W środę, 21 stycznia, doszło do pierwszego w tym roku spotkania prezydenta Andrzeja Nowakowskiego oraz jego zastępców z mieszkańcami. Włodarz miasta, w odpowiedzi na zaproszenie rady osiedla, odwiedził Radziwie. Tematów i spornych kwestii nie brakowało.
Tematem wczorajszego spotkania był budżet miasta na 2015 rok oraz inwestycje, które w ciągu najbliższych czterech lat zostaną zrealizowane w tej części Płocka. Andrzej Nowakowski zapewniał, że wszystkie obietnice zostaną zrealizowane. Przekonywał, że zarówno on, jak i cały urząd, o Radziwiu nie zapomina.
Miliony na rozwój Radziwia
Nowakowski, powołując się na projekt budżetu, który zatwierdzany będzie w najbliższy wtorek, mówił głównie o inwestycjach drogowych. – Wiem, jak wiele jest do zrobienia w tym zakresie – powiedział prezydent Płocka. – Tylko na ten cel przeznaczymy 30 milionów złotych w przeciągu czterech kolejnych lat – obiecał.
Przedstawiciele urzędu miasta zapewniali, że poza inwestycjami drogowymi, dostrzegają inne potrzeby tej części Płocka. Już niebawem ruszy budowa nowego placu zabaw i siłowni – tym razem na terenach należących do parafii – modernizacji ma doczekać się także obiekt Stoczniowca Płockiego. – Patrząc w budżet 2015 roku widzę, że wiele spraw będzie miało swoją kontynuację – mówił Nowakowski. – Jednym z priorytetów będzie remont Stoczniowca, z którym zapewniam, że nic niepokojącego się nie dzieje. Niebawem ogłosimy kolejny przetarg, aby w końcu wybrać wykonawcę nieco zmodernizowanego projektu – dodał.
– Jednym z priorytetów będzie remont Stoczniowca, z którym zapewniam, że nic niepokojącego się nie dzieje – Andrzej Nowakowski, prezydent Płocka.
Przetarg, o którym wspomniał Nowakowski, to już kolejna próba remontu obiektu. Poprzednia okazała się fiaskiem przez wymóg ceny. – Nadesłane dwie propozycje przekroczyły ustalony przez nas budżet – tłumaczył prezydent. – Podzielimy projekt w taki sposób, by oddać boisko i oświetlenie jak najszybciej – zapewniał Nowakowski.
Propozycja, którą włodarz miasta podzielił się z mieszkańcami, polega na rozbiciu projektu na dwa mniejsze. W pierwszym, na który przetarg ma zostać ogłoszony niebawem, do użycia oddane zostanie boisko wraz z niezbędną infrastrukturą. W późniejszym terminie zburzone i postawione na nowo ma zostać zaplecze socjalne, a więc szatnie Stoczniowca. Prezydent przypomniał także o innym projekcie, który w bieżącym roku ma doczekać się kompletnej dokumentacji. Chodzi o Dom Pobytu dla Seniora. – Musimy sprawdzić, ile inwestycja będzie kosztować, a także czy planowany tam MDK nie będzie stanowił zakłócenia – dodał.
Andrzej Nowakowski zapewniał też przybyłych, że pamięta o innych, równie ważnych inwestycjach. O parkach i remontach drogowych – w tym o ulicy Zielonej, której dokumentacja jest zbierana. W tym roku rozwieszone zostanę też kamery – na razie cztery na głównym skrzyżowaniu Radziwia.
Co z gazyfikacją osiedla?
Po przemówieniu szefa ratusza, głos zabrali mieszkańcy. Prezydent, wraz ze swoimi zastępcami, zarzuceni zostali gradem pytań. Radziwiacy poruszali wiele kwestii. Mówili o konieczności naprawy ogrodzenia, pytali o możliwość wykupienia starej bocznicy PKP, skarżyli się też na opieszałość ratusza w realizacji obietnic.
Największą burzę rozpętały jednak trzy tematy. Pierwszy z nich dotyczył gazyfikacji Radziwia. – To temat, który wraca co roku – powiedział jeden z mieszkańców. – Czy miasto nie może wpłynąć na PGNiG? Nie może pan, panie prezydencie, w końcu po ludzku z nimi porozmawiać? – dopytywał.
– Czy miasto nie może wpłynąć na PGNiG? Nie może pan, panie prezydencie, w końcu po ludzku z nimi porozmawiać? – pytał jeden z mieszkańców
Włodarz miasta zapewniał, że rozumie problem, lecz sytuacja jest co najmniej skomplikowana. – Ratusz ma związane ręce – tłumaczył. – O tym, czy gaz zostanie doprowadzony na osiedle decyduje nie miasto, lecz spółka PGNiG, która musi widzieć w tym swój interes. Oczywiście, regularnie nakłaniamy spółkę i przypominamy o waszej sytuacji – zapewniał.
Zebrani mieszkańcy nie oczekiwali jednak takich odpowiedzi, a pytania i prośby w tej sprawie mnożyły się. Opowiadano o wadze gazyfikacji Radziwia, przekonywano też, by planowane remonty dróg przeprowadzać w taki sposób, by przygotować je do ewentualnego rurociągu.
