Akcję zazieleniania miasta dość nietypowymi roślinami zaproponowała Miejska Partyzantka Ogrodnicza Płock. Miłośnicy zieleni zachęcają płocczan do siana dyni w miejscach publicznych.
Światowy Dzień Siania Dyni w Miejscach Publicznych obchodzony jest od sześciu lat. Ustalono go na 16 maja, ponieważ w Polsce od 12 do 14 maja mamy okres tzw. „zimnych ogrodników”, a 15 maja zwany jest „zimną Zośką”. W tym czasie mogą występować jeszcze nocne przymrozki.
– Ale 16 maja to statystycznie najbezpieczniejszy czas, gdy możemy być prawie pewni, że zimna, które zagroziłoby naszym kiełkującym pestkom, już nie będzie. Sytuacja podobnie wygląda w całej Środkowej Europie, choć może trochę różnić się na zachodzie i na wschodzie. W innych regionach Północnej Półkuli może być jeszcze inaczej. W Polsce siejemy i sadzimy 16 maja, ale jest to data umowna. Dynie posiane 17 lub i 24 maja też będą ważne – wyjaśnia Miejska Partyzantka Ogrodnicza Płock.
Jeśli natomiast chcemy zasadzić flance dyni hodowanej na parapecie w domowym rozsadniku, trzeba wziąć pod uwagę, że siewki są szczególnie wrażliwe na chłód, i to bardziej, niż pestki kiełkujące w gruncie. Dlatego wysadzanie takich sadzonek w miejsce docelowe powinno odbywać się pod koniec maja.
– W Płocku próbowaliśmy już w ubiegłych latach, ale może tym razem zrobimy to na większą skalę, jeszcze MOCNIEJ i jeszcze bardziej widoczniej? Często tu narzekamy, że mieszkańcy Płocka niewiele dają od siebie i nie angażują się w życie miasta. Może pokażemy jednak, że można inaczej? Niech jeszcze więcej osób przekona się, że warto zmieniać nasze otoczenie i że czasami nie trzeba na to milionów – zachęcają społecznicy.
Jak dodają, można tylko narzekać, albo po prostu zmieniać otaczającą nas rzeczywistość. A w tym przypadku można to zrobić naprawdę niewielkim nakładem sił.
– Wystarczy dziura i trochę ziemi, rozejrzyj się, a na pewno dasz radę! Po co? Sianie i doglądanie dyń to dobry pretekst, by pogadać z sąsiadem, wyjść z domu czy nawet zrobić imprezę w ogrodzie. Można przy pomocy roślin oswajać z różnorodnością, pokazać urzędnikom i postronnym osobom, że grunty miejskie mogą być obsadzane różnymi roślinami, że to co dekoracyjne i to co użytkowe przeplata się – tłumaczą członkowie grupy.
Przekonują, że w miastach również można sadzić rośliny jadalne, co dzieje się już na całym świecie.
– Jeśli zatem w październiku z pestek uda się uzyskać owoc, to jest to dobra droga, by uprawiając jedzenie tam gdzie mieszkamy, zrobić coś dla naszej planety – wyjaśniają społecznicy.
A co, jeśli posiany czy posadzony przez nas owoc dyni ktoś ukradnie?
– Tak się już zdarzało. To dobrze. Oznacza to, że ktoś jej potrzebował, a nasz gest zaspokoił potrzebę tej osoby – zapewnia Miejska Partyzantka Ogrodnicza Płock.
Dlaczego do siania wybrano właśnie dynię?
Jak tłumaczą organizatorzy akcji, w Płocku jest mnóstwo niezagospodarowanych miejsc: nudne trawniki, opuszczone donice, zapuszczone skwery i osierocone podwórka.
– Czas to zmienić. Dynia i jej krewne to ładne i pożyteczne rośliny z okazałymi liśćmi w różnych kształtach, dekoracyjnymi kwiatami odwiedzanymi przez zapylaczy, jest nieinwazyjna, jednoroczna i ze wszech miar użyteczna. Mamy więc estetykę i ekologię w jednym. Dynia idealnie pasuje do miasta przez to, że w jej owocach nie odkładają się metale ciężkie z gleby. Bywają tereny, na których nie powinno się siać czy sadzić roślin jadalnych, za wyjątkiem właśnie dyni – wyjaśniają członkowie grupy.
Czy tylko dynia?
Niekoniecznie. Mogą to być także pestki kabaczka, patisona czy cukinii, które siejemy wprost do gruntu. Wykorzystać możemy pestki pozyskane ze zjedzonych dyń (czy warzyw pokrewnych), ale także kupione w sklepie ogrodniczym lub na stoisku roślinnym w sklepie wielobranżowym. Kupimy pewnie wówczas kwalifikowany materiał siewny, wskazujący na konkretną odmianę dyni.
Można również posłużyć się sadzonkami, kupionymi lub wcześniej przygotowanymi na domowym parapecie. Jak pisaliśmy, takie sadzonki są jednak delikatne i nie lubią chłodu, dlatego sadzimy je wówczas do gruntu pod koniec maja.
Gdzie wysiewać rośliny?
