70 lat historii klubu i nigdy w ligowych zmaganiach nie udało się wygrać z Legią na jej terenie. Owszem, pamiętamy Superpuchar i triumf 1:2, ale to zwycięstwo na dzień przed galą i balem 70-lecia klubu smakuje najlepiej. Serce rośnie, gdy widzi się zwycięstwo 0:2 w Warszawie.
Pewnie większość z nas oglądała mecz z Legią, ale cóż, takie chwile warto będzie długo wspominać. Legia to spotkanie zaczęła nieźle, ale było widać w oczach płockiej drużyny „ogień”, który pomógł wzniecić obrońca Legii w 10. minucie, gdy bezmyślnie sfaulował dryblującego Marebaszwilego we własnym polu karnym. Sędzia nie do końca był pewien swojej decyzji, a więc skorzystał z systemu video weryfikacji i wtedy dopiero podyktował rzut karny dla Wisły!
Do piłki podszedł Nico Varela, który z ogromną siłą pokonał Arkadiusza Malarza i dał prowadzenie podopiecznym Jerzego Brzęczka 0:1!
Płocka trybuna oszalała, a podrażniona Legia ruszyła do przodu i kilkadziesiąt sekund później płocczan uratował Jose Kante, który wybił piłkę z linii bramkowej. Gospodarze coraz mocniej napierali, ale wtedy znów Wisła ruszyła do przodu. Dokładnie w 17. minucie przechwyt Arkadiusza Recy i wyjście do kontry, Furman podał do Stilica, a ten chciał wyłożyć piłkę do Kante. Nie udało się, ponieważ lepiej uderzył Czerwiński (obrońca Legii), który wbił piłkę do własnej bramki! Wisła prowadziła 0:2 w Warszawie, nie każdy mógł w to uwierzyć, ale tak było i to Wisła miała wszystko w swoich rękach!

Do przerwy Legia dalej mozolnie starała się coś zmienić, ale tak naprawdę tylko strzał Hamalainena w poprzeczkę mógł przynieść efekt. Jednak to Wisła w końcu miała więcej szczęścia, co wcześniej nie zawsze miało miejsce (mecze z Koroną Kielce, Sandecją Nowy Sącz, Wisłą Kraków i nawet Legią u siebie). Poza tymi sytuacjami, Legia miała przewagę, ale szczęście było po stronie Nafciarzy i świetnie dysponowany był Seweryn Kiełpin.
Po zmianie stron Legia dalej napierała, ale każde kolejne wyjście Wisły z kontrą było ogromnym zagrożeniem bramki Arkadiusza Malarza. Często brakowało dokładności, to jednak nie miało znaczenia. Tym razem Wisła nie grała pięknie, ale była do bólu skuteczna taktycznie i ten piękny wynik na święta dowiozła do końca.
Legia Warszawa – Wisła Płock 0:2 (0:2)
0:1 w 10 minucie Nico Varela
0:2 w 17 minucie samobój
Marek Wojciechowski
Dodaj swój komentarz