REKLAMA

REKLAMA

Pomiędzy ekspresją a interpretacją świata. Wystawa malarstwa prof. Grzegorza Bednarskiego w Płockiej Galerii Sztuki [ZDJĘCIA]

REKLAMA

Przeczytajrównież

Na tę chwilę wielu z nas czekało z utęsknieniem; wreszcie po spowodowanym pandemią przymusowym „odwyku” od sztuki, możemy śmiało przekroczyć progi instytucji kultury. Z poluzowania covidowych obostrzeń skwapliwie skorzystała Płocka Galeria Sztuki, przygotowując dla nas wyjątkowo interesującą ofertę.

W piątkowy wieczór mogliśmy zatem świętować z co najmniej kilku powodów. Zebrana publiczność cieszyła się nie tylko z bezpośredniego spotkania w gronie ludzi, dla których sztuka jest niezwykle istotną składową ich życia; wreszcie mieli także możliwość obcowania z dziełami malarstwa na żywo, a ten kontakt jest zupełnie nieporównywalny ze sterylnym, internetowym przekazem on – line. Może i wygodniej jest zasiąść w fotelu i popijając kawę beznamiętnie wpatrywać się w monitor; komputer jednakże nie zastąpi naocznego kontaktu z dziełem sztuki, nie sprowokuje do refleksji, nie wywoła estetycznych doznań i emocji, jak też wszechogarniającego poczucia uczestnictwa w wyjątkowym misterium. Kaplica Sykstyńska na fotografii przypomina domek dla lalek, dopiero gdy ją osobiście zwiedzamy, doznajemy zachwytu nad jej rozmachem, monumentalizmem i geniuszem malarstwa Michała Anioła.

Po długim czasie kulturalnej posuchy odniosłem wrażenie, że widzowie zebrani w Płockiej Galerii Sztuki posiadali niezachwiane przekonanie, że uczestniczą w niezwykle istotnym dla nich wydarzeniu. I rzeczywiście, mieliśmy do czynienia z twórczością z najwyższej półki; po raz pierwszy po dotkliwej przerwie, osobiście i na żywo, można było podziwiać wystawę malarstwa prof. Grzegorza Bednarskiego pt. Dzień dobry, panie Gauguin”. Zamiast tradycyjnego wernisażu odbyło się kameralne spotkanie, ponieważ zgodnie z pandemicznymi obostrzeniami Galeria na obydwu piętrach może jednorazowo przyjąć jedynie 25 osób.

Reklama. Przewiń aby czytać dalej.
Fot. Waldemar Robak

Publiczność uczestnicząca w wydarzeniu, w tym wielbiciele talentu malarza przybyli specjalnie na tę okazję z różnych stron Polski, miała także nadzieję na spotkanie z mistrzem, ten jednakże, mimo wcześniejszych zapowiedzi, nie dotarł do Płocka z powodu choroby. Jego nieobecność doskonale powetował nam znakomity kolekcjoner polskiej sztuki i jej wytrawny znawca, jak również właściciel obszernej kolekcji dzieł Grzegorza Bednarskiego wystawionych w Galerii – Krzysztof Musiał, który wprawnie nawiązał swobodny kontakt z publicznością i już po kilku słowach wprowadzenia spotkanie przerodziło się w ożywioną dyskusję. W powietrzu czuło się klimat wielkiej sztuki. Kolekcjoner sam wyjawił, że wciąż jest zafascynowany twórczością profesora, dlatego że w tym co maluje jest na wskroś autentyczny i bezkompromisowy, nikogo nie udaje i nie szuka ani poklasku, ani finansowych sukcesów. Nie zależy mu na tym, aby za wszelką cenę efektownie przypodobać się publiczności i zaistnieć na rynku sztuki.

Autor niemal 60 prac wyeksponowanych w przestrzeni naszej Galerii urodził się w 1954 roku w Bydgoszczy. Swą edukację plastyczną podjął w latach 1975 – 1980 na Wydziale Malarstwa Akademii Sztuk Pięknych w Krakowie, kończąc ją dyplomem w pracowni prof. Jana Szancenbacha. Życie zawodowe Grzegorz Bednarski związał z macierzystą uczelnią, gdzie rozpoczął pracę dydaktyczną. Od 1995 roku prowadził pracownię rysunku na Wydziale Malarstwa, by trzy lata później objąć własną pracownię malarstwa. W 2016 roku nadano mu tytuł profesora.

Tuż po ukończeniu studiów artysta związał się z ruchem kultury niezależnej. Jego malarstwo wpisuje się nurt tak zwanej nowej figuracji krakowskiej, utożsamianej ze sztuką bazującą na elementach artystycznej ekspresji.
Ażeby znaleźć klucz do malarstwa Grzegorza Bednarskiego należałoby się zastanowić, w jaki sposób wyrażamy siebie, swoje emocje, poglądy, czy też postawy; można krzyczeć, można też wdać się w dyskusję lub też uzewnętrznić swe uczucia mimiką, gestem, mową ciała, jednakże niewyczerpane pokłady osobistej ekspresji i indywidualnego postrzegania świata oferuje nam sztuka.

Fot. Waldemar Robak

W tej dziedzinie Grzegorz Bednarski osiągnął niezwykłą biegłość. Od początku swej drogi artystycznej tworzył obrazy rozstrzygające nie tylko zagadnienia estetyczne, ale także koncentrujące się na sferze emocjonalnej i wyrażające jego osobiste podejście do egzystencji człowieka. W tym kontekście obok wartości artystycznych immanentnym walorem twórczości malarza stała się warstwa narracji, zawierająca własną interpretację imperatywów rządzących światem.

