REKLAMA

REKLAMA

Okiem Robaka – Nie znoszę seriali…

REKLAMA
Reklama. Przewiń aby czytać dalej.

To najpowszechniejsze medium komunikacji wiele lat temu straciło swoją niewinność i pionierską naiwność. Stało się bezwzględnym mechanizmem do produkowania pieniędzy. Widz jest atakowany przez ogromną ofertę programową. Setki kanałów błyszczą swym blichtrem i przyciągają, starają się zatrzymać naszą uwagę, pożerają nasz czas. Pożądają tej chwili, kiedy zmęczony kciuk spocznie na pilocie i nie wybierze kolejnego programu. W jakim celu? Tej hydrze na imię OGLĄDALNOŚĆ. 

Przeczytajrównież

[dropcap]J[/dropcap]estem przekonany, że nie zaskoczyłem Państwa tytułowym stwierdzeniem. Nie jest to ani anomalia czy dysfunkcja, ani szczególny powód do uznania unikalności mych codziennych poczynań i preferencji. Są przecież miłośnicy spacerów, joggingu, spotkań towarzyskich, kinomaniacy, kibice sportowi… Wśród nich są także zwolennicy, jak i adwersarze najpopularniejszego obecnie medium, czyli telewizji. Jednym słowem, indywidualnych upodobań jest pewnie niemalże tyle, ile samych ludzi na tym ziemskim padole. Wolny kraj – nie ma przymusu, każdy robi w czasie przeznaczonym na rozrywkę to, co uzna za stosowne.

Chwytając ostatnie chwile tegorocznego lata, wyjechałem niedawno na wakacyjną kanikułę. Wiadomo – nowe miejsce, trzeba się jakoś zorganizować, więc najpierw przegląd okolicy, dostępnych kierunków eskapad i pobliskich atrakcji turystycznych, a wreszcie organizacja własnego pokoju, gdzie postawić walizkę, powiesić ubrania, co wypożyczyć w recepcji – sejf, lodówkę, pilota do TV…? No właśnie! Skoro zaplanowałem wycieczki i aktywne spędzanie czasu, to tak na dobrą sprawę nawet nie będę miał okazji z telewizora skorzystać. Z pewną obawą co do słuszności decyzji, żeby nie rzec nieśmiałością, zrezygnowałem z użytkowania odbiornika. Cichy i potencjalny zabójca moich myśli smętnie i bezproduktywnie tkwił w kącie hotelowego pokoju aż do końca mego pobytu.

Jeżeli nawet ktoś z Państwa powie, że był to przejaw mojego zwykłego sknerstwa, to niech tak będzie, tymczasem moje zmysły odpoczywały w dwójnasób. Czułem się tak, jakbym nagle wyleczył się z „sensorycznego kataru”, który od wielu miesięcy blokował moje kanały komunikacji ze światem zewnętrznym i ludźmi. Nagle oddychałem wszystkimi zmysłami, chciałem słuchać ludzi, przeżywać ich emocje i ich rozumieć, podziwiać cuda, które dała natura, chłonąć każdą chwilę, jak bezcenny skarb…




Być może popadam w przesadną euforię, być może. Tym niemniej jestem przekonany, że telewizja „konsumowana” w nadmiarze powoduje pewien rodzaj sensorycznego otępienia, „odmóżdża” i pozbawia woli. Cóż, każdy na własnej skórze może mój test przeprowadzić, naprawdę nic trudnego!

Przez lata przyzwyczajamy się do schematów codziennego życia. Gdzieś tam, w pokładach naszych stereotypowych zachowań wpisane jest naciśnięcie przycisku na pilocie. Traktujemy to jak zapowiedź niewinnego i niespecjalnie absorbującego relaksu. Ale jest odwrotnie.

REKLAMA

Inni czytali również

Kolejny

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Zgadzam się na warunki i ustalenia PolitykI Prywatności.

REKLAMA
  • Przejdź do REKLAMA W PŁOCKU