Dziś przed południem do dyżurnego Straży Miejskiej zadzwonił mężczyzna z informacją, iż prawdopodobnie do niezabezpieczonej studzienki kanalizacyjnej w rejonie ulic Górnej i Kalinowej wpadł pies.
– Według zeznań mężczyzny, zwierzę znajdowało się na głębokości około 2 metrów i bez fachowej pomocy na pewno nie miało szans wydostania się na powierzchnię – relacjonuje Jolanta Głowacka, rzecznik płockiej Straży Miejskiej.
- Na miejsce zdarzenia wysłany został patrol. Funkcjonariusze potwierdzili, iż na terenie jednej z posesji, obok niezabezpieczonego pustostanu, słychać skowyt psa, który leżał w studzience kanalizacyjnej i nie mógł się wydostać. Nie wiadomo, jak tam trafił, na szyi nie miał obroży.
Ponieważ strażnicy nie mieli odpowiednich narzędzi, by wydobyć psa ze studzienki, o całym zdarzeniu powiadomione zostało Centrum Zarządzania Kryzysowego, które na miejsce zdarzenia skierowało funkcjonariuszy Straży Pożarnej. Dyżurny Straży Miejskiej zwrócił się także do płockiego schroniska, żeby po całej akcji czworonóg trafił pod opiekę fachowców, choć funkcjonariusze nie zauważyli, by odniósł jakiekolwiek obrażenia w związku ze swoją „przygodą”.
- Historia ta pokazuje, jak ważne jest reagowanie w takich sytuacjach. Dzięki osobie, która nie przeszła obojętnie obok cierpienia zwierzęcia i powiadomiła odpowiednie służby, pies przeżył. PetroNews gratuluje postawy.