Koncertem wrocławskiej grupy Mikromusic Płocki Ośrodek Kultury i Sztuki zainaugurował tegoroczną Alterstację. Grupa zaprezentowała w Płocku utwory ze wszystkich swoich płyt. Na koncercie można było wysłuchać piosenek nowych, ale również nowych aranżacji przebojów, których grupa nie grała już od lat.
Mikromusic to formacja nie dająca się zaszufladkować. W ich muzyce doskonale łączą się tak różne, wydawałoby się gatunki, jak jazz, trip-hop, rock czy elementy muzyki ludowej. Charakterystyczne brzmienie, własny, niepowtarzalny styl i doskonały wokal liderki grupy, Natalii Grosiak stanowią o wartości grupy i nie pozwalają pomylić jej z nikim innym.
W piątkowy wieczór sala koncertowa POKiS-u wypełniła się po brzegi nie tylko miłośnikami zespołu, chcącymi na żywo usłyszeć swoich ulubieńców. Na koncercie pojawili się też ci, którzy grupy wprawdzie zbyt dobrze nie znali, ale przyciągnął ich klimat i zwykle wysoki poziom zespołów prezentujących się w ramach Alterstacji. Można tylko żałować, że sala nie pomieści większej ilości ludzi, bo wielu chętnych musiało obejść się smakiem.
Zespół zaczął od „Pożaru”, klimatycznej ballady z najnowszej płyty grupy – „Piękny Koniec”, żeby później zaprezentować publiczności przekrój swojej twórczości. Było spokojnie, nastrojowo, lirycznie. Były też chwile wzruszeń, jak chociażby wtedy, gdy Natalia łamiącym się głosem zapowiadała „Za mało” – piosenkę bardzo osobistą, będącą niejako apelem artystki, zaangażowanej w obronę praw zwierząt.
Zasłuchaną publiczność czarowała swoim głosem wokalistka, kunszt pokazali instrumentaliści i widać było, że Mikromusic należy do tych formacji, które doskonale czują się grając na żywo, bezpośrednio do publiczności, które właśnie na scenie są w swoim żywiole. Zespołowi udało się zaczarować widzów, a nawet, mimo że piosenki grupy nie należą do najłatwiejszych, wciągnąć ich do wspólnego śpiewania „Niemiłości”.
Pierwszy koncert Alterstacji można uznać za bardzo udany. Mikromusic pokazała, że mimo już kilku lat na scenie, jest grupą, która nic nie zatraciła ze swojej świeżości, nie spoczęła na laurach i nadal potrafi cieszyć się muzyką. To był bardzo udany wieczór, a ci, którzy nie zdecydowali się odwiedzić POKiS-u, mogą tylko żałować.