Czy będąc w jednym miejscu, siedząc wygodnie w fotelu, można poznać świat z jego najpiękniejszymi zakątkami? Jeżeli ktoś ma wątpliwości, co do takiej „podróży” szkoda, że nie mógł być na piątkowym koncercie Płockiej Orkiestry Symfonicznej w sali koncertowej Państwowej Szkoły Muzycznej w Płocku.
A podróż była niezwykła, bo sięgając wyobraźnią słuchacze mogli poszybować z Warszawy poprzez Londyn do klimatu nowojorskiego Manhatanu. Poprzez uliczki argentyńskich miast , aż po podwórka Paryża z czasów Edith Piaf… wystarczyło poddać się muzyce i wokalistce. Dodatkowe wrażenie robiła interpretacja szeroko pojętej miłości, od tej do płci przeciwnej, po miłość do ojczyzny.
Można tu z łatwością zastosować powiedzenie, że jeżeli czegoś nie da się opowiedzieć, to znaczy, że było to doskonałe.
Tak właśnie stało się w piątkowy wieczór. Aż trudno dobrać słowa, aby wyrazić w jak rewelacyjny sposób młodziutka aktorka i piosenkarka, Monika Węgiel, wyśpiewała świat. Wzruszenie widzów wywołało szczególnie wykonanie utworu z filmu o Evicie Peron „Don’t Cry from me Argentina”. Klimatyczny, niski głos Moniki idealnie wpasował się w wachlarz wykonywanych przez nią utworów. Wraz z płocką orkiestrą symfoniczną poprowadziła słuchaczy poprzez uliczki Paryża utworami „La vie on rose ” i „ L’Hymne à l’amour” z repertuaru Edith Piaf, którą jako aktorka miała okazję grać w spektaklu Evy Pataki „Edith & Marlene”.
Monika Węgiel to polska aktorka teatralna i dubbingowa oraz utytułowana i świetna piosenkarka, o czym na wczorajszym koncercie mogli przekonać się również płocczanie. Miała swój epizod filmowy w serialu „Na dobre i na złe”. Jest absolwentką wydziału aktorskiego Akademii Teatralnej w Warszawie. Na co dzień występuje w teatrze w Słupsku oraz w Teatrze Współczesnym w Warszawie. Śpiewa od 13. roku życia. W 2012 roku wydała swoją debiutancką płytę „Carte blanche”, na której znajdują się przeboje Edith Piaf.
W dalszą romantyczną podróż słuchaczy przeniosła wiązanka muzyki filmowej, pełne życia tanga argentyńskie Astora Piazzoli oraz rewelacyjnie wykonane przez Wiesława Prządka na akordeonie walce francuskie z repertuaru Richarda Gallianiego. Na płockiej scenie mogliśmy podziwiać również Piotra Kałużnego (fortepian), Zbigniewa Wrombla (kontrabas) oraz Płocką Orkiestrę Symfoniczną pod batutą Bohdana Jarmołowicza.
– To był najcudowniejszy prezent jaki dostałam z okazji Dnia Kobiet – mówiła nam w kuluarach po koncercie zachwycona płocczanka. – Chyba jeszcze długo „nie wyjdę” z tej sali – uśmiechała się, jakby nieobecna.
To był SUPER koncert ! Naprawdę warto było być i posłuchać. Brawa dla organiatrów i płockiej Orkiestry.
Lekki minus dla akustyka za ustawienie mikrofonu dla solistki, lekoo była zbyt cicho.. ale poza tym ok