W miniony weekend w Płocku odbyła się pierwsza edycja imprezy RiverFly, która w swoje szeregi zaprosiła najlepszych paramotolotniarzy z Polski i świata.
Ostatni weekend sierpnia zakończył się wielkim widowiskiem. Nad Płockiem latało prawie 30 załóg, w skład których wchodzili piloci klas PF1, w których pilot startuje i ląduje przy użyciu własnych nóg, PL1, gdzie pilot ma do dyspozycji trzykołowy wózek, oraz PF2/PL2, różniących się od wcześniej wymienionych klas tym, że maszyną latającą przemieszczają się dwie osoby.
Nie obyło się bez widowiskowych, aczkolwiek bolesnych w skutkach wypadków. Jeden zakończył się nawet uszkodzeniem ramienia u pilota, na szczęście była to najpoważniejsza kontuzja wśród uczestników. Wśród paramotolotniarzy wysoką formą, powtarzalnością przelotów i widowiskowością zaprezentował się absolwent płockiej Jagiellonki, a obecnie student Politechniki Warszawskiej w Płocku, Wojtek Bógdał, który jest aktualnym mistrzem Europy. Lotniczy weekend zakończył się dla niego wygraną w klasie PL1.
Zawodnicy prezentowali wysoki poziom i nic dziwnego, ponieważ byli wśród nich mistrzowie Polski, Europy i świata. Atmosfera wśród zawodników była ciepła, ale nie pozbawiona współzawodnictwa. Jak na każdych zawodach sportowych, tak i tu piloci dyskutowali na tematy związane z przelotem – o rotorach i innych aspektach trasy. Cztery konkurencje wymuszały na paramotolotniarzach pełne panowanie nad maszyną, często nawet kilka centymetrów nad ziemią. Poza szybkością i precyzją, liczyła się także ekonomia lotu. „Tania” konkurencja pozwalała na użycie jedynie półtora litra paliwa!
Podium w poszczególnych klasach wyglądało następująco:
PF1
1. Jacek Ciszkowski
2. Marian Drężek
3. Bartosz Nowicki
PL1
1. Wojciech Bógdał
2. Marek Furtak
3. Piotr Geło
PF2/PL2
1. Jarosław Balcerzewski/Magdalena Kłoss
2. Daniel Walkowiak/Roman Walkowiak
3. Marek Barczyński/Violetta Bara.
Zanim obserwowaliśmy zmagania Wojtka Bógdała i innych, nad płockim lotniskiem miała miejsce Bitwa ESA o Płock, w której udział wzięły elektroniczne modele zdalnie sterowanych samolotów. Podobnie jak zawody paramotolotniarskie, miniatury znanych jednostek latających zapewniły sporą dawkę ciekawego widowiska.