Ma wynieść ponad miliard złotych – Budżet Miasta Płocka, ogłaszany jako rekordowy, wzbudza skrajne emocje. Z jakiego powodu radni Prawa i Sprawiedliwości zagłosowali przeciwko uchwale budżetowej? O tym rozmawiamy w programie „Twarzą w twarz” z Wiolettą Kulpą, radną Rady Miasta Płocka klubu Prawa i Sprawiedliwości oraz Wojciechem Ostrowskim, Skarbnikiem Miasta Płocka.
Budżet Miasta na 2018 rok to niewątpliwie najważniejszy dokument dla Płocka. Co sądzą o tegorocznym planie finansowym miasta zaproszeni goście?
Wioletta Kulpa: Prezydent chwali skuteczność aktualnego rządu
– Jako przewodnicząca klubu radnych Prawa i Sprawiedliwości, przedstawiłam na sesji budżetowej stanowisko klubu – zaczęła radna Wioletta Kulpa. – Oczywiście, cieszymy się, że jest to rekordowy budżet w historii tego samorządu, którym chwali się prezydent Płocka, nie wolno jednak zapominać skąd te środki pochodzą – podkreśliła.
Jak tłumaczyła radna, duża część dochodów pochodzi z podatku od osób fizycznych i prawnych, a ich kwota wzrasta odkąd rządy pełni Prawo i Sprawiedliwość. Również podatki ze strony największej firmy, PKN Orlen, łącznie z grupą kapitałową sięgają około 200 mln zł, a dochody z programu 500+ to ok. 50 mln zł.
– To wszystko również składa się na to, że ten budżet jest wysoki. Prezydent więc, chwaląc się budżetem, niejako chwali to, że m.in. skutecznie aktualny rząd realizuje politykę finansową, szczególnie premier Morawiecki. Inne samorządy mają podobną sytuację, aczkolwiek może nie wszystkie mają tak wysokie budżety i mogą realizować inwestycje za te środki – stwierdziła Wioletta Kulpa.
Jednocześnie zauważyła, że budżet to nie tylko dochody, ale i wydatki. A te w Płocku są równie wysokie. – Oczywiście z wieloma wydatkami się nie zgadzamy i to zostało przez nas wyartykułowane podczas grudniowej sesji – przypomniała Wioletta Kulpa.
Wyjaśniła, że chodzi tu m.in. o inwestycje, które są przesuwane co roku, jak np. remont ulicy Filtrowej, na który w 2017 roku trzykrotnie ogłaszano przetarg. Podczas przetargu oferenci złożyli propozycje o 100 tys. wyższą, niż zakładany budżet, a w przypadku drugiego i trzeciego przetargu – o 500 tys. zł. – Można więc było zrealizować tę inwestycję, tym bardziej, że w niektórych przypadkach prezydent dokłada środki do inwestycji, kiedy oferenci przedstawiają wyższe kwoty, a w niektórych przypadkach na to się nie godzi. Nie wiem dlaczego jest taka uznaniowość i od czego ona zależy – argumentowała radna. Dodała, że w tym roku są już zabezpieczone wyższe środki na tę inwestycję, czy było więc warto tak przeciągać rozstrzygnięcie przetargu?
Wojciech Ostrowski: To budżet racjonalny i nie przesadzony
Jaką opinię na temat tegorocznego budżetu ma jego współautor, skarbnik Wojciech Ostrowski?
– W części, szczególnie tej początkowej, zgadzam się z panią radną. Zawsze mówiłem, że to bardzo dobrze, że mamy taką firmę jak Orlen w Płocku. Pracowałem w niej, więc mam do niej szczególny sentyment – przyznał skarbnik. – Jeśli chodzi o wpływy z Grupy Orlen, to również się zgadza, ale wyłącznie w 2017 roku. Nie do końca zgodzę się z tym, że to się zmieniło od czasów zmiany władzy, ponieważ w 2016 roku CIT-u z Orlenu nie było wcale, podobnie, jak przez ostatnich kilka lat, od 2013 do 2016 roku. Był podatek od nieruchomości, powyżej 140 mln zł, dlatego wpływy są duże, bez względu na to, czy wpływy z CIT-u są, czy ich nie ma – podkreślił Wojciech Ostrowski.
