W drugim swoim meczu walki o utrzymanie, drużyna Mon-Polu Płock pokonała KKS Olsztyn 65:63 (15:19, 17:18, 14:14, 19:12). Losy spotkania ważyły się do samego końca, a o zwycięstwie gospodyń zdecydowały ostatnie sekundy meczu.
Zawodniczki Mon-Polu chciały w tym meczu zatrzeć nienajlepsze wrażenie z pierwszego, przegranego spotkania w walce o utrzymanie przeciwko AZS Uniwersytet Gdański. Spotkanie z KKS Olsztyn było także okazją do rewanżu za dwie porażki przeciwko temu rywalowi w rundzie zasadniczej. Presja chyba usztywniła gospodynie, bo zaczęły to spotkanie bardzo nieskutecznie, zaś koszykarki z Olsztyna potrafiły wykorzystać swoje szanse i objęły prowadzenie 6:0. Pierwsze swoje punkty płocczanki zdobyły dopiero po dwóch minutach gry, kiedy to celnym rzutem z wyskoku popisała się Agata Ostrowska. Chwilę później szybki atak przyniósł Mon-Polowi kolejne punkty i gospodynie zbliżyły się do rywalek na dwa oczka. Tyle tylko, że kolejne akcje nie dały drużynie punktów, co skrzętnie wykorzystały rywalki, po raz kolejny odskakując na 6 punktów. Sygnał do odrabiania strat znowu dała Agata Ostrowska, a dzięki celnemu rzutowi doświadczonej Ilony Jasnowskiej, Mon-Pol ponownie zbliżył się do rywalek na dwa punkty. Koszykarki z Olsztyna cały czas starały się jednak kontrolować przebieg meczu i utrzymywały niewielką, dwu – czteropunktową przewagę, w wyniku czego pierwsza kwarta zakończyła się wynikiem 15:19.
Drugą kwartę zdecydowanie lepiej zaczęły gospodynie, szybko doprowadzając do wyrównania, a chwilę później, dzięki celnej „trójce” Dagmary Moszak, Mon-Polowi udało się wyjść na pierwsze prowadzenie w tym meczu. To był okres skutecznej gry gospodyń i dużej niedokładności po stronie KKSu. Płocczanki w tym okresie gry zaczęły budować niewielką przewagę i w połowie drugiej kwarty udało im się doprowadzić do największego w tym meczu, sześciopunktowego prowadzenia. Od tego momentu w grze Mon-Polu zaczęło się coś psuć. Znowu zaczęły się proste błędy i nieskuteczność w ataku. Rywalki złapały wiatr w żagle i dzięki serii 6 punktów z rzędu doprowadziły do wyrównania. I chociaż dzięki celnemu rzutowi za trzy punkty Ilony Jasnowskiej Mon-Pol odzyskał na chwilę prowadzenie, to końcówka drugiej kwarty należała do drużyny KKS Olsztyn, która wygrała ją minimalnie, ale zasłużenie 18:17, schodząc na przerwę z pięciopunktowym prowadzeniem.
Kluczowa dla całego spotkania mogła okazać się trzecia kwarta, ponieważ ta część gry zwykle płocczankom nie wychodziła. Zaczęło się całkiem dobrze, od celnego rzutu Karoliny Sikorskiej, później jednak znowu zaczęło brakować skuteczności. To zresztą w trzeciej kwarcie było bolączką obydwu ekip i zdobycze punktowe w tej części spotkania nie były zbyt wysokie. Mimo wszystko, do połowy trzeciej kwarty lepiej radziły sobie koszykarki Mon-Polu, powoli, ale systematycznie odrabiając straty. Po 5 minutach traciły do rywalek tylko 1 punkt. Niestety, do wyrównania nie udało się doprowadzić. Najpierw Aneta Burandt zwiększyła przewagę KKS do 3 punktów, a później dwa oczka dołożyła Jolanta Wichłacz i na tablicy widniał wynik 40:45. Ostatnie minuty trzeciej kwarty to okres dość wyrównanej gry i cały czas utrzymującej się niewielkiej przewagi gości. Na półtorej minuty przed końcem dwa celne rzuty wolne oddała Agata Ostrowska i to były ostatnie punkty w tej części spotkania. Mimo kilku prób obu zespołów, wynik nie uległ zmianie i trzecia kwarta zakończyła się remisem 14:14.
Pierwsze punkty w czwartej kwarcie zdobyła koszykarka gości, Natalia Żukowska, ale w miarę upływu czasu coraz lepiej zaczęły sobie radzić koszykarki Mon-Polu. Punkty zdobywały w tym okresie właściwie wszystkie koszykarki z Płocka, co w dużym stopniu utrudniło olsztyniankom skuteczną obronę. Dobra gra w ataku przyniosła efekt i po 4 minutach ostatniej odsłony spotkania udało się doprowadzić do remisu 55:55, a później 57:57. Niestety, dwa niecelne rzuty, a później niepotrzebna strata sprawiły, że dzięki 4 punktom zdobytym przez Anetę Burandt KKS znowu wysunął się na minimalne prowadzenie, które utrzymywało się do ostatniej minuty spotkania. Mon-Pol nie składał jednak broni i dzięki agresywnej postawie w obronie zaczął zmuszać rywalki do niepotrzebnych strat. Najpierw olsztyniankom nie udało się przez 24 sekundy wykonać celnego rzutu, dzięki czemu Mon-Pol otrzymał szansę na akcję ofensywną, zakończoną celnym rzutem Karoliny Sikorskiej – udało się zbliżyć do rywalek na jeden punkt. Później, na 26 sekund przed końcem spotkania, koszykarki z Olsztyna znowu popełniły prosty błąd. Tym razem nie udało im się wyprowadzić piłki z własnej połowy przez 8 sekund. Po wznowieniu gry szybka akcja przyniosła celny rzut za trzy punkty Ilony Jasnowskiej i Mon-Pol objął prowadzenie 65:63. Do końca spotkania zostało już bardzo niewiele czasu, więc koszykarki gości próbowały jeszcze skonstruować akcję, która mogła dać im przynajmniej 2 punkty. Jednak na 2 sekundy przed końcem niecelne podanie zanotowała Jolanta Wichłacz i wiadomo było, że Mon-Pol wygra to spotkanie. Ostatecznie czwarta kwarta zakończyła się zwycięstwem gospodyń 19:12, a cały mecz 65:63.
Najlepiej punktującymi zawodniczkami w tym spotkaniu były w drużynie Mon-Polu: Ilona Jasnowska (17), Karolina Sikorska (12) i Sylwia Janas (10). Wśród koszykarek KKS Olsztyn najwięcej punktów zdobyły: Karina Różyńska (18), Aneta Burandt (13) i Jolanta Wichłacz (11).
Zwycięstwo w tym spotkaniu sprawiło, że Mon-Pol postawił duży krok w kierunku utrzymania się w pierwszej lidze. Wprawdzie do końca rozgrywek zostało jeszcze 6 spotkań, ale pięciopunktowa przewaga nad zajmującym ostatnie miejsce w tabeli Baton Basket 25 Bydgoszcz wydaje się być wystarczająco bezpieczna.
Rafael Dominik