Jakie pytania i problemy wymagają według Grzegorza Bednarskiego artystycznej wiwisekcji? W jego twórczości niezmiennie pojawia się zagadnienie przemijania, śmierci, nieuchronności końca. Ten temat podejmował wielokrotnie w seriach monumentalnych obrazów „Wielkie metafizyki” (1981), „Ni mas ni menos” (1984-1986), „Poruszenie z postacią ekstatyczną” (1987-89) oraz późniejsze „Personifikacje” (1998-2009). Malarz przedstawiał w nich ludzkie postaci w żywiołowych, nienaturalnie powykręcanych pozach, napiętnowane bólem, najczęściej w dramatycznej i patetycznej scenerii przywodzącej na myśl tortury, a nawet rzezi i egzekucje. Niewątpliwie duży wpływ na mroczny, wręcz depresyjny wydźwięk tych obrazów miała traumatyczna atmosfera i spuścizna okresu stanu wojennego.

Fot. Waldemar Robak

W późniejszym okresie artysta z większą powściągliwością traktował materię malarską, co wiązało się z jego zafascynowaniem hiszpańskimi mistrzami martwej natury. Jak wtedy przyznał:




„Teraz już nie potrafię i nie chcę nagłaśniać tych tzw. wielkich tematów, które zdominowały moje płótna w latach 80. Sądzę zresztą, że zwykłą martwą naturą czy pejzażem można wyrazić równie wiele, co obrazem 'krzyczącym'”.

Nowy rodzaj malarstwa, tylko z pozoru skromniejszy, mniej posągowy, stał się dla profesora doskonałym środkiem do skondensowania artystycznej wypowiedzi. W swych martwych naturach malarz zestawia przedmioty codziennego użytku z symbolami przemijania: czaszkami, szkieletami, obumierającymi owocami i roślinami, symbolami religijnymi. Niezwykle wyważonej kompozycji obrazów przeciwstawia świetlistą tonację barwną, intensyfikując w ten sposób doznania odbiorcy. Niejednokrotnie przedmioty zatracają swe potoczne znaczenie, przeistaczając się w czystą, abstrakcyjną formę.

Ażeby podnieść emocjonalną temperaturę malarskiej wypowiedzi, Bednarski łączy ze sobą antynomie; abstrakcję z figuracją, materię ze sferą transcendentalną, emocje z warstwą racjonalną. Zaryzykuję w tym miejscu stwierdzenie, że jego malarstwo wyznacza nowy, zupełnie autorski obszar artystycznej eksploracji, który można by określić mianem ekspresjonizmu intelektualnego, wymagającego od odbiorców zaangażowania zarówno sfery emocjonalnej, jak też umysłowej.

Fot. Waldemar Robak

Cóż możemy „odczytać” z płócien Grzegorza Bednarskiego? Obrazy są „wyposażone” w prawdy elementarne, o których w codziennym życiu podświadomie staramy się zapomnieć; nasza egzystencja jest pasmem radości i dramatów. Niczym miecz Damoklesa wciąż wisi nad nami (czy aby tak odległa, jak nam się wydaje?) perspektywa śmierci. Na ten stan rzeczy absolutnie nie mamy wpływu. Współczesny świat próbuje nam wcisnąć, jak tani towar, wizję wiecznej młodości. Jest to jednakże tylko ułuda, wykorzystująca nasz atawistyczny strach przed ostatecznym rozwiązaniem. Jedyną sferą, w zakresie której możemy decydować, pozostaje nasze, jakże ułomne, wyobrażenie o tym, co się stanie z nami po przejściu na tamtą stronę; czy pokładamy nadzieję w życie po życiu, czy też desperacko pozbywamy się złudzeń na idylliczny eden. W tym stanie rzeczy być może Grzegorz Bednarski oswaja nas i siebie z myślą o nieuchronnym przemijaniu.

Każdy z pieczołowicie wyselekcjonowanych obrazów obfituje w rozmaite poziomy interpretacji, prowokuje do indywidualnych poszukiwań na własną rękę, dlatego też gorąco zachęcam Państwa do skorzystania z nadzwyczaj unikalnej okazji obejrzenia dzieł, które rzadko są dostępne dla szerokiej publiczności. Potocznie można powiedzieć, że podjęcie z naszej strony tego drobnego wysiłku, jakim jest odwiedzenie naszej Galerii, niejednokrotnie „się opłaca”, o czym przekonali się uczestnicy piątkowego spotkania, którzy zostali obdarowani przez Galerię przemiłymi, zaskakującymi upominkami, jak również mogli skorzystać z 30% zniżki przy zakupie dostępnych publikacji. Miłe niespodzianki mogą się pojawić jeszcze nie raz, ponieważ jak pamiętamy ta instytucja świętuje w tym roku 40-lecie swej działalności.

Już teraz mogę poinformować, że Galeria włączyła się do corocznego projektu „Noc Muzeów”, w ramach którego przewidziano promocję reedycji książki „Gwiazdy w Wiśle. Baśnie i legendy o Płocku” z 2008 roku, a w Galerii Kreski nastąpi otwarcie wystawy rysunków płocczanina Dominika Mikołajczyka, które posłużyły do zilustrowania tej publikacji.

Obydwie ekspozycje będą czynne do 30 maja br.

REKLAMA

Inni czytali również

Kolejny

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Zgadzam się na warunki i ustalenia PolitykI Prywatności.

REKLAMA
  • Przejdź do REKLAMA W PŁOCKU