Prokuratura bada przyczyny wypadku szybowca, w którym zginęło dwóch mężczyzn. Prawdopodobnie skrzydło szybowca zahaczyło o linę wyciągarki, co doprowadziło do utraty wysokości i upadku maszyny.
O tym wydarzeniu pisaliśmy już wczoraj.
[button link=”https://petronews.pl/tragedia-na-lotnisku-w-plocku-spadl-szybowiec/” color=”default”]Zobacz również: Tragedia na lotnisku w Płocku. Spadł szybowiec[/button]
Szybowcem lecieli dwaj mężczyźni – 37-letni pilot z ponad 3-letnim doświadczeniem na szybowcach i 40-letni instruktor, który wylatał tysiące godzin. Obaj zginęli. Podczas lotu doszkalali starty z wyciągarki.
Mężczyzna, który był świadkiem tego tragicznego zdarzenia, opowiedział PetroNews, jak wyglądało to z jego perspektywy.
– Wybrałem się z kuzynem na lotnisko, mieliśmy latać paralotnią. Kuzyn wystartował pierwszy z kolegą. Ja zostałem na płycie lotniska i obserwowałem startujące szybowce. Ten feralny lot był drugi albo trzeci. Miałem to sfilmować, ale pomyślałem, że nagram następny, od początku. Stałem kilkaset metrów od miejsca zdarzenia. Wydaje mi się, że samolot był wyżej niż 100 m, może 150, a nawet 200. Nagle dostrzegłem, że zawiewa go w prawą stronę, to wyglądało jakby lina zahaczyła o prawe skrzydło. Na początku myślałem, że to ćwiczenia i że zaraz wyrównają ten lot, ale szybowiec skierował się pionowo ku ziemi, czubem do dołu i spadł. Był huk, maszyna się roztrzaskała. Nie mogłem w to uwierzyć. Od razu podjechał samochód z obsługi lotniska, zjawiło się 5 radiowozów, 2 karetki, straż pożarna i próbowali ratować pilotów. Jak strażacy już wracali, to ich zatrzymaliśmy, mój kuzyn znał tych ludzi i zapytał, co się z nimi stało. Strażacy odpowiedzieli, że jeden zginął na miejscu, a drugi zmarł, pomimo prowadzenia akcji reanimacyjnej i że mieli znaczne obrażenia. Moim zdaniem, z wyciągarką coś było nie tak. Tego dnia zrezygnowałem już z lotu paralotnią – relacjonuje świadek.
Płocka Prokuratura Okręgowa poinformowała, że w sprawie okoliczności wypadku w najbliższym czasie zostanie wszczęte śledztwo.
– Ze wstępnych ustaleń wynika, iż najprawdopodobniej doszło do zawadzenia liny od wyciągarki o skrzydło szybowca, co doprowadziło do zachwiania stabilnością lotu i upadku szybowca – powiedział szef płockiej prokuratury, Waldemar Osowiecki.
Wyciągarka to naziemne urządzenie mobilne, które służy do wynoszenia szybowców w powietrze, zamiast np. holowania ich za samolotem. Stalowa lina o długości kilkuset metrów, zaczepiona jednym końcem do wyciągarki, a z drugiej strony do szybowca, jest rozwijana na pasie lotniska. Start następuje poprzez zwijanie liny na bęben wyciągarki poruszany silnikiem. W efekcie szybowiec w ciągu kilku sekund nabiera wysokości, po czym jego pilot, najczęściej na pułapie ok. 500 metrów, wyczepia automatycznie linę.
Jan Chrobociński, dyrektor aeroklubu, potwierdza tezę prokuratury.
– Najprawdopodobniej doszło do gwałtownego obniżenia szybowca po wyczepieniu i spowodowało to zetknięcie z opadającą liną od wyciągarki. Szybowiec za mocno oddał drążek do dołu, przeszedł w taki dość stromy lot – powiedział.
Postępowanie prokuratury prowadzone jest w związku art. 177 par. 2 Kodeksu karnego. Dotyczy on nieumyślnego naruszenia zasad bezpieczeństwa w ruchu powietrznym i nieumyślnego spowodowania wypadku ze skutkiem śmiertelnym, za co grozi od 6 miesięcy do 8 lat pozbawienia wolności.
Przyczyny wypadku szybowca wyjaśnia także Państwowa Komisja Badania Wypadków Lotniczych.
Zobaczcie zdjęcia z miejsca katastrofy.