Skarbnik zauważył, że w planie na 2018 rok nie ma 200 mln zł z Orlenu, lecz około 160 mln zł, ponieważ CIT wynosi 40 mln zł, w tym ok. połowa to prognoza ze spółek Grupy Orlen, a połowa z innych spółek. – Jest to bardzo duży zastrzyk – przyznał.
Nie zgodził się natomiast, że wpływ na dochody ma program 500+, ponieważ w tym przypadku rosną również wydatki. – Dlatego nie jestem zwolennikiem chwalenia się dochodami czy wydatkami, lecz nadwyżką finansową, bo to jest taki trochę zysk brutto spółki. Dla mnie ważniejsze jest patrzenie przez pryzmat wyniku, a tu w ostatnich latach ta wielkość istotnie wzrasta – tłumaczył.
Argumentował również, że pieniądze z nadwyżki można przeznaczyć na inwestycje, które w 2018 roku zaplanowano na ok. 340 mln zł. – Zgodzę się, że przesuwamy inwestycje, natomiast 95% tych przesunięć wynika z faktu, że przesuwane były konkursy unijne – stwierdził skarbnik.
Tłumaczył, że remont ulicy Filtrowej faktycznie nie z tego powodu był przesuwany, nie uważa jednak, że należy łajać prezydenta za to, że szuka oszczędności. – Myślę, że to jest raczej gospodarność – podkreślił.
Nie jesteśmy jednak przekonani, czy jedynym wyznacznikiem przy przetargach powinna być cena. Mamy przykład chociażby pumptracku, gdzie została wybrana firma z najniższą ofertą cenową, a inwestycja do tej pory nie jest oddana i nieoficjalnie wiemy, że były problemy z jej prawidłowym wykonaniem. Jak przekonywał skarbnik, cena nie jest już jedynym wyznacznikiem, aczkolwiek faktycznie najistotniejszym.
– Oczywiście, są przypadki kiedy wykonawca nie wywiązuje się z obowiązków prawidłowo, są przypadki, gdzie idziemy do sądu, ale są też przypadki, kiedy wykonawca naprawia błędy i taką sytuację mamy w przypadku pumptracku, gdzie jesteśmy umówieni na naprawę, ale pogoda na razie na to nie pozwala – wyjaśniał.
Budżet skarbnik określił natomiast jako racjonalny i nie przesadzony, zarówno po stronie wydatków, jak i dochodów. – Nie ma tzw. nadmuchanych przychodów, co czasami się zdarzało – przyznał. Wyliczył, że z 340 mln zł wydatków majątkowych, około 145 mln zł to środki unijne, które Płock zamierza pozyskać, około 100 mln zł to kredyt, a ok. 100 mln zł to środki własne.
– Myślę, że kiedy mamy możliwość pozyskania środków unijnych, to należy tę możliwość wykorzystać, ponieważ wydaje się ona niepowtarzalna – podsumował Wojciech Ostrowski.
Czy niektóre firmy są faworyzowane?
Odniósł się również do sprawy przetargów – podkreślił, że w większości podejmowane są decyzje, żeby nie dokładać kwoty, a ogłaszać kolejne przetargi. Inaczej dzieje się jedynie w przypadku, gdzie ważny jest czas, jak np. podczas inwestycji nabrzeża, podczas której starano się o środki unijne. – Jestem przeciwnikiem dokładania pieniędzy, nawet kosztem nie zrobienia jakiejś inwestycji szczególnie, kiedy mamy zawyżone ceny w porównaniu do kosztorysu inwestorskiego – zaznaczył skarbnik.
