Zwycięstwem 65:54 (14:14, 14:16, 17:16, 20:8) z VBW GTK Gdynia koszykarki Mon-Polu zakończyły zmagania w rundzie zasadniczej I Ligi Koszykówki Kobiet, biorąc przy okazji rewanż za porażkę w Gdyni.
To był ważny mecz dla obydwu drużyn. Wprawdzie wiadomo było, że w kolejnej fazie rozgrywek będą one walczyć o utrzymanie, ale punkty zdobyte w Płocku były o tyle istotne, że zostaną zaliczone w kolejnym etapie. Od początku było widać, że każdej z drużyn zależało na dobrym wyniku, dzięki czemu mecz był bardzo wyrównany. Spotkanie lepiej zaczęły koszykarki z Płocka, wypracowując sobie niewielką przewagę i doprowadzając w połowie pierwszej kwarty do wyniku 8:3. Później jednak do głosu zaczęła dochodzić drużyna gości, stopniowo niwelując przewagę, głównie dzięki celnym rzutom Justyny Grabowskiej i Agaty Stępień, które na dwie minuty przed końcem wyprowadziły zespół gości na jednopunktowe prowadzenie. Do końca kwarty gra toczyła się kosz za kosz i po pierwszych 10 minutach na tablicy widniał wynik 14:14.
Druga kwarta zaczęła się od dwóch celnych rzutów koszykarek VBW, jednak płocczanki nie pozwoliły zbyt daleko odskoczyć swoim rywalkom, szybko doprowadzając do wyrównania, aby później, dzięki celnemu rzutowi Ilony Jasnowskiej, zdobyć dwa punkty przewagi. Tak samo jak pierwsza, tak i druga kwarta spotkania była bardzo wyrównana, a akcje przenosiły się to na jedną, to na drugą stronę boiska. Żadna z drużyn nie potrafiła w tym okresie wypracować sobie więcej niż dwóch punktów przewagi. Jednak o te właśnie dwa punkty lepsze w tej kwarcie okazały się zawodniczki z Gdyni i to one schodziły na przerwę prowadząc 30:28.
Trzecia odsłona zaczęła się źle dla koszykarek Mon-Polu i wydawało się, że powtórzą scenariusz z poprzednich spotkań. W pierwszych minutach rywalki rzuciły 7 punktów, tracąc tylko 2 i odskoczyły płocczankom na siedem oczek. Sygnał do odrabiania strat dała gospodyniom Agata Ostrowska, celnie rzucając za trzy punkty. Od tego momentu Mon-Pol zaczął wolno, ale systematycznie odrabiać straty i na niespełna dwie minuty przed końcem doprowadzić do remisu 41:41. Dzięki celnemu rzutowi Sylwii Janas gospodynie prowadziły już 45:43. Ostatnie punkty w tej kwarcie zdobyła jednak grająca w drużynie gości Agata Stępień, celnie rzucając zza linii trzech punktów. I choć gdynianki przegrały tę kwartę 16:17, jednak w meczu utrzymały minimalne, jednopunktowe prowadzenie.
O wyniku spotkania miała zadecydować ostatnia kwarta. Zawodniczki Mon-Polu wyszły na nią bardzo skoncentrowane i dzięki dobrej obronie i skutecznej grze w ataku zdobyły z rzędu aż 11 punktów, nie tracąc żadnego, co dało im dziesięciopunktową przewagę. Rywalki pierwsze punkty zdobyły dopiero po prawie pięciu minutach czwartej kwarty, kiedy to celnym trzypunktowym rzutem popisała się Joanna Maryniewska, ale cały czas trwał koncert gospodyń. W kolejnych minutach punkty znowu zdobywały tylko koszykarki Mon-Polu i na niespełna dwie minuty przed końcem spotkania na tablicy widniał wynik 65:49. Wysokie prowadzenie pozwoliło na spokojną grę i dało możliwość wprowadzenia rezerwowych. I chociaż w końcówce spotkania koszykarki z Gdyni zdobyły kilka punktów i zmniejszyły rozmiary porażki, to Mon-Pol cieszył się z końcowego zwycięstwa 65:54.
Najskuteczniejszymi zawodniczkami w drużynie Mon-Polu były w tym meczu Sylwia Janas (17) i Justyna Pytlarczyk (16), a wśród koszykarek z Gdyni najlepiej punktowała Agata Stępień (16).
Po meczu trener Mon-Polu, Michał Mrówczyński powiedział: – Potrzebowaliśmy tego zwycięstwa żeby podniosło trochę morale zespołu, bo ostatnimi czasy mieliśmy dużo porażek, a to zwycięstwo podbudowało zespół i przystąpimy mocno skoncentrowani do następnej rundy. Do tej pory mieliśmy bardzo słabe trzecie kwarty i nie była to wina kondycji, a raczej głowa, podejście psychiczne. Próbowaliśmy to rozwiązać z trenerem Jasińskim i dzisiaj się udało. W tym spotkaniu wygraliśmy tą trzecią kwartę, czwartą już znacznie i druga połowa w naszym wykonaniu była bardzo dobra. W szatni rozmawialiśmy nad koncentracją i myślę, że to poskutkowało, dziewczyny były mocno skoncentrowane i przyniosło to efekt.
W następnej rundzie wszystkie zespoły są w naszym zasięgu, ale każdy z nich jest groźny. Do każdego meczu będziemy musieli się przygotować bardzo dobrze i w każdym meczu będziemy walczyć o zwycięstwo, żeby zapewnić sobie utrzymanie w lidze – podsumował trener.
Rafael Dominik