Wieloletni przewodniczący i wiceprzewodniczący płockiej rady miasta, szef Domu Studenta PWSZ i prezes Hospicjum Płockiego, a ostatnio kandydat do Sejmu – Tomasz Korga. Skąd pomysł na start w wyborach parlamentarnych? Która z trzech płaszczyzn zawodowych miała największy wpływ na tę decyzję?
Nie bez powodu został uhonorowany tytułem „Płocczanina Roku 2003”. Tomasz Korga działa w samorządzie płockim od 17 lat, bez względu na to, kto zasiada w ratuszu, wypełniając swoją misję na rzecz ludzi. – Lubię pomagać – przyznaje z uśmiechem. – Ale nie oznacza to, że jestem jakiś idealny, nie, też wściekam się na ludzi i denerwuję, szczególnie gdy widzę, że ktoś, komu próbuję pomóc, chce mną manipulować – wyjaśnia.
Skąd decyzja o kandydowaniu do Sejmu? – Wydaje mi się, że z jednej strony ze spełnienia – mówi zagadkowo Tomasz Korga. – Te rzeczy, które wykonywałem do tej pory w radzie miasta, robiłem na tyle rzetelnie, że mając sporą wiedzę, mógłbym zacząć robić coś więcej dla płocczan i środowiska, a właściwie środowisk, na których mi najbardziej zależy – precyzuje.
Hospicjum – wyprostować sprawy z NFZ
O jakich środowiskach mowa? – Właściwie trzeba tu wspomnieć o trzech. Pierwsze, to na pewno ruch hospicyjny. To, w czym chciałbym pomóc, to sprawy na styku NFZ i ministerstwo zdrowia a ruch hospicyjny. Kolejna sprawa, to praca na rzecz osób niepełnosprawnych i ich rodzin. To środowisko było i jest ignorowane, podajmy jako przykład chociażby demonstrację polskich osób niepełnosprawnych w Brukseli, którzy walczą o coś, co im się tak naprawdę po prostu należy – wyjaśnia wiceprzewodniczący rady miasta.
– Znam osoby, które prowadzą podobnego rodzaju stowarzyszenia, spotykamy się przy różnych okazjach. Rozmowa z reguły schodzi wówczas na temat utrzymania się, żeby przeżyć, mieć na światło, ogrzewanie… To właśnie tych ludzi chciałbym reprezentować – tłumaczy Tomasz Korga.
– Mając oparcie w fachowości i ogromnej wiedzy osób, które są w ruchu hospicyjnym, byłbym – tak mi się przynajmniej wydaje – dobrym reprezentantem tych ludzi, walczących o przetrwanie stowarzyszeń i normalne funkcjonowanie rodzin osób śmiertelnie chorych – mówi z przejęciem wieloletni płocki samorządowiec. – Największym problemem hospicjów w Polsce jest bowiem, nie będę tu odkrywczy, kontakt z Narodowym Funduszem Zdrowia. Jest to ogromny problem nie tylko dla hospicjów – będących stowarzyszeniami – ale i dla oddziałów apalicznych, znajdujących się w szpitalach – wyjaśnia Tomasz Korga.
O co chodzi konkretnie? Pula pieniędzy, która jest dzielona przez NFZ, jest z góry zaplanowana i… zbyt mała. – Jest to niezmiernie upokarzająca żebranina, często walczę o 1,50 zł, których brakuje mi do zamknięcia budżetu. A my przecież nie chcemy, żeby NFZ pokrywał nam w stu procentach koszty utrzymania. Dzięki hojności osób z Płocka i z całego kraju oraz wpływu z 1%, możemy funkcjonować. Problem jest w tym, że te pieniądze nie powinny iść na utrzymanie hospicjum, a na jego rozwój, który jest niezbędny. Obecnie w każdym miesiącu brakuje nam od 15 do 25 tysięcy złotych i taką sumę co miesiąc dokładamy do zamknięcia bilansu – tłumaczy płocki radny.
Tomasz Korga precyzuje, że oddział hospicyjny jest zbyt mały, szczególnie, że osób śmiertelnie chorych przybywa. – Widać stały, zauważalny przyrost. Obecnie przyjmujemy 500-600 osób rocznie – podaje szef hospicjum. – Staramy się nie tylko pomóc w uśmierzaniu bólu, ale i poukładać sprawy, które u osób żegnających się z życiem nie zawsze są poukładane. Psycholog, niestety, dostaje symboliczną stawkę, zresztą, od siedmiu lat nikt z pracowników hospicjum nie dostał grosza podwyżki, a przecież ci ludzie bardzo ciężko pracują… – martwi się prezes Stowarzyszenia Hospicyjno-Paliatywnego.
Co należy zrobić, żeby hospicja miały lepiej? – Nie należy nam przeszkadzać, nie należy też traktować jak potencjalnych oszustów – mówi z przekonaniem Tomasz Korga. – Ludzie u nas pracujący są pełni poświęcenia, chociaż – proszę mi wierzyć – to bardzo trudna praca, w której łatwo o wypalenie zawodowe. A tymczasem NFZ w czasie kontroli każe nas np. za brak iluś krzyżyków w raportach, których musimy wypełniać całe stosy… Chciałbym, żeby zaczęto słuchać ludzi, którzy chcą pomagać i potrzebują w tym pomocy – smutno konstatuje samorządowiec.
