Został płockim radnym niespełna rok temu. Młody i bardzo aktywny. Jak ocenia działanie na rzecz miasta z pozycji radnego? Dlaczego postanowił wystartować do Sejmu?
Tomasza Kominka zna już chyba każdy mieszkaniec osiedla Radziwie. Odkąd został nie tylko radnym osiedlowym, ale i miejskim, aktywnie działa na rzecz mieszkańców, wnioskując o inwestycje, drobne naprawy czy plany, które w znaczący sposób poprawią jakość życia na lewym brzegu Wisły. W roli radnego sprawdza się doskonale, skąd wzięła się więc decyzja o kandydowaniu do Sejmu?
– Nie będąc jeszcze radnym miasta sądziłem, że jak uda się uchwalić budżet i zawrzeć w nim inwestycje, na przykład dotyczące danego osiedla, to jest już rzecz święta i nie będzie żadnej możliwości, żeby te inwestycje się nie powiodły – tłumaczy nam swoją motywację Tomasz Kominek. – A już na pewno nie sądziłem, że mogą być jakieś dziwne sytuacje, jak w przypadku Stoczniowca. Nagle okazuje się, że w naszym mieście tak konstruowane są poprawki do budżetu, że czasami w jednym panelu, w jednym głosowaniu, tych przesunięć jest kilkadziesiąt. Nie mamy przez to właściwie żadnej możliwości odniesienia się do poszczególnych przesunięć, bo głosuje się tzw. „blokiem”. To jest pierwsza rzecz, która, jak uważam, jest źle skonstruowana – tłumaczy radny.
– Następna rzecz dotyczy już ustawy Prawo zamówień publicznych. Jak pokazuje przykład Stoczniowca, nie możemy mieć nawet pewności ukończenia inwestycji, ponieważ na przykład firma, która wygrywa przetarg ma na tyle niepoukładane relacje z urzędem miasta (i tu nie chciałbym nawet wnikać po czyjej stronie jest racja), że dana inwestycja ma opóźnienia lub nie będzie wykonana – wyjaśnia. – Uważam, że w parlamencie powinny znaleźć się osoby, które mają doświadczenie w samorządzie, ponieważ tylko wówczas mogą być formułowane sensowne ustawy, które sprawdzą się w rzeczywistości samorządowej, a nie tylko w teorii – puentuje Tomasz Kominek.
Radny miejski podkreślił, że obecny system zmian w budżecie, czy to na poziomie miasta, czy parlamentu, jest według niego nie do przyjęcia.