– Państwo traktujecie niektóre firmy wybiórczo – stwierdziła Wioletta Kulpa. – Nie chcę posuwać się do takich stwierdzeń, że faworyzujecie jedne, a negujecie inne firmy, ale jakby jedna przypadłość i cykliczność występowania pewnych wydarzeń wskazywać mogłaby na taką tendencję, że Państwo jednym firmom chętnie podpisujecie aneksy, przedłużacie umowę, często również zwiększacie środki, aneksując tę umowę, natomiast w stosunku do innych firm nie jesteście tak spolegliwi. Tak to odczuwam i niektórzy mieszkańcy również – powiedziała radna.
– Ja bym bardzo prosił o przykłady, bo nie lubię działać na zasadzie „bo wydaje mi się, że tak jest”, „bo słyszałem, że tak jest”. Nie przypominam sobie, a podpisuję każdą umowę, istotnej ilości umów, w przypadku których zwiększalibyśmy kwotę. W przypadku wydłużania terminów, zdarza się, owszem, zwłaszcza w roku 2017, w którym opady były takie, że w przypadku niektórych inwestycji firma nie była w stanie wykonać zadania – tłumaczył skarbnik.
– W przypadków akwariów również pogoda miała na to wpływ? – zapytała Wioletta Kulpa. – Nie. W przypadku zoo i akwariów, jak pani wie, jesteśmy w sądzie z firmą, której nie zapłaciliśmy, a naliczyliśmy kary za opóźnienia – wyjaśnił Wojciech Ostrowski. – Ale był przesuwany termin z tą firmą – przypomniała radna. – Być może był przesuwany termin, ale na pewno nie było dokładanych pieniędzy. Z jakiego powodu był przesuwany, tego nie powiem, o to trzeba spytać wiceprezydenta ds. inwestycji. Zoo akurat jest takim przykładem, gdzie firma nie wywiązała się i z terminu, i z przesunięcia, więc jesteśmy z nimi w sądzie – potwierdził skarbnik.
Każdy prezydent robi najlepiej jak potrafi…
Przewodnicząca klubu Prawa i Sprawiedliwości odniosła się również do poprzednich budżetów.
– Pan skarbnik, oczywiście, tak ładnie opowiada jakie to mamy wydatki inwestycyjne i jaki to jest wysoki poziom, natomiast chcę tylko przypomnieć, że budżety inwestycyjne lat poprzednich, czyli 2017 i 2016, nie były tak zaskakujące. Mało tego, prezydent planował dużo większe wydatki na inwestycje, a inwestycje były na takim poziomie, a nie innym – zauważyła Wioletta Kulpa.
Radna podsumowała wydatki inwestycyjne za lata 2003-2017. Jak obliczyła, średni procent wydatków inwestycyjnych w okresie od 2003 roku do 2010 wyniósł 29%, natomiast od 2011 do 2017 jest tylko na poziomie 17%.
– Oczywiście, nie neguję tego, że te inwestycje są realizowane. I dobrze, że pozyskujecie Państwo środki unijne, bo jest teraz większa dostępność, niż ta, która była w latach wcześniejszych, w 2003 czy 2005 roku. Ale myślę, że powinniśmy też realnie oceniać wszystkie lata, a nie tylko skupić się na jednym roku – zaznaczyła radna.
– Nigdy nie negowałem przeszłości, wręcz przeciwnie. Ja staram się raczej przedstawiać liczby takie, jakie są – podkreślił Wojciech Ostrowski. – Zgadzam się z tym, że te procenty kiedyś były wyższe, natomiast nie przerzucajmy się liczbami. Każdy z nas, z każdej strony jest w stanie znaleźć taką liczbę, która okaże się lepsza dla tej strony, która chce ją przedstawić – stwierdził.
Jak tłumaczył, wartości dochodów i wydatków były kiedyś całkowicie inne, było dużo mniej zadań w gminach, które zostały dołożone w okresie ostatnich 10 lat, więc nie można porównywać tych wartości.
– Zakładam, że każdy z prezydentów, ten, który był, który jest i który będzie, stara się robić to jak najlepiej potrafi i na ile finanse będą pozwalały, więc w żaden sposób nie chciałbym negować przeszłości, wręcz przeciwnie, należy cieszyć się z tego, co w Płocku zostało zrobione w ostatnich czy 8, czy 16 latach. Naprawdę, nie chciałbym, żeby ktokolwiek myślał, że mówimy, iż teraz to jest pięknie, a kiedyś to było źle – zastrzegał Wojciech Ostrowski.
