – Ubędzie wtedy ok. 300 miejsc. Być może, gdyby mieszkańcy o tym wiedzieli, inaczej wypowiadaliby się o wprowadzeniu strefy.
By na Starym Mieście żyło się lepiej
Pomysłu wprowadzenia strefy parkowania bronili radni Platformy Obywatelskiej i Polskiego Stronnictwa Ludowego. Głos zabrał m.in. przewodniczący klubu radnych PO Artur Kras, który… cofnął się do lat 80. – Pamiętam jak kupowałem wtedy swój pierwszy samochód marki Trabant. W Płocku było wówczas 5000 aut, można było parkować wszędzie. Teraz jest już zupełnie inaczej. Ostatni raz dyskutowaliśmy o tym 10 lat temu, skończyło się na niczym. Zaproponowano budowę absurdalnie drogich parkingów wielopoziomowych na nieco ponad 100 samochodów. Ten projekt cywilizuje parkowanie w naszym mieście, w ciągu najbliższych lat będzie drogowskazem, w którym kierunku mamy iść. Bierzmy przykład z innych: SPP dobrze funkcjonują w Kutnie, Sierpcu, Płońsku. W niektórych miastach wręcz zmusza się mieszkańców do pozostawienia samochodu poza ścisłym centrum miasta – wskazywał. Swoje pomysły na unowocześnienie strefy w kierunku tzw. SmartCity przedstawiała Daria Domosławska. – Czekam na przyjęcie tej polityki, uważam, że powinniśmy pójść naprzód.
Projekt poparł również Tomasz Kominek. Wspominał, że z początku jego klub był sceptyczny co do wprowadzenia stref płatnego parkowania w Płocku.
– Nie jesteśmy jednak inżynierami ruchu, nie dostrzegaliśmy wielu pozytywnych aspektów wprowadzenia tej strefy. To nie jest podatek nakładany na mieszkańców, a ochrona najcenniejszej części miasta. Przedłożony projekt jest w znacznym stopniu dopracowany, uniknęliśmy kilku absurdów. Wygenerujemy wiele dodatkowych miejsc parkingowych, a codziennie już od 16.30 będziemy mogli postawić swój samochód za darmo. Mamy nadzieję, że wszystkie przewidywania ekspertów się spełnią i polityka parkingowa przyniesie oczekiwane efekty – mówił radny.
Mieszkańcy też mają głos
W sprawie polityki parkingowej głos zabrali również mieszkańcy miasta. Jako pierwszy na mównicę wszedł Andrzej Majkowski, który reprezentował mieszkańców okolic ulic Tumskiej, Królewieckiej i Nowy Rynek. Wyraził zdecydowany sprzeciw, dotyczący wprowadzenia strefy płatnego parkowania, argumentując, że to jeszcze bardziej uderzy w sytuację centrum miasta. Twierdził, że dysponują ponad 2000 podpisów mieszkańców przeciwnych strefie. Prognozował spadek cen nieruchomości oraz odpływ przedsiębiorców, którzy stracą klientów.
– Kto będzie beneficjentem strefy? Galerie handlowe, bo parkingi tam są bezpłatne. Jeśli wprowadzimy SPP, przedsiębiorcy przeniosą się właśnie do galerii handlowych. Od dawna apelujemy o remont placu między Królewiecką a Antypodkową, można tam niewielkim kosztem wygenerować kilkaset miejsc. Wiem, że decyzja została podjęta już dawno temu, a konsultacje były tylko zabiegiem socjotechnicznym. Mam jednak gorącą prośbę do radnych, by głosowali przeciw. Jest to bardzo niedoskonała uchwała, nie znamy nawet kosztów utworzenia i funkcjonowania strefy. Dzieje się to na początku kadencji, bo jest to bezpieczny bufor czasowy, ale jeszcze raz proszę zagłosujcie przeciwko strefom – gorąco apelował Majkowski.
