Myślę, że nie będzie przesadą stwierdzenie, że decyzja o udziale harcerzy i instruktorów Hufca ZHP Płock im. Obrońców Płocka 1920 roku w kanonizacji Jana Pawła II zapadła 1 maja 2011 roku. Kiedy wówczas, po zakończeniu beatyfikacji, żegnani pięknymi tęczami opuszczaliśmy okolice Rzymu, byliśmy pewni, że wrócimy tu, by wspólnie z tysiącami Polaków przeżywać przyjęcie naszego Wielkiego Rodaka do grona Świętych.
I tak się też stało. Wieczorem, w sobotę 26 kwietnia 2014 roku, wjeżdżaliśmy do Rzymu i znów ujrzeliśmy tęczę. Mieliśmy wrażenie, że to symboliczna klamra, spinająca te dwa, jakże ważne dla nas wszystkich wydarzenia.
W okolicach Via Conciliazione byliśmy ok. godz. 23 – tak jak trzy lata temu i tak jak trzy lata temu wierzyliśmy, że dostaniemy się na Plac św. Piotra. I rzeczywiście, udało nam się. Zanim jednak to się stało, czekała nas długa noc spędzona na ulicy, wśród tłumu ludzi. Było o wiele ciaśniej niż w 2011 roku, nie dało się nawet rozłożyć małego turystycznego stołeczka. Był to dla nas sprawdzian wytrzymałości, determinacji, czuliśmy się jak prawdziwi pielgrzymi, którym nieobcy jest trud, zmęczenie, ale i radosne oczekiwanie. Z wielkim wzruszeniem śpiewaliśmy „Barkę”, a polskie słowa tej pieśni mieszały się z włoskimi, hiszpańskimi. Trudno porównać z czymkolwiek moment, gdy nieśmiało zaczął budzić się dzień, a tysiące głosów podjęło słowa „Kiedy ranne wstają zorze” i nad ulicą popłynął śpiew, tak bardzo dodający otuchy.
Po ósmej rano byliśmy na Placu św. Piotra. Tak łatwo pisze się teraz te słowa, ale my dobrze wiemy, ile mieści się w nich treści, ile to wejście kosztowało nas wysiłku, lęku, ile razy wydawało nam się, że jesteśmy u granic naszej wytrzymałości. Wynagrodził to jednak ten charakterystyczny, pełen ciepła uśmiech, z jakim spoglądał na nas z portretu Jan Paweł II. I jak to było również za życia naszego papieża, każdemu z nas wydawało się, że patrzy dokładnie na niego, prosto w oczy, a właściwie w serce.
Udział w mszy kanonizacyjnej i możliwość usłyszenia na żywo, w Watykanie, że Jan Paweł II to kolejny polski Święty, to niezwykle wzruszające chwile. Z pewnością ich wspomnienia będą wracać zarówno w opowieściach, na które czekają nasi znajomi, bliscy, jak i w osobistych refleksjach.
Wiele emocji towarzyszyło nam także podczas pobytu na Monte Cassino. We wtorkowy poranek złożyliśmy hołd tym, którzy 70 lat temu dali świadectwo umiłowania wolności, ojczyzny, sprzeciwiając się złu, okrucieństwu, nikczemności. Gdy szliśmy drogą w kierunku bram cmentarza, sztandar Hufca dumnie niesiony na przedzie, nasze harcerskie mundury wywoływały duże poruszenie wśród mijanych ludzi. Ciepłe słowa kierowane pod naszym adresem, oklaski, gromkie CZUWAJ!, jakim nas pozdrawiano powodowały, że krok stawał się jeszcze bardziej sprężysty, a serca biły mocniej. Harcerze porządkowali groby, zapalali znicze, a tę niezwykle cenną lekcję historii dopełnił krótki apel przy grobie urodzonego w Płocku podporucznika Tadeusza Jabłczyńskiego. Jakże inaczej tu, na ziemi przesiąkniętej polską krwią, wśród tylu mogił, zabrzmiały słowa „Harcerskiej modlitwy”.
Myślą przewodnią naszego wyjazdu na kanonizację były słowa Jana Pawła II: „Musicie od siebie wymagać, nawet gdyby inni od was nie wymagali”. Jako instruktor ZHP dumna jestem z naszych harcerzy – gimnazjalistów, licealistów, którzy wypełnili zawarte w nich przesłanie. Ich dojrzałość, wytrzymałość, hart ducha są wysokiej próby, a połączone z żywiołową radością sprawiły, że przeżyliśmy wspólnie niezapomniane chwile.
phm. Joanna Banasiak