W październiku w Turcji rozegrano Mistrzostwa Europy w AMP Futbolu – niepełnosprawnych piłkarzy nożnych. W imprezie wzięli udział Polacy, którzy wywalczyli brązowy medal. Wśród medalistów był Rafał Bieńkowski, grający na co dzień w podpłockim klubie GKS Góra. – W Turcji rozpoznawał nas prawie każdy, robiono z nami zdjęcia. W Polsce tłumaczyliśmy, dlaczego mamy biało-czerwone koszulki… – mówił w rozmowie z nami.
Temat Mistrzostw Europy w AMP Futbolu przeszły w Polsce prawie bez echa. To niezbyt popularna dyscyplina sportu, cisza dziwi jednak w kontekście ogromnego sukcesu biało-czerwonych. Czym jest AMP Futbol? To mecze piłkarzy o kulach. Takich, którzy przeszli amputację – stopy lub nogi w przypadku piłkarza i dłoni bądź ręki w przypadku bramkarzy.
Najlepsze reprezentacje Europy zmierzyły się ze sobą podczas mistrzostw w Turcji. To była pierwsza klasowa impreza AMP Futbolu na Starym Kontynencie organizowana przez UEFA. Polacy wywalczyli na imprezie brązowy medal.
– Brąz na tak dużej imprezie to oczywiście powód do satysfakcji, którą czuję, bo jechaliśmy po medal – powiedział w rozmowie z nami Rafał Bieńkowski, reprezentant Polski, grający w GKS Góra. – Gdyby nie mecz z Turcją w tak wczesnej fazie, to pewnie walczylibyśmy o złoto – dodał.
Turcja to bez wątpienia wymagający rywal. – To jeden ze światowych liderów w AMP Futbolu – tłumaczył Bieńkowski. – Tam są aż dwie zawodowe ligi, więc piłkarze trenują cały czas. W Polsce wciąż bawimy się w ten sport – stwierdził.
Pomimo „zabawy” AMP Futbolem, biało-czerwoni to także czołówka świata i Europy w tym sporcie. Polacy wywalczyli czwarte miejsce podczas ostatnich Mistrzostw Świata i brąz podczas zawodów europejskich. Jak wspominał Bieńkowski, tureckie mistrzostwa udowodniły, że AMP Futbol ma ogromny potencjał.
– Finał rozegrano na obiekcie Besiktasu w Stambule i został on wypełniony do ostatniego miejsca – wspomina piłkarz GKS Góra. – Jak tylko Turcja awansowała do finału, włodarze kraju zadecydowali i zrealizowali coś, co u nas byłoby nie do pomyślenia. Padła decyzja, że finał odbędzie się na Besiktasie, a nie na zaplanowanym wcześniej, mniejszym obiekcie. W dobę załatwiono wszystkie zgody i piłkarze wraz z kibicami weszli na stadion – mówił Bieńkowski.
Finałowy bój Turcji z Anglią oglądało ponad 40 tysięcy osób. Drugie tyle stało przed stadionem i oczekiwało na swoich herosów. – W Turcji drużyna niepełnosprawna jest traktowana lepiej, niż kadra pełnosprawna – wyjaśnił Bieńkowski. – O mistrzostwach „trąbiły” wszystkie główne media, a kibice oglądali mecze wszystkich drużyn. Kojarzyli nawet nas – dodał.
Jak zdradził reprezentant kraju, w Turcji biało-czerwonych traktowano niemalże jak celebrytów. – Zatrzymywano nas i robiono zdjęcia – wspomina w rozmowie z nami. – Fotografowano nas, nasz autokar. Słyszeliśmy na każdym kroku, że świetnie gramy. Nawet pan z bramki na autostradzie zatrzymał ruch, wyszedł do nas, by zrobić wspólne zdjęcie. A w Polsce? Kiedy dotarliśmy po zawodach do kraju, pytali nas co to za koszulki i kim jesteśmy… – dopowiedział z wyraźnym rozżaleniem w głosie.
Czy są szanse, że w Polsce na AMP Futbolowców spłynie choć część tej popularności? Raczej niewielkie. Niemniej okazja do tego, by kibicować Polakom nadarzy się już za rok. Biało-czerwoni zostali zakwalifikowani do Mistrzostw Świata, które odbędą się w Meksyku. Trzymajmy kciuki za kolejny medal już teraz!