[dropcap]W[/dropcap] poszukiwaniu instytucji, które podjęłyby temat „z kopyta”, zajrzałem na stronę UOKiK – państwowej instytucji, zajmującej się między innymi przypadkami naruszeń przez przedsiębiorców zbiorowych interesów konsumenckich. Lecz również tam wygląda na to, że w zasadzie nic się nie stało.
Co prawda, 1 marca br. pojawiła się informacja o zarządzeniu przez UOKiK wspólnych kontroli Inspekcji Weterynaryjnej, Handlowej oraz Jakości Handlowej Artykułów Rolno-Spożywczych w sprawie zafałszowania wyrobów mięsnych koniną, ale – jak się dowiadujemy – zostały one podjęte na zlecenie Komisji Europejskiej. Jednym słowem, inicjatywa nie leżała po stronie Prezesa UOKiK, którego statutowym zadaniem jest między innymi realizacja rządowej polityki ochrony praw konsumentów.
Podsumowując, można odnieść wrażenie, że instytucje państwowe powołane do ochrony i zapewnienia bezpieczeństwa naszego zdrowia nie gwarantują nam spokojnego snu. Czy zatem pozostaje nam stara „indiańska” dewiza – Polaku, radź sobie sam? Może chociaż instytucje pozarządowe są bardziej sprawne, wrażliwe na los przeciętnego Kowalskiego, działają z większym rozmachem i zaangażowaniem?
Przeglądając Strony Federacji Konsumentów i Stowarzyszenia Konsumentów Polskich nie byłem już nawet ani zaskoczony, ani rozczarowany. Poza bezpłatną pomocą prawną, czy też poradą w sprawach indywidualnych, nie spodziewaj się człowieku niczego więcej. Jak można się domyślać, rzeźnicki proceder spod Rawy Mazowieckiej też nie jest tu wart zainteresowania.
Rozpoczynając temat, pozornie z innej beczki – kilka dni temu wysłuchałem radiowego reportażu z Wrocławia na temat prób władz miasta wysiedlenia około 80 Romów z nielegalnego koczowiska. Otóż w sprawę zaangażował się Amnesty International Polska i Stowarzyszenie „Nomada”. Jakiś natchniony wolontariusz opowiadał, jak to organizuje dla romskich dzieci gry i zabawy oraz rozpoznaje inne potrzeby mieszkańców koczowiska. Z relacji wynikało poniekąd, że obok romskiego obozu powstało drugie, nie mniejsze koczowisko wolontariuszy. Rezultaty tej opieki są dwa, i to co najmniej zaskakujące: na skutek nacisków, wpływowych przecież organizacji, władze miasta zdecydowały o przeznaczeniu na potrzeby Romów mieszkań socjalnych. Sprawą zainteresowały się również skrajnie nacjonalistyczne organizacje, przygotowując – jak to określają – „ostateczne rozwiązanie problemu Romów w Polsce”.
Pewnie zastanawiacie się Drodzy Czytelnicy, dlaczego zestawiam ze sobą te dwa tak różne zdarzenia? Otóż chciałbym, aby choćby w połowie, zarówno instytucje państwowe, jak i organizacje pozarządowe, wykazały się troską, zaangażowaniem i determinacją w obronie interesów, poszanowania praw, życia i zdrowia przeciętnych obywateli tego kraju. Dokładnie tak, jak to czynią w bardziej spektakularnych i medialnych akcjach, oczywiście ważnych, budzących wrażliwość człowieka na losy innych ludzi, ale mimo wszystko odległych od istotnych spraw naszego życia.
Waldemar Robak