– Jako partyzanci przykładamy dużą wagę do rozpoznania terenu. Może być nim np. ogródek pod blokiem, w którym kiedyś sadzono różne rośliny. Może betonowy klomb zapomniany przez ludzi i zarząd zieleni. Najlepiej wiemy, jak w naszej okolicy wygląda zieleń i gdzie możemy mieć oko na posępnych kosiarzy. Miejsce powinno być przy tym zaciszne i słoneczne. Idealnym miejsce do uprawy towarowej jest takie, gdzie ziemia jest urodzajna, zasobna, dobrze uprawiona i przepuszczalna. Ale to wtedy, gdy chcemy, by za pół roku zebrać owoc. Jeśli teren będzie mniej korzystny, roślina i tak się zaadaptuje. Będzie rosła mniej okazale, ale będzie. Bawmy się przestrzenią, doświadczajmy jej, eksperymentujmy i nieużytki zamieniajmy w ogrody – zachęcają członkowie grupy Miejska Partyzantka Ogrodnicza Płock.
Jak siejemy?
Społecznicy przekonują, że jest to bardzo proste. Wystarczy zrobić w ziemi otworek, głęboki na kilka centymetrów, i schować w nim trzy nasionka, a następnie podlać wodą. Po paru dniach lub tygodniach sprawdzamy, ile z nich wykiełkowało. Delikatnie usuwamy te słabsze, a jedną, najsilniejszą roślinę zostawiamy w gruncie.
– Dynia lubi wilgoć i ziemię urodzajną. Jeśli nie dysponujemy taką, nie przejmujmy się. Jak wspomniałem nie prowadzimy przecież uprawy towarowej. Można też do jednego otworka w ziemi, oprócz nasion dyni, umieścić po dwa nasiona kukurydzy i fasoli, z którą obchodzimy się tak samo – zostawiamy po jednej najsilniejszej. Wszystkie trzy rośliny świetnie razem funkcjonują, wspierając swój rozwój. Zaobserwowali to już setki lat temu Indianie, a właściwie Indianki z Konfederacji Irokezów, których rolnictwo i rozwój społeczno-ekonomiczny były na wyższym poziomie niż się wielu białym zdawało… – informują społecznicy.
Sugerują także, by powiadomić (np. pisemnie) administrację terenu zieleni o podjętej inicjatywie obywatelskiej, a także zaznaczyć miejsce naszej uprawy czytelnym napisem. No i zwracać uwagę, czy teren nie zostanie skoszony.
Jak podoba Wam się ta inicjatywa? Spróbujecie?

A kto to potem za nich posprząta?
W takim mieście jak Płock partyzantka ogrodnicza jest niemal nieodzowna. Starczy spojrzeć na decyzje p. Nowakowskiego – jedną ręką wydaje prikaz, by wymieniać źródła ogrzewania na bardziej „eko”, a drugą ścina drzewa z płockich ulic; a to z kolei dobry przykład stwierdzenia: jak nie wiadomo, o co chodzi – to wiadomo, że chodzi o $$$.
By nie być zupełnie gołosłownym, dodam, że w krajach zachodnioeuropejskich czy Stanach Zjednoczonych i Kanadzie ta praktyka liczy sobie dobre 30, 40, a w przypadku dwóch ostatnich – nawet 50 lat. Wydano kilkanaście publikacji naukowych w tym temacie (bardzo mało jak na taki okres czasowy), opublikowano jeden-dwa manifest/y ruchu partyzantki ogrodniczej, a w 2004 powstało forum międzynarodowe, zrzeszające partyzantów ogrodniczych z całego świata – guerillagardening.org .
Jakieś przykłady udanych bądź nieudanych projektów? Proszę bardzo – Prinzessinnengarten (Berlin, Niemcy), Pure Genius (Wandsworth, Wielka Brytania), Dig Kingston (Kingston, Kanada) czy też Green Grounds (Los Angeles, Stany Zjednoczone). Do tego mniejsze i większe projekty w Japonii, Korei Południowej, Hiszpanii, Francji.. a nawet w Kenii i Nigerii, o ile się nie mylę.
Chcieć to móc, samo chcieć to porażka. Liczę na rozwinięcie się tego ruchu tutaj. Jeszcze tylko dołożę ripostę anonima na powiązanie ruchu z lewicą – ruch ten jest APOLITYCZNY. A ów użytkownik jedynie papuguje Nixona tudzież Reagana. :-)
Lewaccy pozerzy, jedźcie walczyć na Ukrainę.
Dobry człowieku, Ty w pierwszej kolejności. Przy okazji, uciąłbym Tobie socjale, jeśli jakoweś pobierasz :-) Może to by nauczyło Cię nieco rozumu. Mniej wódki, więcej działania w terenie.
Fajnie jest piać i wydzierać mordę na zarządców Płocka za ich głupkowate myślenie. Trudniej samemu coś zaproponować. Swoje troglodycie gadanie sugeruję zostawić współpracownikom i „dobrym chłopakom od wódeczki, he he”.
Nikt: panie policjancie ktoś ukradł mi samochód!
Policjant: Tak już się zdarzało. To dobrze. Oznacza to, ze ktoś go potrzebował, a pana gest zaspokoił potrzebę tej osoby!
najzdrowsze będą warzywka posadzone przy ulicach z największym ruchem samochodowym.A jakie dobre będą
dżemy z tych dyń.Palce lizać.Ups spaliny i ołow lizać.
Jakoś lewctwo pojęcie Społecznik mocno zepsuło. Czy ta Partyzantka jest normalna czy też zlewaciała?
Pomysł słuszny. Pognojone i namoczone psim moczem tereny zielone czekają. Urodzaj gwarantowany..
sadzone jajka!
Posiałem mak w celach wiadomych! Gdzie się zgłosić?
A ziemnioki? Moge sobie zasadzić ziemnioki pod blokiem?
Dobre :) tez posieje