W pierwszy weekend sierpnia na płockiej plaży nad Wisłą odbył się Polish Hip-Hop Festival. Impreza wypadła świetnie, na co złożyło się wiele czynników.
Nieoficjalnie impreza rozpoczęła się już w czwartek, eliminacjami do płockiej bitwy freestylowej. Był to przedsmak tego, co zadziało się w piątek.
VNM, Sobota i Tede
Artyści, o których mowa wyżej, to sprawcy najlepszych występów pierwszego dnia, koncertów, które zaważyły o świetności całego festiwalu. Dopełnieniem tego był sobotni występ Tego Typa Mesa, człowieka, którego nazwać raperem to za mało. Trzeba go nazywać wybitnym muzykiem, ale i to określenie wciąż nie oddaje pełnego talentu i podejścia do muzyki członka 247.
Mówi się, że ubiegłoroczną edycję festiwalu pod kątem reakcji publiczności wygrał Te-Tris, w tym roku zdecydowanie palmę pierwszeństwa należy oddać Tedemu, który rozkręcił publiczność. Wypadałoby zacytować tego drugiego, mówiąc: „wygrał hip-hop, jak mawiał Hirek Wrona”, ale w zasadzie atrybut zwycięstwa należy się organizatorom za line-up i stworzoną atmosferę.
Festiwal odwiedziło cztery tysiące sto osób. Czy to dużo czy mało, to kwestia subiektywnych odczuć. Obserwując go od kuchni miało się wrażenie, że tak samo dobrze byłby zorganizowany dla setki, jak i dla stu tysięcy fanów. Zresztą, mówili o tym niejednokrotnie wykonawcy.
– Płock to legendarne miasto – powiedział Spinache. – Nic innego mi nie przychodzi do głowy. Wpływ oczywiście na to ma legendarna bitwa w Płocku, ale także wpływ tej bitwy na dalsze losy polskiego rapu był duży. Nie ma drugiego miasta tak legendarnego, jeżeli chodzi o bitwy – dodał. Raper także powiedział nam kilka słów o swoich odczuciach po koncercie w Płocku. – Grało się fantastycznie – mówił. – Wspaniała reakcja publiczności. Dla mnie bycie ze słuchaczami, rezonowanie z nimi i z muzyką to momenty wzruszające. Naprawdę nie wyobrażałem sobie tego lepiej, niż dzisiaj – podsumował.
Ale Polish Hip-Hop Festival to nie tylko muzyka – festiwalowicze mogli zwiększyć swoją wiedzę, biorąc udział w warsztatach prowadzonych przez Mateusza Nataliego, zgłosić się do bazy dawców szpiku fundacji DKMS czy wziąć udział w sportowym aspekcie rapu, czyli w eliminacjach bitwy freestylowej, które były otwarte dla każdego. Najlepszym sportowym raperem okazał się Czeski, drugie miejsce zajął reprezentant młodego pokolenia Edzio, a podium dopełnił płocczanin Wojtek, po zwycięskiej bitwie z Arrowem. Mimo, że reprezentant naszego miasta zakończył zmagania w płockiej bitwie na trzecim miejscu, to – naszym zdaniem – najlepszy pojedynek był pomiędzy nim a zwycięzcą Czeskim.
Polish Hip-Hop Festival to jedna z tych imprez, która budzi nasze miasto do życia. Dla nas sporym argumentem za jej kontynuacją jest to, że organizowana jest przez płocczan dla płocczan, a w odbiorze organizacyjnym kompletnie niczym nie ustępuje imprezom przygotowywanym przez wielkie firmy eventowe. Cóż można więcej dodać? Do zobaczenia za rok!