„Nie dotrzymuje pan obietnic, panie prezydencie…”
Jeszcze więcej emocji wywołała sytuacja straży pożarnej, a właściwie nieodpowiedni odpływ budynku strażaków, znajdujący się na osiedlu. Receptą na ten stan rzeczy, według mieszkańców, miałby być przepływ, dzięki któremu woda zostałaby odprowadzona. – Panie prezydencie, prosimy o przepływ od 15 lat – mówił poddenerwowany mieszkaniec. – Straż pożarna znów wylała wodę na moją działkę. Strażacy tłumaczą, że nie mają wyjścia i ja to rozumiem, ale nie jestem w stanie zrozumieć naszej władzy. Obiecywał mi pan, panie Nowakowski, że sprawa ta zostanie rozwiązana jeszcze w 2014 roku. Na plakatach było napisane, że dotrzymuje pan obietnic – mówił niezwykle emocjonalnie.
Zastępca prezydenta tłumaczył, że sprawa ta jest niezwykle skomplikowana, lecz w planach jest całkowite odwodnienie Radziwia. – To duży projekt, który rozwiąże ten problem w większej skali – studził emocje Jacek Terebus, wiceprezydent Płocka. – Zapewniam, że ten problem zostanie zrealizowany, nie wiem jednak kiedy – dodał. Te słowa dolały oliwy do ognia. Mieszkańcy Radziwia negowali taką postawę urzędników. – Przecież to zwykły przepływ, który rozwiąże ten ciągnący się od lat problem – krzyczano z sali.
Głos w sprawie zabrał Andrzej Nowakowski, który poprosił o cierpliwość. – Proszę o pół roku na rozwiązanie tej kwestii – powiedział po dłuższym namyśle. – Wiceprezydent Terebus zapozna się z tematem i za sześć miesięcy będziemy rozmawiać o konkretnych pomysłach. Czekał pan 15 lat, proszę dać nam pół roku – mówił, zwracając się w kierunku mężczyzny.
Tajemnicze hale zagrożeniem dla Radziwia?
Niemniej emocji wzbudziły też plany wybudowania wielkich hal na terenach byłej stoczni. Miejsce to, choć w perspektywie ma zapewnić miejsca pracy (nieoficjalnie mówi się o czterdziestu etatach), budzi też skrajne opinie przez tajemnice, jakimi hale owiano. – A co, jeśli składowane będą tam odpady? Przyjdzie powódź i będą problemy. Już kiedyś to przeżyliśmy – mówiła zaniepokojona mieszkanka Radziwia. – Po co te hale, niech lepiej ich nie budują – dodała.
Przypomnijmy, temat budowy ponad 2,5 hektarowej hali na Radziwiu wrócił podczas październikowej Sesji Rady Miasta Płocka, ostatniej w ubiegłej kadencji. Wówczas mieszkanka osiedla, pani Irena Barbara ze wzburzeniem zarzucała prezydentowi Płocka, że nikt nie spytał o zgodę mieszkańców, którzy martwią się, co będzie w nich składowane. – Często mówi pan o dialogu społecznym, gdzie ten dialog, skoro bez nas podejmuje się takie decyzje, które decydują o życiu i zdrowiu wielu mieszkańców? – pytała wówczas. – My, mieszkańcy Radziwia, nie zgadzamy się na budowę tego obiektu na naszym terenie i to w sąsiedztwie naszych domów – mówiła zdenerwowana podczas sesji.
– Dopóki firma chce prowadzić legalną działalność na terenie swojej działki, to nie mogę tego zabraniać – Andrzej Nowakowski o pomyśle budowy wielkich hal na Radziwiu
– Dopóki firma chce prowadzić legalną działalność na terenie swojej działki, to nie mogę tego zabraniać – usiłował tłumaczyć prezydent Nowakowski. – Obiecuję jednak, że temat będzie obserwowany przeze mnie i moich zastępców, a mieszkańcy będą mogli zgłaszać swoje wątpliwości. Poczekajmy jednak na więcej szczegółów, na razie nie wiemy co będzie składowane w halach. Otrzymaliśmy jedynie decyzję środowiskową – wyjaśniał.
Głos w dyskusji zabrał Marcin Flakiewicz. Radny, obecny na sali, spuentował całą dyskusję. – Wszystkie te wątpliwości biorą się z jednej niewiadomej: co będzie tam składowane – stwierdził. – Skończmy z tymi tajemnicami, a wszystko stanie się prostsze – dodał.
Temat inwestycji na Radziwiu podjął także w swoje interpelacji radny PiS, Andrzej Aleksandrowicz. Rajca zapytał o plany zagospodarowania pokaźnych terenów produkcyjnych, znajdujących się na terenie stoczni w tej części Płocka. W odpowiedzi Jacek Terebus, zastępca prezydenta Płocka, wyjaśnił, że tereny te zostały zaplanowane na produkcję nieuciążliwą, usługową, a także na przestrzenie publiczne. – Planowany jest również rozwój terenów rekreacyjno-sportowych oraz utrzymanie terenów zielonych – czytamy w odpowiedzi ratusza. – Na przestrzeni czterech lat nie prowadzono jednak rozmów z potencjalnymi inwestorami – przedmiotowy teren nie był bowiem obiektem zainteresowania – uzupełnia Terebus.
Być może mamy więc tu do czynienia z typowym zamknięciem koła – nikt nie inwestuje na Radziwiu, bo kojarzy się ono wyłącznie z terenami mieszkalnymi, a i sami mieszkańcy na potencjalne inwestycje patrzą nieufnie. Czy kiedyś to nieco zapomniane osiedle zmieni swój charakter? Z informacji, które do nas docierają wynika, że może tak się stać i to – według planów – w całkiem niedalekiej przyszłości. Miejmy nadzieję, że tym razem plany zostaną zrealizowane.