Niedawno z okazji Biesiady Kasztelańskiej gościła u nas Beata Kozidrak z zespołem Bajm, największa gwiazda polskiej estrady muzycznej. Biesiady miały pecha – padał ulewny deszcz, co spłoszyło część fanów. Nas jednak nie wystraszyło – udało nam się porozmawiać z idolką wielu Polaków.
Ja: Zespół Bajm istnieje na polskiej scenie muzycznej od 1978 roku. To już 38 lat ciągłej współpracy… Na waszych koncertach pojawiają się tłumy, przeboje zna cała Polska, popularność z biegiem lat jest coraz większa. To prawdziwy sukces, który tylko udowadnia, że miejsce, w którym dziś się znajdujecie nie jest przypadkowe. Pani Beato, na czym polega fenomen tego zespołu?
Beata Kozidrak: Wydaje mi się, że przede wszystkim na ciężkiej pracy. My przez te wszystkie lata nie odpuściliśmy, nie zwolniliśmy tempa… Zdarzały się różne chwile, zawirowania, zmieniał się skład zespołu, to wszystko powodowało, że momentami nie było łatwo. Ale łączyła nas pasja. Spotkało się dwoje ludzi z niezwykłą miłością do muzyki, do jej tworzenia. Patrzyliśmy z Andrzejem w tym samym kierunku i to doprowadziło nas do sukcesu. Osoby, które tworzą ten zespół, są dla mnie jak rodzina i chyba to w dużej mierze decyduje też o tym, że nasza współpraca cały czas jest owocna.
Ja: No właśnie… Mówi Pani o zmianach w zespole, gorszych i lepszych momentach. A Pani jak zmieniała się przez te lata?
Beata Kozidrak: Ja przeszłam zupełną metamorfozę. Kiedy zaczynałam śpiewać, byłam w II klasie liceum, czyli miałam 19 lat. Dla młodej dziewczyny, która w jednej chwili ma cały świat u stóp, popularność – taki bieg zdarzeń, może sporo namieszać. Ja starałam się podejść do tego ze zdrowym rozsądkiem. Miałam zresztą Andrzeja, który roztaczał nade mną taki parasol ochronny, nie pozwolił, aby ten wielki świat show-biznesu w jakikolwiek sposób mną zawładnął. Jestem samoukiem… Nigdy nie uczyłam się profesjonalnego śpiewu. Podpatrywałam zagraniczne gwiazdy i starałam się je naśladować. Dzięki temu wiem, co to znaczy śpiewać przeponą, co to jest ruch sceniczny, jak oddychać podczas utworu. Mnie zawsze fascynowały wokalistki murzyńskie… Nie wiem czemu, ale miałam do nich słabość. Próbowałam osiągnąć ich niską barwę głosu, ale na tym polu nie mam co z nimi walczyć, to wciąż pozostaje moim marzeniem. Poza tym, mój rozwój emocjonalny tez nabrał tempa… Trzeba przyznać, że poprzez doświadczenie potrafię teraz śpiewać te wszystkie utwory z jeszcze większym pokładem uczuć.
Ja: Beata Kozidrak wczoraj i dziś to zupełnie dwie różne osoby… Szczególnie od niedawna można zauważyć tę niezwykłą przemianę, która w Pani zachodzi. Czym jest to spowodowane? Parafrazując fragment jednej z Pani piosenek można stwierdzić, że takiej Pani dotąd nie znaliśmy.
Beata Kozidrak: To prawda, ja też tę przemianę zauważam. Czym jest ona spowodowana? Chyba przede wszystkim zmianami, które zachodzą w moim życiu. To na ich podstawie mogliście usłyszeć już dwa premierowe utwory, czyli „Bingo” i „Upiłam się Tobą”. Jestem teraz pełna energii, zachwytu światem, pełna miłości… Czasami zmiany są potrzebne. Namawiam każdą kobietę do tego, aby się ich nie bała. Drogie Panie, warto brnąć do przodu i osiągać kolejne cele. Warto, bo na końcu tej drogi jest nasze szczęście. Te dwa nowe utwory nie powstały z przypadku, mój nowy wizerunek również. Przygotowuję teraz nową płytę, która będzie o mnie, o mojej stronie, której nikt dotąd nie znał. To wyzwanie, ale mam nadzieję, że podołam. Siedzi we mnie wiele emocji, uczuć, chcę je zapisać, wyśpiewać, ponieważ są one prawdziwe. Każda z Was znajdzie na tym krążku coś dla siebie. Mam nadzieję, że dzięki moim historiom, ktoś znajdzie właściwą dla siebie drogę. Planuję też trasę zagraniczną, zobaczymy czy z tym nowym materiałem się to uda.
