Uroczyste rozpoczęcie nowego roku szkolnego 2015/2016 uczniowie i nauczyciele mają już za sobą. Od jutra obowiązuje już plan lekcji i codzienna ciężka praca, nie tylko dla dzieci i młodzieży, ale również dla ich nauczycieli. I to jest już zupełnie inna bajka, bo nauczyciele… protestują.
Od dziś, 1 września, Związek Nauczycielstwa Polskiego wszedł oficjalnie w spór z rządem Rzeczpospolitej Polskiej. Decyzję w tej trudnej sprawie 24 sierpnia podjęło Prezydium ZNP. Powodów jest kilka, o czym poinformował 27 sierpnia na konferencji prasowej prezes Związku, Sławomir Broniarz.
– Wydaje nam się, że sprawy finansowania oświaty, sprawy wzrostu wynagrodzeń dla nauczycieli, sprawy dotyczące jakości i kierunku polityki edukacyjnej państwa, także sprawy bezpieczeństwa socjalnego pracowników oświaty, zdecydowanie wykraczają poza to co mieści się w kompetencjach pracodawcy. A przypomnę, że pracodawcą nauczyciela jest szkoła. Postulaty, które wysunęliśmy, nie mieszczą się zatem w jego kompetencjach – tłumaczył dziennikarzom Broniarz.
Nauczyciele oczekują od strony rządowej rozmów i negocjacji zgodnie z deklaracjami premier Ewy Kopacz, która zapewniała o swojej otwartości na rozmowy z protestującymi nauczycielami. – Na te rozmowę z panią premier czeka ponad siedmiusettysięczna rzesza nauczycieli i pracowników oświaty – kontynuował prezes. Nauczyciele domagają się rzeczowych rozmów, z których wynikną konkretne ustalenia.
A czego domagają się nauczyciele? Pierwszym wymienianym postulatem jest wzrost wynagrodzenia o 10% od 1 stycznia 2016 roku, następnie zwiększenia nakładów na edukację. – Bo dotychczasowy poziom finansowania zadań oświatowych, nie gwarantuje tychże zadań na takim poziomie jakiego oczekuje społeczeństwo – uzasadniał w swoim wystąpieniu Broniarz.
Chodzi o to, że finansowanie oświaty zostało przeniesione na samorządy terytorialne. To w konsekwencji doprowadza do tego, że likwiduje się szkoły lub przekazuje placówki w ręce organizacji pozarządowych – w ten sposób samorządy chronią swoje pieniądze. Krótko mówiąc, samorządy oszczędzają na oświacie, z czym nie godzą się pracownicy tej sfery budżetowej.
Trzecim postulatem, którego spełnienia oczekują nauczyciele, to zachowanie ich praw wynikających z zapisu w Karcie Nauczyciela. Następną sprawę, jaką ZNP chce załatwić dla ponad 600 tysięcy nauczycieli, przybliżył Sławomir Broniarz. – Chcemy także, aby rząd i przyszły parlament podjęły radykalną walkę z samowolą samorządów. Związek jest, co prawda, pełen podziwu dla samorządów, które stają na wysokości zadania i robią wszystko nawet przy mizernych budżetach, aby szkoły i przedszkola na ich terenie funkcjonowały na jak najlepszym poziomie.
Jednak są samorządy w Polsce, które, zdaniem prezesa Związku, lekceważą literę prawa, lekceważą postanowienia władzy publicznej, lekceważą postanowienia sądów administracyjnych, uznając że jeżeli zostali wybrani do władzy w wyborach bezpośrednich, to pozostają bezkarni. Nie pomagają w rozwiązaniu problemów oświatowców, ani listy do wojewodów, ani pozwy sądowe. Jest wiele takich przypadków gdzie wójtowie i burmistrzowie, nie reagują na zalecenia władzy publicznej.
Związek domaga się także przywrócenia kuratorom oświaty opiniowania sieci szkół. W tym przypadku, przybliżając krótko problem, chodzi o to, żeby kuratorzy mieli wpływ na decyzję samorządów co do likwidacji lub jej braku, placówek oświatowych na terenie poszczególnych samorządów.
– Związek Nauczycielstwa Polskiego wystosował pismo do pani premier Ewy Kopacz, w którym to piśmie zwracamy się o niezwłoczne podjęcie konstruktywnych rozmów. Jesteśmy gotowi do tych rozmów i oczekujemy odniesienia się do postulatów Związku – mówił na konferencji w Warszawie, prezes ZNP.
1 września rozpoczęła się ze strony nauczycieli kampania ogólnopolska, która potrwa do 21 września. Ma ona na celu spotkania z przedstawicielami poszczególnych samorządów, którzy będą rozmawiać o ustawie o rozwiązywaniu sporów zbiorowych, a konkretnie o zapisie dotyczącym strajku. Ale Związek nie wyklucza także rozmów negocjacyjnych czy ugodowych. Nauczyciele chcą wyjaśnić podczas tych spotkań, że ani ich pracodawcy czyli dyrektorzy szkół, czy samorządowcy nie są stroną sporu zbiorowego. Tą stroną bowiem jest rząd RP. Jeżeli zatem rząd nie podejmie konkretnych rozmów, nauczyciele grożą strajkiem.