Najpierw dowiedzieli się, że z Płocka nie jest prosto dostać się do pobliskiej Koszelówki. Kiedy w końcu dotarli do popularnego dawniej ośrodka wypoczynkowego okazało się, że… czas stanął tam w miejscu.
#JedziemyWPolske to cykl dziennikarzy portalu WP.pl, którzy odwiedzają różne ośrodki wypoczynkowe w naszym kraju. Cykl rozpoczęła Koszelówka, do której dziennikarze dostawali się z Płocka.
– Najpierw ruszamy do Płocka. Przekonani, że tak najszybciej dojedziemy do Koszelówki – piszą na łamach WP.pl. – (…) łapiemy podmiejski autobus. Jeździ rzadko, bo parę razy dziennie. Rozkład to raczej biała, pusta kartka. Wysiadamy niedaleko pętli, ale dla nas to nie koniec. Teraz spacer, piechotą przez las i pola. Niemało, bo trzy kilometry. I tak docieramy do wsi nad jeziorem – opisują wrażenia, które mieszkańcy Płocka i okolic znają aż nadto dobrze.

W końcu docierają do ośrodka Zacisze w Koszelówce. Jak określają, była to prawdziwa podróż w czasie.
– Dalej stoją domki, które pamiętają jeszcze pracownicze wczasy. (…) Obok jest stołówka, a za jej progiem inna epoka. Napis na ścianie upomina, żeby odnieść naczynia. Pod żadnym pozorem nie wynosić na zewnątrz. Pełna samoobsługa. (…) Na stołach ceraty, na talerzach schabowe i pierogi – opisują plastycznie dziennikarze WP.pl.
Jak tłumaczy córka właścicieli ośrodka, wyszli z założenia, że po co zmieniać coś, co działa. Nie ma więc kelnerów, klimatyzacji czy plazmowych telewizorów, jest za to radiowęzeł. No i jest (czego być może dziennikarze nie mieli okazji skosztować) pyszna pomidorówka za parę złotych, oranżada i świetne schabowe.

Prawdziwą siłą tego ośrodka są jednak klienci, którzy przyjeżdżają tu od trzydziestu lat. Niektórzy tak zżyli się z tym miejscem, że kupili własną przyczepę i co roku spędzają tu cały sezon letni. Co robią? Głównie odpoczywają od miejskiego zgiełku. Łowią ryby, cieszą się ciszą, rozmawiają. I z niepokojem wspominają chęć sprzedaży tego miejsca przez właścicieli.

Powrotu przez Płock dziennikarze już nie zaryzykowali.
– Gdy ruszamy w drogę powrotną, to okazuje się, że najszybsza droga z Warszawy do Koszelówki wcale nie prowadzi przez Płock. Można jechać z Gąbina. I tam właśnie odwozi nas Marlena – kończą swój reportaż dziennikarze.
Dodają jeszcze opis dworca w Gąbinie, który „wygląda tak, jakby zapomnieli o nim wszyscy. Nie tylko kierowcy, ale i władze miasta”.
Pełen reportaż z podróży dziennikarzy znajdziecie w artykule „Samoobsługa, pomidorówka i zeszyt. Tu wczasy wyglądają tak, jak przed laty”.




