REKLAMA

REKLAMA

Konflikt organizatorów – ciąg dalszy

REKLAMA

Przeczytajrównież

W poniedziałek opublikowaliśmy oświadczenie organizatorów Polish Hip-Hop Festival w sprawie nieprawdziwych informacji, zawartych w artykule płockiej Gazety Wyborczej. Okazuje się, że konflikt trwa nadal – poniżej publikujemy kolejne oświadczenie, które jest odpowiedzią na wczorajszy artykuł pn. „Organizator stawia nam zarzuty. Odpowiadamy”.

OŚWIADCZENIE ORGANIZATORÓW POLISH HIP-HOP FESTIWAL

Dotyczy artykułu Gazety Wyborczej „Organizator stawia nam zarzuty. Odpowiadamy”.

Rozumiemy, że redakcja „Gazety Wyborczej” musi bronić swojego dziennikarza. Jednak nie powinna tego robić za wszelką cenę. A tutaj ceną jest płocka kultura i przyszłość płockich festiwali. A także etyka dziennikarska. Rozdział 5 Kodeksu Etyki Dziennikarskiej jest zatytułowany „Konflikt interesów”, a treść jego drugiego punktu brzmi: „dziennikarzowi nie wolno zajmować się akwizycją oraz brać udział w reklamie i public relations – wyjątkiem mogą być jedynie akcje społeczne i charytatywne”. Działalność Krzysztofa Blinkiewicza to czysty PR, a nie działalność charytatywna.

Każdy, kto organizuje festiwal wie, że frekwencja ma ogromne znaczenie dla biznesowych rozmów ze sponsorami. Wie to także Krzysztof Blinkiewicz, który zaniżając frekwencję na Polish Hip-Hop Festival ewidentnie podkopuje jego wiarygodność. Podając nieprawdziwą informację o ilości uczestników utrudnia nam pozyskiwanie sponsorów, a nie mamy ambicji korzystania tylko z dotacji miejskiej, co udowodniliśmy zarówno przy pierwszej, jak i drugiej edycji, szukając i znajdując sponsorów na własną rękę.

„Gazeta Wyborcza” podaje, że POKiS jest współorganizatorem festiwalu i od niego Krzysztof Blinkiewicz uzyskał informacje o frekwencji. W tym zdaniu kryją się aż dwie nieprawdziwe informacje. Pierwsza – POKiS nie jest współorganizatorem Polish Hip-Hop Festival, jest partnerem generalnym. Druga – POKiS nie posiada jeszcze pełnych danych (otrzyma je niedługo wraz z raportem finansowym) na temat frekwencji, więc nie może ich podawać. Znając te fakty, Krzysztof Blinkiewicz nie mógł mieć danych o frekwencji od POKiS-u, o czym pisze „Gazeta Wyborcza”. Nie miał ich od organizatorów. Skąd więc je miał? I dlaczego podał nieprawdziwe dane? Znów wracamy do kodeksu etyki dziennikarskiej: „dziennikarzowi nie wolno wykorzystywać we własnym interesie nieujawnionych publicznie informacji uzyskanych w działalności zawodowej”. Kodeks znów mówi tu o „konflikcie interesów”.

Nieprawdą jest, że Krzysztof Blinkiewicz nie pisał o Reggaelandzie w czasie pracy nad nim. Stowarzyszenie Krzysztofa Blinkiewicza zaczęło pracować przy festiwalu w styczniu bądź lutym. I po rozpoczęciu tej współpracy Krzysztof Blinkiewicz opublikował co najmniej siedem artykułów poświęconych Reggaelandowi w płockim wydaniu „Gazety Wyborczej” oraz na plock.gazeta.pl (do dziś są dostępne w archiwum „Gazety Wyborczej”). W tym samym czasie prowadził promocję festiwalu w mediach i na Facebooku, a osoba blisko związana z dziennikarzem (także z ramienia Stowarzyszenia) pełniła odpłatnie rolę rzecznika prasowego festiwalu. Czyli kolejny raz wracamy do Kodeksu Etyki Dziennikarskie: „dziennikarzowi nie wolno zajmować się akwizycją oraz brać udział w reklamie i public relations”.




„Gazeta Wyborcza” odnosi się do „niepisanego zwyczaju między znajomymi z branży”. Też się do niego odniosę. Istnieje niepisany zwyczaj pomiędzy znajomymi z branży, że nie komentuje się ich działań na forum publicznym, stawiając się wyżej w roli eksperta, a pouczanie na forum publicznym, że imprezę „można zrobić lepiej” nie przystoi organizatorowi konkurencyjnego wydarzenia.

Kibicuję wszystkim wydarzeniom kulturalnym w naszym mieście i nigdy nie pozwoliłbym sobie bądź naszym pracownikom na tak odważne opiniotwórstwo, na jakie pozwolił sobie redaktor Blinkiewicz na łamach „Gazety Wyborczej”.

Na koniec biję się w pierś, że nie wystąpiłem o patronat medialny do „Gazety Wyborczej”, przez zwykłe niedopatrzenie powieliliśmy partnerów medialnych z ubiegłego roku – być może wtedy nie było by całego zamieszania związanego z nieprawdziwymi danymi, dotyczącymi ilości gości na Polish Hip-Hop Festival Płock 2014. Wszystkich dziennikarzy „Gazety Wyborczej” przepraszam, że mogli poczuć się zniesmaczeni tą sytuacją, ale jak lew będę bronił dobrego imienia naszej firmy, pracowników i wszystkich osób zaangażowanych przy produkcji Polish Hip-Hop Festival, który – zdaniem wielu artystów, znawców tego nurtu muzycznego – w tak krótkim czasie wyrasta do miana najważniejszego festiwalu muzyki hip-hop w naszym kraju. Do tego dążymy i zrobimy to.

Z muzycznym pozdrowieniem
Marcin Siwek
Event Time Promo]

Reklama. Przewiń aby czytać dalej.

REKLAMA

Inni czytali również

Kolejny

Komentarze 1

  1. Bartek says:

    Nokaut techniczny ;)

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Zgadzam się na warunki i ustalenia PolitykI Prywatności.

REKLAMA
  • Przejdź do REKLAMA W PŁOCKU