Ghostbusters – kultowy film z 1984 roku znów powrócił na ekrany kin, tym razem w odświeżonej i pełnej nowoczesnych efektów specjalnych wersji. Jak oceniają go nasze dwie czytelniczki? Zapraszamy na Płockie Recenzje.
Opis producenta
Zupełnie nowa wersja jednego z największych przebojów komediowych lat osiemdziesiątych. Owszem, duchy wciąż grasują, wciąż są niebezpieczne, ale ich pogromcami będą… pogromczynie! Nowa odsłona pokaże, czym naprawdę jest Girl Power! Erin Gilbert (Kristine Wiig) i Abby Bergman (Melissa McCarthy) są autorkami książki o duchach. Jednak ich praca zostaje zdezawuowana i wyśmiana przez naukowców. Ale nadchodzi czas rewanżu – kiedy duchy opanowują Manhattan, Abby i Erin wkraczają do akcji…
W rolach głównych zobaczymy największe gwiazdy komediowe ostatnich lat: Melissę McCarthy, Kristen Wiig, Leslie Jones i Kate McKinnon. W filmie partnerują im Andy Garcia oraz najseksowniejszy mężczyzna 2014 roku według magazynu PEOPLE – Chris Hemsworth.
Recenzja czytelników
[tabs]
[tab title=”Barbara Szczerbicka”]
Długo zastanawiałam się, czy dać szansę remake’owi ukochanego filmu mojego dzieciństwa, jakim jest “Ghostbusters: Pogromcy duchów”. W końcu jednak wybrałam się na seans, i ku mojego zdumieniu, był to jeden z lepszych kinowych wyborów w tym roku. Reżyser Paul Feig oddaje cześć oryginałowi z 1984 roku, a nowe pogromczynie duchów stanęły na wysokości zadania.
Nowa wersja nie odstaje poziomem od kultowego pierwowzoru. Być może za sprawą tego, że film zachowuje konwencję oryginału; z tą różnicą, że Nowy Jork opanowany przez duchy, ratowany jest przez cztery kobiety. Trzy nich są naukowcami, interesującymi się zjawiskami paranormalnymi, a czwarta po prostu świetnie zna Nowy Jork. Na swoją sekretarkę wybierają młodego, przystojnego i muskularnego pana “sekretarza”, o którym nie można powiedzieć, że grzeszy rozumem.
Film charakteryzuje się rewelacyjnym i ostrym, poczuciem humoru, a bohaterki świetnie się uzupełniają. Nie zabrakło również ulubionych postaci chyba wszystkich fanów „Ghostbusters”, czyli kultowego Stay Puft Marshmallow Mana czy obślizgłego, śmierdzącego ducha-śmieciożercy. Nowe duchy są równie fluorescencyjne i ciekawe; niektóre są tak słodkie, że ma się ochotę je przytulić, inne wyglądają jak wyjęte z najstraszniejszego horroru.
W filmie, którego jednym z producentów jest Dan Aykroyd, przeplatają się w wstawki ze “Szczęk”, “Matrixa” czy w końcu oryginalnych “Pogromców duchów”. Choć główne bohaterki nie są jeszcze ikonami rozpoznawalnymi na całym świecie, trzecio i czwartoplanowe postacie wszystko rekompensują. Możemy tutaj zobaczyć “Mr White’a” (Michael Williams) z “Zakazanego Imperium”, Andy’ego Garcię czy Tywina Lanistera (Charles Dance) z “Gry o Tron”, a także wiele innych sław, o których nie chciałabym wspominać w recenzji.
Wszystkim fanom radzę kupić bilet na najbliższy seans. Wszystkim innym natomiast nie bać się duchów i nadrobić zaległości z 1984 roku, a potem ruszać do kina. Warto![/tab]
[/tabs]
[tabs]
[tab title=”Gabriela Wilewska”]
„Ghostbusters: Pogromcy Duchów” w reżyserii Paula Feiga, jest zupełnie nową wersją kultowej serii filmów z lat osiemdziesiątych ubiegłego wieku o tym samym tytule. Polska premiera długo wyczekiwanej ekranizacji miała miejsce piętnastego lipca, jednak mnie udało się obejrzeć ten film dopiero trzy dni później. O wspomnianym dziele zrobiło się głośno już w dniu wydania pierwszego zwiastuna, gdyż internauci, po odkryciu, iż Pogromcami w tegorocznej wersji realizacji są kobiety, oburzyli się i zaczęli protestować, krytykując produkcję przed jej premierą. Już na początku pragnę podkreślić, że obawy te były zbędne, ponieważ panie spisały się zaskakująco, dobrze wykonując swoją pracę.
