Za sprawą zaproszenia Płockiego Towarzystwa Fotograficznego, w środowy wieczór mieliśmy okazję spotkać się z legendarnym, polskim fotografem Tomkiem Sikorą. Wbrew powszechnie obowiązującej obecnie opinii, że z robienia zdjęć wyżyć się nie da, nasz gość zadał kłam temu twierdzeniu.
Tomek Sikora jest autorem wielu albumów, fotoreportaży, projektów fotograficznych, plakatów filmowych i teatralnych, kampanii reklamowych dla największych światowych marek – Nike, Armani, sieć hoteli Sheraton i Intercontynental, linii lotniczych Singapore Arlines, produktów Smirnoff, Levi’s, Reebok i wielu innych.
Swą przygodę z fotografią rozpoczynał w latach siedemdziesiątych przygotowując fotoreportaże dla tygodnika „Perspektywy”. Jego opowieści w obiektywie aparatu były dla ówczesnych decydentów tyle samo kontrowersyjne, co szczere aż do bólu, ukazywały bowiem fasadowość, absurdalność i wszechobecny surrealizm tamtych czasów.
Jednakże dla samego Tomka Sikory był to również czas niezwykle kreatywny. Wykonując różnorodne projekty fotograficzne, cykle zdjęć, eksperymentując z różnymi niekonwencjonalnymi sposobami wywoływania filmów, ręcznego kolorowania, dążył do tego, by zdjęcie stawało się obrazem, nabierało cech niepowtarzalnych, zmierzało w kierunku obrazu artystycznego. Niewątpliwie ten okres fotograficznych poszukiwań ukształtował jego zupełnie autorski styl, niedługo potem tak ceniony na rynku reklamowym.
W listopadzie 1982 roku Tomek Sikora wyjechał do Australii, tam przyszły pierwsze wielkie kontrakty z topowymi, światowymi markami i pierwsze sukcesy. Zastana przez niego rzeczywistość na rynku była oto taka, że każde zdjęcie reklamowe było niemal identyczne, skrojone według ogólnie przyjętego wzorca. I tu właśnie nasz fotograf przełamał wydawałoby się niewzruszalne konwencje, bowiem jego obrazy przyciągały uwagę, zaciekawiały odbiorców, budziły skojarzenia i uczucia, wprowadzały w odpowiedni nastrój. To niezwykle prekursorskie podejście do tematu sprawiło, że Tomek Sikora dwukrotnie został wybrany fotografem reklamowym w roku w Australii.
Zaangażowanie w wielkie projekty powodowało czasem naturalnie przychodzące zmęczenie, żeby zatem odbudować swą wrażliwość i świeżość spojrzenia zmieniał gatunek, poświęcał się chociażby reportażowi, tworzył autorskie cykle fotografii… i wciąż poszukiwał, eksperymentował, odkrywał…
Uczestnicy wieczornego spotkania podziwiali kultowe zdjęcia, a jednocześnie mieli niepowtarzalną okazję poznać wiele niekonwencjonalnych i jednocześnie genialnie prostych zabiegów i fotograficznych sztuczek, dzięki którym utrwalone obrazy „nabierają życia”, a uzyskane efekty są dużo bardziej interesujące od tych, wykonanych nawet w najbardziej profesjonalnym studio. Zebrani mogli zapoznać się również z ostatnimi dokonaniami, a one też są niebagatelne.
Tomasz Sikora jest autorem 65 limitowanych edycji książek oraz wystawia swoje prace na całym świecie. Od 1999 roku pracuje nad projektem „Przejrzystość Rzeczy” dziesięciokrotnie już wystawianym, stale zmienianym i uzupełnianym. W 2001 roku, wraz z innym uznanym polskim fotografem, Andrzejem Świetlikiem, powołał do życia „Galerię Bezdomną” – kolejny projekt, który ma za zadanie promować młodych, nieznanych artystów, przygotowywać ich do podjęcia związanych z tym wyzwań i zadań. W latach 2009-2010 poświęcił się pracy nad albumem „Chopin. Nastroje kompozytora w fotograficznych obrazach Tomka Sikory”. Część niesamowicie plastycznych zdjęć z tego cyklu, wciągających niezwykłym klimatem i mistrzostwem podejścia do rzeczy fotograf zaprezentował na spotkaniu.
Jak opowiadał, obecnie pochłania go fotografia uliczna, zupełnie nie pozowana, w dużej mierze przypadkowa, gdzie znów odkrył niespożyte pokłady inspiracji. Zadaniem fotografa jest przewidywanie tego, co za chwilę może się stać i dyskretnie uwiecznić, bez zbędnej ingerencji w toczące się, codzienne życie. Tymczasem scenki uliczne, zdarzenia utrwalone w miejskim tłoku nabierają nowych znaczeń i kontekstów, tworzą nowe historie i zależności.
Jednakże wszystkich przedsięwzięć, wydanych albumów, podjętych w ostatnim czasie projektów oczywiście wymienić nie sposób. Co Tomka Sikorę wciąż, napędza, wyzwala, „nakręca” do coraz to nowszych działań i wyzwań? Jak sam mówi:
„(…) Zabawa fotografią. Jeżeli możemy sobie pozwolić na to, żeby zachowywać się jak dziecko i bez żadnych oporów i zahamowań odrzucić wszystkie zasady, zawarte w mądrych książkach, a potem odkrywać fotografię po swojemu, to nigdy się tym nie znudzimy”.