Płoccy policjanci uratowali kobiety, wyciągając je z rozbitego auta. Pojazd wypadł z drogi i został całkowicie zniszczony, a w środku znajdowały się dwie oszołomione i ranne poszkodowane.
Funkcjonariusze Oddziału Prewencji w Płocku uratowali dwie kobiety z poważnego wypadku. 21 listopada około godz. 8.00 policjanci, którzy pełnią służbę na terenie województwa podkarpackiego, realizowali swoje obowiązki służbowe w rejonie MOP Cieszacin, w powiecie jarosławskim.
St. sierż. Sebastian Smoliński, sierż. Sylwester Kaczmarek, st. post. Daniel Natkowski, st. post. Paweł Hawrot oraz post. Małgorzata Jasińska w pewnym momencie usłyszeli dźwięk świadczący o tym, że mogło dojść do zdarzenia drogowego. Postanowili sprawdzić co się stało.
Po wcześniejszym uzgodnieniu z dyżurnym, wyjechali z parkingu i zauważyli pojazd leżący na boku, w rowie, przy autostradzie A4. Sytuacja wyglądała bardzo poważnie, dodatkowo z pojazdu wydobywał się dym. O zaistniałym zdarzeniu poinformowali służby ratunkowe.
– Policjanci pobiegli do samochodu. Wewnątrz zauważyli dwie, półprzytomne kobiety. Jeden z funkcjonariuszy starał się wyciągnąć poszkodowane z pojazdu, inny w tym czasie odłączył akumulator, aby nie doszło do samozapłonu. Z uwagi na to, że toyota leżała na boku i miała liczne uszkodzenia, użyli siły, aby otworzyć drzwi. Najpierw wyciągnęli kierującą. Dwójka innych policjantów zatamowała jej krwawienie przy użyciu osobistych opatrunków – relacjonuje Policja Podkarpacka.
Mimo, że w każdej chwili mogło dojść do pożaru auta, funkcjonariusze bez wahania ruszyli z pomocą pasażerce.
– Jeden z policjantów wszedł do środka, uwolnił starszą kobietę z pasów i wspólnie z dwoma kolegami wydostali ją na zewnątrz pojazdu i zaprowadzili w bezpieczne miejsce, gdzie udzielono jej pomocy przedmedycznej – dodaje Policja Podkarpacka.
Funkcjonariusze sprawdzili, czy w rejonie nie ma innych osób, które mogłyby zostać poszkodowane w tym zdarzeniu. Do czasu przyjazdu karetki pogotowia, monitorowali stan zdrowia 64- i 87-latki oraz zabezpieczali miejsce zdarzenia.
– W pewnej chwili zauważyli, że z samochodu wycieka benzyna i słychać dźwięk palących się przewodów instalacji elektrycznej. Jeden z policjantów natychmiast wyjął z bagażnika gaśnicę i użył jej, nie dopuszczając do zapalenia się pojazdu – podkreśla Policja Podkarpacka.
Okazało się, że toyotą podróżowały dwie obywatelki Ukrainy. Autem kierowała 64-latka, 87-letnia kobieta była pasażerką tego pojazdu. Obie kobiety zostały przekazane załodze karetki pogotowia i przewiezione do szpitala.
Wyobraź sobie „Mistrzu”, że niektóre nowe auta posiadają na plusowym przewodzie samozaciskowe klemy z dźwignią. Wystarczy to kciukiem podwadzić i gotowe. Ja wiem, że Twój poziom techniki zatrzymał się na Polonezie Caro, ale jak masz chlapnąć coś głupiego, to lepiej milcz.
Odłączył akumulator (pewnie mial klucz 10 przy sobie) a po jakiejś chwili usłyszeli dźwięk palących się przewodów elektrycznych ( ale jak, przecież akumulator był już odłączony). To się kupy nie trzyma. Ale myślę, że medale za odwagę gwarantowane
Nie musiał mieć klucza 10 wystarczy że urwał kabel plusowy zareagował a inni gapie przejeżdżali i nic chwała tym policjantom
chociaż tej służby nie popieram teraz to ludzie przejadą filmiki nagrają a o udzielenie pomocy to zapomnij
Pan Wiktor Pleczyński za bardzo to chyba nie wie o kim pisze, bo nie ma takiej jednostki Policji jak „ Oddział Prewencji Komendy Miejskiej Policji w Płocku ”. Niestety na niektóre rzeczy się nic nie poradzi.