Zupełnie przeciwny pogląd miał z kolei Paweł Stefański, który jest gorącym zwolennikiem pomysłu wprowadzenia płatnego parkowania. – Bardzo się ucieszyłem, że Płock dojrzał do wprowadzenia polityki parkingowej. Jest to kierunek nie do uniknięcia, nawet w Kutnie czy Sierpcu. Ten dokument nie jest doskonały, ale mając świadomość z jakim oporem przyszło się zmierzyć władzom, dobrze, że w ogóle został przedstawiony. To jest kompromis, który nikogo nie zadowala, ale jest to jakiś krok. Są racjonalne, mierzalne argumenty za strefą, które ciężko podważyć. Państwo nie prowadziliście badań, tylko lobbing! – zwracał się do Andrzeja Majkowskiego. Bronił też prezydenta w nietypowy sposób.
– Mówi pan, że prezydent zmienia zdanie? Krowa nie zmienia zdania, a prezydent zmienił. Dorósł i zmienił! – czym wywołał uśmiechy zgromadzonych. – Mówi pan, że klienci odpłyną? Wszelkie badania mówią, że ich przybywa. Spadną ceny nieruchomości, a teraz ma pan na nie popyt? Polityka parkingowa może poprawić jakość życia, można liczyć na odwrócenie trendu. Teraz ma pan zagwarantowany spadek cen nieruchomości – spuentował.
Podjąłem tę decyzję, bo jestem do niej przekonany
Prezydent Andrzej Nowakowski kilkukrotnie wspominał, że długo był przeciwnikiem wprowadzenia płatnej strefy. Jak mówił, przez ostatnie 5 lat były próby poradzenia sobie z problemem parkowania w inny sposób, ale po prostu się nie da.
– Wiadomo było, że opozycja będzie biła jak w bęben, bo temat będzie nośny. Nic dziwnego: będzie trzeba płacić za coś, co wcześniej było darmowe. To uprzykrzy życie wielu pracownikom Urzędu Miasta, sądu. Próbowałem przez 5 lat rozwiązać ten problem inaczej. Mój poprzednik przez 8. Mimo, że jako rozwiązanie podana była strefa płatnego parkowania, nie chciał tego robić. Na Kościuszki nie dało się wybudować wielopoziomowego parkingu, bo jest czyjeś okno, pomnik przyrody. Nawet jeśli byśmy to zrobili, to ilość miejsc byłaby porównywalna z płaskim parkingiem przy ul. Kościuszki. Jeśli chcemy, by ktokolwiek chciał tu mieszkać, to nie możemy zabetonować każdego wolnego kawałka terenu. Wtedy nikt nie będzie chciał tutaj pracować ani mieszkać – przekonywał prezydent.
Prezydent argumentował, że centrum musi być miejscem do życia, więc potrzebne są skwery i place zabaw, a nie kolejne parkingi. Przykłady innych miast dowodzą, że tylko w taki sposób można rozwiązać problem przesadnie zatłoczonego centrum miasta. Jak wskazywał, przedsiębiorcom do prowadzenia biznesu potrzebna jest rotacja, którą zapewni właśnie płatne parkowanie. – Parkingi w galeriach handlowych wcale nie są darmowe. Płacą za nie najemcy lokali, a w konsekwencji klienci – uświadamiał Andrzej Nowakowski.
Wespół z prezydentem projektu bronił wiceprezydent Jacek Terebus, który przekonywał, że budowanie wielopoziomowych parkingów nie jest rozwiązaniem problemu.
– Koszt budowy takiego parkingu na ul. Kościuszki to ok. 15-20 mln złotych. Musiałby być płatny, bo jak inaczej utrzymać taką infrastrukturę? To worek bez dna. Wskazaliśmy parkingi buforowe, bo takie były oczekiwania mieszkańców. To, że strefa jest objęta aktywną polityką parkingową, nie zawsze będzie oznaczać ograniczenie ruchu. To tylko kierunek, a nie dokument wykonawczy – zapewniał zastępca prezydenta.
