Na Facebooku chęć udziału w marszu „PŁOCK PRZECIW IMIGRANTOM!!! Nie oddamy Koszelówki!” zadeklarowało ponad 2 tysiące osób. W rzeczywistości w południe przy teatrze na pochodzie stawiło się dużo mniej uczestników. Podobnie jak podczas pierwszego marszu, manifestanci przeszli spod teatru ulicą Tumską, aż przed Urząd Miasta. Nie odnotowano żadnych incydentów, choć demonstracja na krótką chwilę utrudniła życie kierowcom w centrum.
Marsz został zorganizowany po naszej publikacji, informującej że właściciel ośrodka „Zacisze Bis” w Koszelówce zamierza stanąć do przetargu na zakwaterowanie imigrantów. Jak zapewnił nas w rozmowie telefonicznej, wycofał się z tej decyzji, jednak organizatorzy nie zrezygnowali z manifestacji. Tak na wszelki wypadek. – Wystarczy chwilę poszukać w Internecie i można znaleźć materiały wideo i relacje ludzi, którzy mają do czynienia z tymi „uchodźcami”. Nie chcemy powielać błędów innych krajów, polityka tolerancji nie zdała egzaminu – mówił Mariusz, uczestnik manifestacji.
Marsz ruszył z niewielkim opóźnieniem, a zaczął się minutą ciszy, w celu uczczenia pamięci ofiar zamachów w Paryżu. Po uformowaniu kolumny, na której czele widniało hasło „Nie oddamy Polski”, ruszyli ulicą Tumską w kierunku Urzędu Miasta. Podczas pochodu wznosili wiele okrzyków, m.in. „Duma, duma, narodowa duma”, „Polska walcząca do końca” czy „Wczoraj Moskwa, dziś Bruksela, niepodległość nam odbiera”. Po dotarciu na miejsce organizatorzy wygłosili krótkie przemówienia. Głos zabrał też jeden z mieszkańców Koszelówki.
– Koszelówka jest małą miejscowością, jest nas niespełna 100 mieszkańców, a ośrodek chciał przyjąć 200 imigrantów. Nie wyobrażam sobie, żebyśmy mogli spokojnie korzystać z plaży czy wyjść na ulicę. Był reportaż o przyjmowaniu uchodźców w Koszelówce. Pani zajmująca się obroną praw człowieka powiedziała, że boi się o los uchodźców, że ich bezpieczeństwo jest zagrożone. A nasze bezpieczeństwo to co? – mówił.
Do zgromadzonych przemówił m.in. Marcin Baciński, główny organizator protestu.
– Dziękuję wam, że dziś tu przyszliście. Spotykamy się już drugi raz na takim marszu. Za pierwszym razem chcieliśmy zamanifestować nasz sprzeciw co do ogólnej polityki imigracyjnej. Wtedy nawet w najczarniejszych założeniach nikt nie przypuszczał, że ten problem może nas dotknąć w sposób bezpośredni. Jak się okazało, była taka możliwość przyjęcia uchodźców w Koszelówce i na dobrą sprawę nadal nie wiemy, czy zagrożenie jest czy nie. Dowiemy się dopiero po zakończeniu przetargu. To spotkanie jak najbardziej ma sens. Ludzie, którzy mówili, że to jest bez sensu, są w wielkim błędzie i sami się o tym niedługo przekonają – mówił.
W Płocku jest 100 tyś mieszkańców. 200 emigrantów to nie problem.