Ja: Przecież dopiero co z niej Pani wróciła… Odbiór Polonii był niezwykły. Co Pani czuje, stojąc na scenie, otoczona przez tłum fanów, publiczność, która te wszystkie przeboje śpiewa chórem razem z Panią? Jakie to są emocje?
Beata Kozidrak: Tego nie da się nawet opisać! Ja czuję wszystko: radość, wzruszenie, energię… Dosłownie wszystko. To chyba po prostu trzeba przeżyć. Ja mam to szczęście w życiu, że przeżywam tak cudowne chwile od lat. Że mogę mieć tak wspaniałych fanów, którzy zawsze są ze mną. Stres jest tam, przed każdym koncertem, ale kiedy wychodzisz na scenę, muzycy zaczynają grać, to wszystko znika… zostajesz ty i magiczny świat, który jest wokół ciebie. Coś niesamowitego! Polecam każdemu.
Ja: Mówiła Pani o zmianach… Czy w tym miejscu, w którym dziś się Pani znajduje czuje się Pani spełniona, jako artystka, człowiek?
Beata Kozidrak: Tak, teraz już śmiało mogę powiedzieć, że tak. Jestem szczęśliwa i chyba tego bym sobie dalej życzyła. Mam obok siebie cudownych ludzi, córki, wnuki, mamę… Zawsze wiem, gdzie jest mój dom i punkt docelowy. Chcę cieszyć się każdą chwilą i wypełniać ją uśmiechem po brzegi. Myślę sobie, że to jest ten właściwy moment, aby mówić o spełnieniu. Co oczywiście nie zmienia faktu, że chcę spełniać się dalej. Ale nic nie da mi takiej radości, jak szczęście mojej rodziny. Praca jest ważna, stawiam ją na piedestale wartości, ale moi bliscy są zawsze na pierwszym miejscu. Jeśli oni będą w życiu spełnieni, to ja razem z nimi.
Ja: Spełniła już Pani wiele marzeń, osiągnęła wiele sukcesów… Czy zostały jeszcze jakieś do spełnienia, czy lista po tylu latach już jest zamknięta?
Beata Kozidrak: Marzenia zostają zawsze i ja też je mam, ale nie chcę zbytnio o nich mówić, żeby po prostu nie zapeszyć. Wolę trzymać w ciszy kciuki i czekać na ich spełnienie. To prawda, że marzenia stają się realne, kilka razy już się o tym przekonałam. Ja wciąż je w sobie mam, ale pozostawiam jako słodką tajemnicę i bronię przed światem.
Ja: Pani Beato, już na sam koniec zapytam o Pani plany na najbliższą przyszłość. Czy szykują się może jakieś nowe projekty, trasa koncertowa, bo o zapowiadanej płycie już wiemy.
Beata Kozidrak: Koncerty na pewno… Cały czas trwa trasa „Bingo Tour”, jeździmy z zespołem po całej Polsce i promujemy dwa najnowsze single. Poza tym, cały czas intensywnie zbieram materiał na moją trzecią solową płytę. Jeszcze nie do końca wiem, jak ona powinna wyglądać, ale z czasem na pewno stworzę w mojej głowie całość i powstaną teksty, które znajdą się na tym krążku. To jest czas dla mnie i na pewno będę o tym pamiętać.
Ja: W takim razie czego mogę dziś Pani życzyć? Szczęścia, radości, zdrowia?
Beata Kozidrak: Chyba najlepiej będzie po prostu powodzenia. Szczęście już mam, zdrowie dopisuje, radość to moja codzienność. Myślę, że jeśli życzysz mi powodzenia, to będzie ta trafna odpowiedź. Bo na każdym kroku naszego życia, jest ono niezwykle potrzebne.