Pozostawienie naczepy ciężarowej z odpadami nieznanego pochodzenia w gm. Słupno i gm. Wyszogród może mieć swoje tragiczne konsekwencje. Jak się dowiedzieliśmy, kosztami utylizacji może zostać obarczony właściciel terenu, a to oznacza dla niego bankructwo. Koszty mogą bowiem wynieść nawet 1,5 mln zł.
Przypomnijmy, 27 marca po godzinie 11 strażacy zostali zadysponowani do Starego Gulczewa (gm. Słupno), do wycieku substancji. Według zgłoszenia, była to plama oleju z samochodu ciężarowego, jednak okazało się, że w rzeczywistości była to inna substancja.
– Po przybyciu na miejsce zdarzenia i ustaleniu wielkości wycieku okazało się, że w naczepie ciężarowej znajdowało się 15 zbiorników po 1000 litrów, kilka było rozszczelnionych. Po ponad 4 godzinach udało się usunąć zagrożenie – wyjaśniali wówczas strażacy z OSP Słupno.
Podobne zdarzenie miało miejsce na terenie gm. Wyszogród, dlatego Prokuratura Rejonowa w Płocku wszczęła jedno śledztwo w obu sprawach. Obecnie ustalany jest właściciel lub właściciele pozostawionych naczep.
Ktoś porzucił ciężarówkę na parkingu. W środku 15 tys. litrów kwasopochodnej substancji
Okazuje się jednak, że pomimo prowadzonego śledztwa, to właściciele terenu, a nie sprawcy, mogą ponieść koszty utylizacji odpadów. Obydwa miejsca należą do rodziny Marcina Petery. Naczepy z zawartością nie zostały nigdzie przewiezione, nadal stoją na posesjach, na których je porzucono. Obie gminy przygotowują natomiast postępowanie, nakazujące wywóz i utylizację materiału właśnie m.in. panu Marcinowi, gdyż – zgodnie z przepisami – jeśli nie można zlokalizować właściciela, odpowiedzialnością obarcza się właściciela terenu, na którym stoją chemikalia.
– Naczelną doktryną w prawie jest potencjalne domniemanie niewinności podejrzanego. W tym wypadku stosuje się natomiast zasadę domniemania potencjalnej winy i w tym właśnie celu organy państwa wskazują potencjalnego „kozła ofiarnego” – zauważa wicemarszałek Sejmu, Piotr Zgorzelski, który zaapelował do polityków i mediów o pomoc w tej sprawie.
Marcin Petera w rozmowie z nami nie ukrywa, że ta sytuacja jest dla niego ogromnym stresem. Mówi wprost: to tragedia.
– Pani z ochrony środowiska stwierdziła, że wpuściłem te samochody na swój teren, więc jestem sam sobie winien. Prowadzę całodobowe myjnie samochodowe samoobsługowe i parkingi dla ciężarówek, trudno, żebym zamykał posesje i ograniczał dostęp klientom do swoich usług. Równie dobrze mógłbym stwierdzić, że to nasze państwo wpuściło te samochody na teren Polski – denerwuje się pan Marcin. – Gmina Słupno przekazała nam już pismo, nakazujące usunięcie tych substancji. Nie wiemy nawet co to za substancja. Nie wiemy jakie to są koszty. Kontaktowałem się z firmą utylizującą odpady, która przekazała mi, że koszt utylizacji uzależniony jest właśnie od tego, co to jest za substancja. Ale koszt idzie w setki tysięcy, może nawet miliony złotych… – mówi pan Marcin.
Jak tłumaczy, dla ich małej, rodzinnej firmy, takie koszty oznaczają bankructwo.
– Ja nie dysponuję milionem czy dwoma, żeby pokryć takie koszty. Nawet jeśli chciałbym wziąć kredyt, to nie wiem czy go dostanę. A jeśli się uda, to przez trzydzieści lat będę spłacać ogromny kredyt, zamiast inwestować w rozwój działalności, unowocześnianie firmy. Postąpiłem jak uczciwy człowiek, wzywając odpowiednie służby. Okazuje się, że kończy się to dla nas źle. Nie wiem co będzie dalej… – martwi się nasz rozmówca.
Prokuratura prowadzi śledztwo w sprawie porzucenia naczep z nieznanymi substancjami
Nie rozumie też, jak samochód może być dla prokuratury dowodem w sprawie, ale ładunek już nie.
– Twierdzą, że wg przepisów jest to domniemanie mojej własności, a przecież te pojemniki stoją w pojeździe, który nie jest moją własnością, ma swoje tablice rejestracyjne, czy to tak trudno ustalić właściciela? – pyta pan Marcin. – A tu wychodzi na to, że sprawcy nie będą ścigani, a my pójdziemy z kamieniem do dna. Przecież to ciężko sobie nawet wyobrazić… Nasi klienci boją się parkować obok tej ciężarówki, a sam pojazd zajmuje mi dwa miejsca parkingowe. Będziemy walczyli, ale naprawdę, trudno jest spać w nocy, trudno funkcjonować, ciągle jest to z tyłu głowy… – podsumowuje Marcin Petera.