Przypomnijmy jednak, że to zwierzchnik pana skarbnika, prezydent Płocka, zarówno podczas konferencji prasowych, jak i podczas sesji podkreślał, że zdobywa dużo więcej środków unijnych, niż jego poprzednik.
Nie ma pieniędzy na projekt MP17, bo są na reklamy w mediach?
Podczas grudniowej sesji radni klubu Prawa i Sprawiedliwości nie poparli uchwały budżetowej, wymieniając inwestycje, które powinny, a nie znalazły się w budżecie. Między innymi zabrakło kwoty na opracowanie projektu MP17 na dotychczasowym terenie, o które wnioskowali radni PiS, ale przede wszystkim mieszkańcy. Czy faktycznie jest to zbyt obciążająca kwota dla budżetu?
– To jest dość trudne pytanie – odpowiedział Wojciech Ostrowski. – Większość, jak nie wszystkie z inwestycji, które wymieniała pani radna jako przedstawicielka klubu PiS, są potrzebne i należałoby je zrobić. Tak jak pewnie jeszcze wiele innych, o których nie wspominaliśmy. Problem polega na tym, że każdy ma pewien budżet i ustala pewne priorytety. Podobnie jak w domu mamy pewną pulę pieniędzy, którymi zarządzamy, to nie kupi w danym miesiącu wszystkiego, co powinien zrobić – dodał.
Jak tłumaczył skarbnik, inwestycje ograniczone są tzw. krótką kołdrą, chociaż ona w tym roku jest i tak długa. Jeśli jednak pojawią się wyższe wpływy lub wydatki będą niższe, niż zaplanowane, na pewno zakres inwestycji będzie rozszerzony. Przyznał, że w tym roku bardziej obawia się czy uda się znaleźć wykonawców na wszystkie inwestycje.
– Podpisałbym się pod prawie wszystkimi propozycjami zgłoszonymi przez klub PiS, pod warunkiem, że miałbym na to pieniądze. Na dzisiaj, aby przyjąć te propozycje, należałoby rozwiązać promocję w tym mieście, zamknąć ten wydział. Nie mielibyśmy pieniędzy również dla mediów na żadne reklamy ani życzenia. Po drugie, trzeba by było w 70 procentach zamknąć POKiS, ponieważ również byłyby wykorzystane na te inwestycje pieniądze z dużych imprez. Po trzecie, kolejne pieniądze były z rezerw na jubileuszówki i odprawy emerytalne dla naszych pracowników, z czego również nie możemy zrezygnować – argumentował Wojciech Ostrowski.
– Z całym szacunkiem, ale niech pan nie straszy ani pracowników POKiS-u, ani lokalnych mediów, że nie będą mieli reklam – zaoponowała Wioletta Kulpa. – Ależ ja nikogo nie straszę – zaprzeczył skarbnik. – Ja tak odebrałam pana słowa – odparowała radna. – To, że złożyliśmy wnioski, to że prezydent w ogóle nie kontaktuje się z klubem PiS i nie chce rozmawiać na temat projektu budżetu na rok przyszły, to świadczy o tym, że jest pewna, powiedziałabym, ignorancja ze strony władz Płocka w stosunku do opozycji. Nie potrafimy ze sobą normalnie rozmawiać. Stąd tyle było naszych propozycji, ponieważ z nami nikt nie rozmawiał. Jeśli pan mówi, że jeśli by przyjąć te wnioski, to likwidujemy praktycznie POKiS, lokalne media nie będą miały reklam, to traktuję to w kategoriach straszenia – podkreśliła przewodnicząca klubu PiS.
