Nie lubię wybierać zdjęć
Czy według naszego rozmówcy istnieje w fotografii coś, co jest zbędne lub drugorzędne? – Odpowiedź na to pytanie jest tak samo trudna, jak na pytanie o sposób na dobre zdjęcie – mówi po krótkim namyśle Arkadiusz Gmurczyk. – Wartość fotografii jest niemierzalna. Dla jednego z nas dany symbol, dopełniający konkretny kadr będzie czymś zbędnym, dla innego „będzie robił to zdjęcie”, czymś, bez czego dana fotografia traciłaby sens istnienia. Myślę, że w wielu sytuacjach totalnie zbędna jest ingerencja graficzna w zdjęcie. Coś, z czym – szczególnie na początku drogi fotograficznej – wielu z nas ma problemy – przyznaje.
W zakresie fotografii Arek nie lubi robić tylko jednej rzeczy – wybierania zdjęć. – Mam zawsze z tym ogromny problem i chciałbym się kiedyś tego nauczyć – zdradza. – Ubolewam, ale nie kataloguję zdjęć, nie opisuję ich, nie wybieram najlepszych, nie składam do jednego tajnego folderu, przez co w chwilach takich ja ta, mam zawsze ogromny problem z pokazaniem czegoś konkretnego. Wybrałem trzy zdjęcia, które przyszły mi do głowy i w jakiś sposób nawiązują do tego, o czym dziś rozmawiamy: wytrwałości, dążeniu do celu, szczęściu, któremu warto pomagać i o tym, że bywa bardzo zabawnie ale uczyć trzeba się przez całe życie.
Fot. 1. Wenecja. Deszcz spływa nam po policzkach, jesteśmy przemoknięci i nieziemsko zmęczeni. Za nami 12 godzin męczącej sesji nad Adriatykiem. W pośpiechu planujemy przedostatnie ujęcie. Burza jest już coraz bliżej. Pioruny trzaskają w dość krótkich i regularnych odstępach czasu. Niestety, nie mam statywu. 14 mm 1/20 sek i niekończące się serie, z nadzieją na to jedno… udane… i wymarzone. JEST. Nie pamiętam dokładnie, ale myślę, że mogłem zrobić wtedy około 200 zdjęć tylko i wyłącznie po to, żeby udało się to jedno z piorunami. Szczęściu warto pomagać.
Fot. 2. Wytrwałość. Tytułu tego zdjęcia chyba nie trzeba tłumaczyć. Nie, nie wlecieliśmy tam helikopterem. Tak, faktycznie było bardzo wysoko. W sumie wchodziliśmy tam kilka godzin, a Panna Młoda miała na sobie faktycznie suknię ślubną.
Fot. 3. Bywa zabawnie, ale i niebezpiecznie. Największe na świecie regaty The Tall Ships’ Races. Fotografowaliśmy na pełnym morzu. RIB płynącym z prędkością 120 km/h. A ponieważ robiliśmy to pierwszy raz, któż z nas mógł pomyśleć, że klapki plażowe nie będą najlepszym obuwiem na tego typu przejażdżkę. Prawie odmroziłem sobie palce u stóp.
Fot. 4a. Te fotografie pokazują, w jaki sposób powstają często moje zdjęcia sportowe.
Fot. 4b. W poszukiwaniu nietypowej perspektywy, często biegam z drabiną, bywa że jeżdżę z nią na rowerze :) (fot. Jacek Różycki)
Fot. 5. Pasjonują mnie rekonstrukcje historyczne, których jeszcze jako naród nie odkryliśmy chyba wartości. Niesamowity teatr, z którego można dużo się nauczyć.
Fot. 6. Worldwide Photo Walk 2014 – pasja dodaje sił.