W jednej z płockich szkół, w której odbywało się głosowanie 25 października, już po zliczeniu głosów i ogłoszeniu wyników, znaleziono kilkadziesiąt wypełnionych kart do głosowania. Sprawę bada policja, sprawcy może grozić nawet kara więzienia.
– Tak, przyjęliśmy zgłoszenie o zaginionych kartach – potwierdza Krzysztof Piasek, rzecznik prasowy płockiej policji. – W tej chwili wyjaśniamy tę sprawę. Postępowanie prowadzone jest w związku z art. 248 kodeksu karnego, określającego przestępstwa przeciwko wyborom i dokumentom wyborczym, które zagrożone są karą do 3 lat pozbawienia wolności.Tyle jedynie mogę powiedzieć – oświadczył. Dodał również, że poinformowano także płocką prokuraturę rejonową oraz delegaturę Krajowego Biura Wyborczego.
O fakcie odnalezienia wypełnionych kart do głosowania po zakończeniu pracy obwodowej komisji wyborczej, napisał internetowy portal płockiej „Gazety Wyborczej”, powołując się na informacje przekazane przez jednego z mieszkańców miasta.
Według nieoficjalnych informacji wiadomo, że karty znaleziono w szkole podstawowej nr 18, gdzie 25 października mieścił się lokal obwodowej komisji wyborczej nr 3 w Płocku. Karty mieli znaleźć w poniedziałek z samego rana pracownicy szkoły. Zawiadomiono policję. Nie wiadomo, której partii karty mogłyby lub miałyby się przysłużyć, wiemy już jednak, że karty te zostały ujęte w protokole komisji.
Krzysztof Wawro, dyrektor płockiej delegatury Krajowego Biura Wyborczego w Płocku dziś złożył w tej sprawie wyjaśnienia. Udzielając komentarza mediom podkreślał, ważność wyborów nie jest zagrożona, ale należy sprawdzić, czemu doszło do takiej sytuacji. – Nie wiem, czy to były głosy ważne, czy też nieważne, bo to też istotne. Podejrzewam, że odbyło się to na zasadzie niechlujstwa komisji. Żeby sprawę wyjaśnić, można przeliczyć wszystkie karty z tej obwodowej komisji, oddane w depozyt po wyborach, i porównać z protokołem, czy zostały tam ujęte – tłumaczył.
Policja prowadzi dochodzenie. Gdyby jednak doszło do protestu wyborczego (wniosku skierowanego do sądu, w którym wskazuje się na nieprawidłowości formalne związane z przeprowadzeniem wyborów, domagając się ich unieważnienia), kwestię musiałby rozstrzygać Sąd Najwyższy, jako że wybory 25 października miały charakter ogólnokrajowy.