Zaznaczyła, że władze Płocka realizują swoje własne plany, a środki są nierówno przekazywane na poszczególne osiedla. – Jedne osiedla walczą, żeby ułożyć u nich chodnik, bo brną w błocie, gdy na innych instaluje się fontanny na placach zabaw. Dysproporcje są olbrzymie – zauważyła radna. Dodała też, że pieniądze na jubileuszówki mają dużą rezerwę, niewspółmiernie wyższą, w porównaniu do roku wcześniejszego, dlatego radni PiS wskazali to źródło finansowania niektórych inwestycji. Poruszyła również temat podwyżek dla pracowników administracji w roku wyborczym.
Przypomniała, że prezydent chwali się remontem przedszkola nr 3, którego remont wymusili rodzice, a sam prezydent nie chciał wykonać tej inwestycji. Podobnie w przypadku przedszkola nr 17, to prezydent najpierw obiecywał, że remont będzie. – Jak się coś obiecuje, to słowo powinno być święte – podkreślała.
– Też jestem tego zdania – powiedział skarbnik. – Nie jestem w stanie wypowiedzieć się na ten temat, bo ja nikomu nic nie obiecałem – dodał. – Ale to pan realizuje budżet prezydenta – argumentowała radna. – Ale nie jestem w stanie wpisać zadania inwestycyjnego do budżetu – tłumaczył skarbnik. – Osobą, która zarządza tym miastem jest prezydent Płocka i to on obiecał mieszkańcom m.in. realizację tej inwestycji – stanowczo zaznaczyła Wioletta Kulpa.
Nie ukrywam, że bardzo zaskoczył mnie argument wydatkowania pieniędzy na media. Średnio biorąc, otrzymaliśmy w ubiegłym roku z urzędu miasta całe 194,30 zł miesięcznie, na co złożyły się 2 (słownie: dwa) zlecenia przez cały rok. No, chyba że chodzi o inne media… Spójrzmy więc. Podsumowując wszystkie wydatki na media, finansowane zarówno z budżetu miasta, jak i spółek czy jednostek budżetowych, faktycznie wychodzi dość spora kwota ok. 255.470 zł. Z przyjemnością zrezygnujemy więc z naszej „doli”, jeśli i pozostałe media przeznaczą swoją część na wykonanie projektu przedszkola. Albo inny ważny cel w budżecie Płocka.
A może zrezygnujmy z promowania prywatnej marki?
– Powiem więcej, państwo wpisaliście 3 mln zł na realizację stadionu Wisły Płock. W grudniu mieliśmy przyjmowany plan pracy komisji merytorycznych i Rady Miasta Płocka, gdzie w styczniu był wpisany temat budowy stadionu, abyśmy mogli poznać koncepcję realizacji tej inwestycji. I oto pan prezydent zwraca się w styczniu, parę dni po grudniowej sesji, żebyśmy przesunęli ten temat, najlepiej na maj albo czerwiec, bo nie jesteśmy gotowi. To pytanie, jak jesteśmy przygotowani do tych inwestycji? – pytała radna.
– Myślę, że do 90% bardzo dobrze, do pozostałych dobrze, choć sądzę, że należałoby to pytanie zadać wiceprezydentowi ds. inwestycji. Ja nie jestem w stanie pani odpowiedzieć na pytania, dotyczące przygotowania i realizacji inwestycji. Mogę z panią rozmawiać o budżecie 2018 roku, co w nim jest i dlaczego w nim jest – wyjaśnił Wojciech Ostrowski. – Należy natomiast zawsze brać pod uwagę racjonalność wydatków. Jeżeli doszło do reformy oświaty, i patrząc racjonalnie, zostają nam budynki, które są niewykorzystane, to najlepiej według pani radnej byłoby je zburzyć i budować nowe, czy wykorzystywać te, które są w jak najlepszym stopniu? – pytał retorycznie skarbnik.
– Jeśli państwo nie macie pomysłu na wykorzystanie m.in. niektórych budynków, to mieszkańcy podrzucali pomysły, między innymi przy ul. Kossobudzkiego podczas spotkania, możecie z nich skorzystać – stwierdziła przewodnicząca klubu PiS.