– Konsultacje zaczynały się o 16, a kończyły po 20, więc kto miał życzenie, mógł na nie dotrzeć. Rzekome 20% to kwota jaką dopłaca Warszawa, nie przenosiłem tego na grunt płocki. Chcielibyśmy zakupić nowoczesne, mobilne urządzenia, z możliwością przedłużenia parkowania poprzez smartfona. Zobaczymy w jakiej ilości pracowników będziemy to obsługiwać. Szacujemy, że potrzebujemy ok. 6 pracowników – odpowiadał. Zapewniał również, że Nowy Rynek pozostanie parkingiem. Niestety, parkingi przy ul. Kościuszki i Sienkiewicza również objęte zostaną płatną strefą.
Dyskusje i ataki trwały, atmosfera gęstniała, a argumenty stawały się coraz mniej merytoryczne. Opozycja zarzucała prezydentowi i radnym koalicji uprzywilejowane korzystanie z parkingu wewnętrznego Ratusza. Na mównicę wystąpił w końcu przewodniczący rady.
– Płock to wyjątkowe miasto – zaczął. – Małachowianka, Katedra, królowie Polski. Jest też niestety wyjątkowe pod względem populizmu, to nas wyróżnia. Na przestrzeni ostatnich 10 lat, wolą władz Miasta Płocka z budżetu wypłaciliśmy 40 MILIONÓW złotych dopłat do wody, na czym skorzystali najbogatsi. Żadne inne miasto nie zdecydowało się na takie dopłaty.Co moglibyśmy wybudować za 40 milionów? Pół stadionu? – spojrzał na radnego Michała Sosnowskiego.
– Strefa Płatnego Parkowania to kolejny przykład populizmu. W naszych materiałach na 39 największych miast w Polsce, w 35 funkcjonuje taka strefa. Nie mają jej tylko 4 mniejsze miasta Aglomeracji Śląskiej. I to bez względu na fakt, czy rządzi tam lewica czy prawica, strefy są powiększane, udoskonalane. Czy te 35 miast się myli? Czy ich władze są niemądre? A może my mamy po prostu więcej parkingów na starówce? Wszyscy wiemy, że nie. Różnica polega na tym, że płocki samorząd jest dużo bardziej populistyczny od innych. Kiedy pojawiają się takie pomysły, to wiadomo: krytyka, krytyka, krytyka. Dziwiłem się prezydentowi, że potrzebował aż 5 lat, żeby to wprowadzić. Tylko atakowi i populizmowi przypisuję tak długie trwanie tego procesu. Możemy się spierać o detale, jednak co do idei – nie róbmy z siebie jeszcze bardziej wyjątkowego miasta… – apelował Artur Jaroszewski.
Rację przewodniczącemu przyznał Marcin Flakiewicz. – Doskonale rozumiem procedurę przetargową, jednak chcę tylko poznać koszty stworzenia strefy i jej funkcjonowania oraz skąd będą pochodzić pieniądze: ze spółki miejskiej czy z kredytu? Dla mnie rzecz jest prosta. Jest określony układ ulic, łatwo policzyć ile potrzeba parkometrów oraz koszt wymalowania jednego miejsca. Być może konieczne będzie postawienie słupków, to też łatwo zrobić. Opierając się na takich konkretnych liczbach i danych, dotyczących rotacji samochodów, możemy dowiedzieć się ile będzie kosztowała strefa oraz czy wyjdziemy na zero. To jest dla nas ważne: z czego będziemy pozyskiwać środki na tę strefę – upominał się radny. Wiceprezydent podał przybliżone, skrótowe obliczenia. Wstępne koszty powołania strefy oszacowano na nieco ponad 1,5 mln złotych, zaś roczna obsługa ma kosztować 600-700 tys. złotych.
Dokument ostatecznie został przyjęty, głosowało za nim 14 radnych.
w końcu będzie porządek w mieście!!! brawo Panie Prezydencie!!!!
Bardzo dobrze. W końcu!