Weekend okazał się bardzo intensywny dla uczestników Rajdu Dakar. Dobre wyniki wywalczyli zawodnicy ORLEN Team Kuba Przygoński i Martin Prokop. Kamil Wiśniewski doznał złamań palców i nie mógł kontynuować rywalizacji.
6. etap – najdłuższy
W piątek zawodnicy rywalizujący na Dakarze mieli do pokonania najdłuższy etap w tegorocznej edycji. Liczył ponad 917 kilometrów, w tym 358 kilometrów odcinka specjalnego. Jechali z Ha’il w kierunku stolicy Arabii Saudyjskiej Rijadu. Kolejny dobry występ zanotowali kierowcy ORLEN Teamu.
Kuba Przygoński dojechał na metę na 9. pozycji, a trzynasty tego dnia Martin Prokop awansował na 8. miejsce w klasyfikacji generalnej.
– Pierwsza część odcinka nie była najszybsza w naszym wykonaniu. Miała podobny profil do dwóch poprzednich etapów wokół Ha’il. Kilka załóg nas wyprzedziło. W drugiej części na znaczeniu zyskała nawigacja, pojawiły się ciekawe wydmy. To warunki, w których możemy pokazać nasze umiejętności. Nadrobiliśmy bardzo dużo czasu i ciągle jesteśmy w czołówce – wskazywał Martin Prokop.

Na trasę nie wyruszył niestety Kamil Wiśniewski. Quadowiec w wyniku wypadku podczas czwartkowego etapu złamał dwa palce. Kontuzja wyeliminowała go z dalszej rywalizacji.
– To najtrudniejsza decyzja, jaką kiedykolwiek musiałem podjąć. Na trasie piątego etapu doszło do wywrotki. Mocno się poobijałem, złamałem dwa palce u ręki. Nie mogę kontynuować jazdy. Znów walczyłem w tym roku o podium i dużo ryzykowałem. Taki jest motorsport – podsumował Wiśniewski.
7. etap – Przygoński z napędem na trzy koła
7 stycznia Dakarowcy stanęli do rajdu w okrojonym składzie. Ze względu na złe warunki pogodowe organizatorzy odwołali rywalizację motocyklistów i quadowców. Zawodnicy wyruszyli z Rijadu do Al Duwadimi. Mieli do przejechania 861 kilometrów, w tym 333 kilometry odcinka specjalnego.
Solidnie zaprezentowali się Kuba Przygoński, który był 17. oraz Martin Prokop, który dojechał na metę tuż za nim. Czech utrzymał 8. miejsce w klasyfikacji generalnej rajdu.
– Od razu zaczęliśmy z przygodami. Na 10. kilometrze straciliśmy tylny napęd w samochodzie. Musieliśmy zablokować tylny dyferencjał. Praktycznie cały odcinek pokonaliśmy z napędem na trzy koła. W drugiej części nawigacja była bardzo wymagająca, Armand wykonał świetną robotę. Teraz przed nami szybki serwis – mówił Kuba Przygoński.

8. etap – ostatni wysiłek przed chwilą odpoczynku
Dakarowcy zaliczyli w 8 stycznia ostatni etap przed planowanym na poniedziałek dniem odpoczynku. Mieli do przejechania 823 kilometry. Skrócony odcinek specjalny liczył 346 kilometrów. Karawana Dakaru kierowała się w niedzielę z Al Duwadimi do Rijadu.
Świetnie zaprezentowała się polsko-hiszpańska załoga ORLEN Teamu. Kuba Przygoński i Armand Monleon zajęli piąte miejsce ze stratą zaledwie 10 minut do zwycięzców.
– Mieliśmy dobre tempo, a samochód spisywał się bez zarzutu, dlatego możemy być zadowoleni. W pierwszej części odcinka było dużo kamieni, potem mokre wydmy, które tworzyły naprawdę mocny opór dla samochodu. Końcówka z długimi prostymi w stylu WRC. Cieszymy się z dnia przerwy. Może uda nam się pojechać do hotelu i zaliczyć prysznic z ciepłą wodą – mówił Kuba Przygoński.
Kierowca awansował w klasyfikacji generalnej o kilka oczek i zajmuje 37. lokatę. Kuba Przygoński regularnie odbudowuje się po pechowym dla niego początku rajdu.

Martin Prokop dojechał do mety w Rijadzie na 14. miejscu.
– Pierwszy tydzień za nami. Ostatnie etapy były do siebie podobne, mierzyliśmy się z kombinacją szybkich kamienistych tras z odcinkami pełnymi miękkich i wysokich wydm. Ze względu na ślady na mokrym piasku trochę łatwiejsza była dzisiaj nawigacja. Wszyscy jesteśmy mocno zmęczeni po tygodniu rywalizacji, zawodnicy dają z siebie wszystko. Cieszymy się, że do tej pory wystrzegaliśmy się błędów – mówił Martin Prokop.
Czech pilotowany przez Viktora Chytkę zajmuje w tej chwili 7. pozycję w klasyfikacji generalnej i może poważnie myśleć o poprawieniu swojego najlepszego występu na Dakarze z 2019 roku, kiedy był szósty.
Najszybszy na trasie ósmego odcinka był Carlos Sainz, ale ze względu na przekroczenie dopuszczalnej prędkości w jednej ze stref sędziowie doliczyli Hiszpanowi 5 minut kary. Etapowe zwycięstwo padło łupem Sebastiena Loeba. Drugi dziś Nasser Al-Attiyah utrzymuje bezpieczną przewagę nad rywalami w klasyfikacji generalnej rajdu.
Po przerwie do rywalizacji wrócili motocykliści i quadowcy. Zwycięstwa zapisali na swoim koncie Botswańczyk Ross Branch i Argentyńczyk Manuel Andujar. Po poniedziałkowym dniu odpoczynku zawodnicy spędzą cztery dni na pustyni Ar-Rab al-Chali.