A jeżeli mówimy o racjonalności, to na ile racjonalne wydaje się zabezpieczanie środków już na 3 lata do przodu na festiwal, który powinien się już sam promować. Miasto przez wiele lat promowało tę markę.
– Tym bardziej, że jest to komercyjny festiwal, który ma dość drogie karnety – podkreśliła Wioletta Kulpa.
I który, dodajmy, w każdej chwili może przenieść się do innego miasta, ponieważ nie ma „Płock” w swojej nazwie. Tyle lat pompowaliśmy pieniądze w markę Reggaeland, który nagle zniknął i nic z tego miasto nie ma…
Może więc nie zabezpieczajmy po 1,2 mln zł na Audioriver, tylko, tak jak proponuje część radnych i mieszkańców, zacznijmy czerpać korzyści z promowania prywatnej marki? A zaoszczędzone pieniądze na pewno będzie można racjonalnie zagospodarować…
Nie wyczerpaliśmy wszystkich problemów, dlatego będziemy kontynuować spotkanie z radną Wiolettą Kulpą i skarbnikiem Wojciechem Ostrowskim w temacie Budżetu Płocka na 2018 rok.
PiS przegra z kretesem te wybory w Płocku, ponieważ nic nie zrobił przez dwa lata mi mo takich możliwosci w firmie za rzeczką. Pisze to jako poteznie rozczarowany wyborca PiS. Mam nadzieje ze Prezes Kaczynski was rozliczy za ten wynik !
A ja bym zadała pytanie co zrobił w tym czasie Pan Prezydent i jego ludzie a także radni PO, którzy mają większość głosów na sesjach RM. Raczej za ich czyny Mieszkańcy będą ich rozliczać albo raczej za te czyny, które nie miały miejsca, te zaniechane i niechciane!
A co z pomysłem łobuza z ulicy Grodzkiej i z Dąbek Michała Sosnowskiego o budowie stadionu za 100 milionów dla kiboli i łobuzów stadionowych? Niech budują za swoje a nie za moje pieniądze.
Proszę o zrobienie wniosku do podpisu przez mieszkańców aby radni zobligowani prezydenta do zrobienia w tej sprawie referendum. No chyba że nic Pan nie zrobi.
I tak sobie gaworzyli udając, ze nie wiedzą o dawaniu kasy ziomkom z piasku i w dodatku 22 stycznia? zamiast uszanować Polskę i złożyć Hołd Tym , z których Ofiary Życia , doją swoje potrzeby..
Nagle zapomnieli , ze Polska jest Polską?
Ale do głowy ci nie przyszło ze jak emisja jest w niedzielę w radiu to nagrać to trzeba wcześniej?
A może by tak następne molo zbudować…
Nie tam Molo. Skocznie narciarską i tramwaj do tego jeszcze parę kościołów.
uff, co za cynizm….
Pani radna dopiero w ostatnim zdaniu – w tym gdzie mówi że zamiast dokładania prywaciarzowi do Audioriver trzeba w końcu zaczać na tym zarabiać tj pobierać słoną opłątę by odzyskać wydane przez kilkanascie lat grube miliony – powiedziała coś z sensem. Reszta to zwykłe czepialstwo i ujadanie/obszczekiwanie malego pieska oraz głupia papanina prostej ksiegowej, nawet nie godspodyni domowej
A wypowiedź, cytuję: ” To, że złożyliśmy wnioski, to że prezydent w ogóle nie kontaktuje się z klubem PiS i nie chce rozmawiać na temat projektu budżetu na rok przyszły, to świadczy o tym, że jest pewna, powiedziałabym, ignorancja ze strony władz Płocka w stosunku do opozycji. Nie potrafimy ze sobą normalnie rozmawiać.” koniec cytatu TO SAM CYMES I MIODZIO. To doskonały przyklad HUCPY, AWANTURNICTWA, BECZELNOSCI A PRZEDE WSZYSTKIM IGNORANCJI I GŁUPOTY tej kobity i kierowanego przez nia klubu
A w pani wypadku ewidentny brak kultury i zwykłe chamstwo!!!! A wypowiedzi niewarte uwagi komentarza!!!!!