Studenci – kiedyś byli dojrzalsi
Druga płaszczyzna zawodowa Tomasza Korgi to szefowanie w domu studenta. – Pracuję 14 lat jako szef akademika i lubię tych dzieciaków, chociaż oni uważają się za dorosłych i samodzielnych – uśmiecha się nasz rozmówca. – Czasem widać, że mają gorsze dni, czasem zapłaczą w poduszkę, staramy się wtedy im pomóc – przyznaje.
Jak wyglądają kontakty szefa ze studentami? Czy często zdarzają się zatargi? – Nie mamy jakichś większych konfliktów, choć owszem, zdarza się, że ktoś… powiedzmy, że nie kładzie się w nocy spać – mruga porozumiewawczo szef akademika. – Choć muszę przyznać, że kiedyś wyglądało to inaczej, relacja ze studentami była bardziej klarowna. Młodzież sprzed kilku lat była bardziej dorosła, teraz dominuje postawa bardziej roszczeniowa… – przyznaje Tomasz Korga, dodając, że i młodzi ludzie potrzebują swojego przedstawiciela w parlamencie.
– Czy moje dotychczasowe doświadczenia w kontaktach ze studentami można przenieść na grunt parlamentu? Zapewne tak, bardzo chciałbym w taką działalność również się zagłębić – mówi wiceprzewodniczący.
Nie czuję się politykiem…
Co w trzeciej warstwie, politycznej, chce zrobić nasz rozmówca? – Nigdy nie uważałem się za polityka, chociaż często słyszę, że skoro jestem tyle lat w radzie miasta, to jestem politykiem… – prostuje Tomasz Korga. – Jakoś nie bardzo dociera to do mnie, chociaż w PiS-ie jestem od dwunastu lat i uważam ją za jedyną organizację polityczną, w której mógłbym być, dostrzegając oczywiście jej niedoskonałości – twierdzi samorządowiec.
A jak „zaplątał się” w politykę? – W sumie to przez przypadek – uśmiecha się wiceprzewodniczący rady miasta. – W 1998 roku zostałem namówiony do startu, argumentując, że mam „żyłkę pomocową”. I faktycznie, będąc radnym i angażując się w problemy ludzi, którzy zaczęli przychodzić, stwierdziłem, że lubię to robić. Często wystarczy postawienie jakiejś ławki czy utworzenia przejścia da pieszych albo doświetlenie jakiegoś miejsca. To daje satysfakcję – przyznaje Tomasz Korga.
– Umiejąc wykorzystywać aparat miasta, można pomóc ludziom naprostować ich życie. Nie widzę w tym gierek i układów politycznych – szczerze mówi radny. – Może po prostu we wszystkim trzeba być człowiekiem… – zamyśla się.
Co chciałby zmienić najbardziej, jeśli uda mu się otrzymać mandat posła? – Wiem, że Płock ma problem z tworzeniem miejsc pracy, pomimo oficjalnej wersji, że mamy niskie bezrobocie. Chciałbym zrealizować te punkty programu PiS, które umożliwią działalność przedsiębiorcom czy utworzenie nowych miejsc pracy. Jeśli ktoś ma tyle siły w sobie, tyle energii, żeby prowadzić własną działalność, to powinno się mocno mu pomóc – uważa samorządowiec.
– Chciałbym też zmieniać przepisy, które obecnie przeszkadzają Polakom w normalnym życiu. Mój kolega, przedsiębiorca, powiedział mi: „Tomek, jeśli ty dostaniesz się do Sejmu, to zrób coś, żeby przestali nas gnębić. Ja przechodząc przez drzwi ZUS czy urzędu skarbowego, czuję się jak złodziej, a na pewno tak jestem traktowany przez urzędników. Chcę płacić podatki, mogę być kontrolowany, ale nie chcę być traktowany jak przestępca”. I to trzeba bezwzględnie zmienić – z zapałem mówi szef hospicjum.
Czy numer na liście, pechowa trzynastka, nie deprymuje kandydata do Sejmu? – Nie wierzę w pecha – śmieje się radny. – Człowiek idzie własną drogą i stara się układać swoje życie tak, żeby było mu jak najlepiej. Każdy jest kowalem swojego losu, ale trzeba próbować układać to tak, żebyśmy byli w miarę szczęśliwi, nie zapominając o tym, żeby nie krzywdzić innych. Mnie jakoś Bóg tak dał, że mogę realizować to, co lubię robić. Mam nadzieję, że będę mógł to robić w większym wymiarze – podsumowuje Tomasz Korga.
Uwaga
Zadzwoń lub przyjdź do redakcji i zamów zamieszczenie wspomnienia o bliskiej ci osobie.
Adres: Plac Celebry Papieskiej 1, 09-400 Płock
Telefon: 505 445 343 w godzinach od 9 do 16.
Informację zamieszczamy całkowicie bezpłatnie. Jedyny warunek to okazanie potwierdzenie wpłaty (na dowolną kwotę) dla Miejskiego Hospicjum Płockiego: BPH 911060 0076 0000 32000025 0394.