Z tej sytuacji wynika, że istnieje potrzeba zmiany przepisów w tym zakresie. Porzucanie odpadów stało się już procederem nagminnym, a jak widać, może to doprowadzić do bankructwa i tragedii niewinnych ludzi.
Zapytaliśmy o tę sytuację Jacka Ozdobę, wiceministra klimatu.
– Zajmuję się tą sprawą osobiście – zapewnił wiceminister. – Zleciłem już pilne działania Inspekcji Ochrony Środowiska. Jestem też w kontakcie z samorządem – przekazał nam Jacek Ozdoba.
Temat będziemy kontynuować.
Właśnie to jest ciekawe, w czasach internetu i baz danych nie można ustalić właściciela samochodów? Numery rejestracyjne, VINy i tym podobne nic nie dają? W Płocku na Gierzyńskiego też stoi sobie wrak mercedesa, do którego nikt nie chce się przyznać, no i oczywiście nie można ustalić właściciela.
Porzucili z odpadami w gminie w której mieszkańcom nic nie przeszkadza. Więc niech stoi.
Podrzućcie naczepę pod dom Kaczora. Wtedy bedzie po sprawie.
Pod swój dom podrzuć…
Podpalić
a nie można tego wrzucić do orlenu? nie przerobią tego na paliwo albo nie spalą? przecież ostrzegają, że będą „efekty wizualne”, co boś poszło nie tak na instalacji x czy y.
skoro tyle czasu stoi tam ten tir i służby nie zabrały go z parkingu, to nie może być paliwo jądrowe z czarnobyla, więc raczej nie będzie bardziej toksyczne niż wyziewy z orlenu jak czasem łuna oświetla pół miasta w nocy czy lekko-rózowo-wyglądająca „para” z wielkiego komina, którą czasem wydaje się widać jadąc rano do bielska
zrobić jak reszta odpadowych „biznesmenów” – podpalić i będzie spokój – fascynujące że jak znajdziesz szkatułkę ze złotymi monetami u siebie na działce to należy ona do skarbu państwa, ale jak znajdziesz naczepę z odpadami to już jest twój problem… kraj z gówna i kartonu
Jedynym rozwiązaniem byłoby wprowadzenie systemu SENT na transport odpadów – taki system jak w paliwach: urząd GPS-em monitoruje paliwowe transporty. Mógłby monitorować też odpady.. Nie ma granic więc nikt nie wie co jedzie i gdzie.. Jeżeli byłaby zasada, że właściciel terenu nie odpowiada to zaraz na każdym parkingu odnajdowane byłyby TIR-y z odpadami.. Stary TIR jest wart 30 tys zł, naczepa jeszcze mniej a koszty utylizacji miliony.. To samo było z wynajętym i porzuconym magazynem.. Prokuratura odnajdzie pewnie tylko słupy – „właścicieli” tirów.. Poza SENT nie widzę innego rozwiązania..
Ten pomysł już miał być realizowany już dawno, ale dziwnie ucichło. Pewnie jakieś lobby zablokowało w Ministerstwie Finansów.
A co ma jedno do drugiego?
Jaki Pan Marcin pokrzywdzony he niby to przypadkiem akurat na jego posesjach ktoś podrzucił odpady , zgarnol spora kasę za pozostawienie a co tam Miasto posprząta , gdzie monitoring i wigule , biznesmeni maja ciekawe pomysły
Pan Marcin może z kimś się nie dogadał w swoich interesach.Więc ktoś mu podrzucił świnie.Dziwny traf,że obydwa parkingi Pana Marcina.
Ale ty jebniety jesteś
Czyli najlepiej zamiast dzwonic na sluzby, to wyciagnac gdzies to i zostawic. Ciekawe kogo wtedy by obarczyli kosztem utylizacji.
Niech zaprowadzi ten samochód pod dom tego urzędnika.
…to nie jest kraj dla uczciwych , pracowitych ludzi….tylko patologia ma uznanie i trzeba się nad nią pochylać…..
Ja bym poszedł o krok dalej i karę rozłożył jeszcze na urzędników celnych, inspektorów z wydziału komunikacji, diagnostów, pracowników stacji paliw, drogowców, producenta pojazdu, egzaminatora na prawo jazdy kategorii C, ubezpieczyciela pojazdu jednym słowem wszystkich, którzy dołożyli cegiełkę do tego, że pojazd dojechał do posesji Marcina.
Zdaje się to ten, co udostępniał parking dla strajku babochłopów. Ci pewnie pomyśleli, że udostępnia pod każde odpady.
Prawdziwy z Ciebie odpad atomowy. Ograniczony kołtun.