Swoją recenzję pragnę rozpocząć od omówienia genialnej ścieżki dźwiękowej, która zawiera czternaście, nastrojowych utworów. Wszystkie piosenki utrzymane są w podobnym klimacie, idealnie współgrającym z fabułą filmu. Większość z nich są coverami słynnego przeboju Raya Parkera Jr. pod tytułem „Ghostbusters” wykonanymi w różnych aranżacjach, między innymi takich zespołów jak: Walk The Moon, Fall Out Boy, Pentatonix, a także autorskimi piosenkami napisanymi specjalnie na tę okazję. Myślę, iż utwory wykorzystane w filmie nadają akcji odpowiednie tempo i sprawiają, że możemy przyjemnie śledzić przygody bohaterów. Wspomniany album nie tylko realizuje się w roli ścieżki dźwiękowej komedii o Pogromcach Duchów, ale spokojnie może być wykorzystany, jako wakacyjna playlista, ponieważ spełniające moje oczekiwania piosenki są przyjemne i odprężające.
„Ghostbusters: Pogromcy Duchów” jest rebootem słynnej serii „Ghostbusters” opowiadającym o nieustraszonej drużynie Pogromców, mających za zadanie uratować nowojorczyków przed atakiem niebezpiecznych duchów, które opanowały cały Manhattan. Jak wspomniałam, najbardziej rzucającą się w oczy, a zarazem szokującą, różnicą między tegoroczną wersją filmu a dwiema poprzednimi, jest zmiana płci głównych bohaterów. Ekipa składająca się z czterech kobiet, niedocenianych przez internautów oraz pozostałych postaci ekranizacji, z każdą kolejną minutą trwania ekranizacji, udowadnia nam, iż nadaje się do swojej pracy oraz doskonale wie, co ma robić, znając przy tym własną wartość. Żadna z nich nie jest wysunięta na pierwszy plan, ani wywyższona; każdej z pań poświęcona jest podobna ilość czasu, co jest sprawiedliwą decyzją reżysera.
Wszyscy bohaterowie są wyjątkowo pozytywnymi osobami, jednak najbardziej barwną postacią filmu, która zapadła mi w pamięci i przypadła do gustu kinowej widowni, jest Kevin. Rozkojarzony sekretarz Pogromczyń Duchów, mający problemy z podstawowymi czynnościami w pracy. Wszystkie swoje błędy i niedociągnięcia, nadrabia niecodzienną urodą, dzięki której udało mu się zdobyć wspomnianą posadę. Właśnie to sprawia, że sympatyczny Kevin staje się ulubieńcem widzów, rozśmieszając ich.
Film został zrealizowany przy użyciu nowoczesnej technologii, takiej jak obraz 3D, czy efekty specjalne. Wspomniane spektakularne efekty z pewnością wzbogacają ekranizację, co jest dużym plusem. Jednak uważam, że film powinien zakończyć się kilka minut wcześniej, ponieważ nagromadzenie nowoczesnych środków, użytych w nadmiarze, przytłaczało odbiorcę, a nawet go męczyło.
Mimo wszystko, jestem zadowolona z obejrzanej produkcji, była to bardzo przyjemna atrakcja tegorocznych wakacji (podczas reklam przed seansem dowiedziałam się o nowej ekranizacji, na którą z pewnością muszę się wybrać w przyszłym miesiącu do kina). Z chęcią poleciłabym „Ghostbusters” osobom, które uwielbiają komedie oraz filmy akcji. Zapewniam Was, że będziecie się świetnie bawić.[/tab]
[/tabs]