Monika to osoba o szerokim spektrum zainteresowań. Lubi swoją pracę w teatrze, ale to dla społecznie aktywnie osoby zdecydowanie za mało. - Z wykształcenia jestem kulturoznawcą, stąd też moja praca w teatrze. Ale oprócz tego, jestem płocką koordynatorką ogólnopolskiej Antyprzemocowej Sieci Kobiet, w skrócie ASK, która powstała dzięki akcji One Billion Rising, czyli Nazywam się Miliard . Należę także do stowarzyszenia Kongres Kobiet, jestem jego członkinią - opowiada nam o sobie. Od naszej rozmówczyni dowiadujemy się też, że od zawsze interesowały ją sprawy społeczne, szczególnie dotyczące sytuacji kobiet.
ZDROWE JEDZENIE PRZEWODNICZKICzym jeszcze zajmuje się Monika? - Ostatnio postanowiłam rozszerzyć swoją wiedzę o Płocku i, jeśli wszystko pójdzie zgodnie z planem, w czerwcu zostanę przewodniczką miejską - zdradza nam swoje plany.
I o tym pewnie moglibyśmy z Moniką rozmawiać godzinami, ale przecież chcemy się dowiedzieć o kuchni, którą preferuje, o smakach, które serwuje mężowi, czy też powspominać, co uwielbiała jeść jako dziecko. - Kuchnia dzieciństwa to przede wszystkim zupa dyniowa mojej babci. Ale w ogóle dzieciństwo kojarzy mi się z mnóstwem smaków - tłumaczy nam nasza rozmówczyni. - Od zawsze lubiłam gotować i eksperymentować w kuchni. Kiedy byłam dzieckiem, robiłam to z babcią, teraz kontynuuję to sama - uśmiecha się.
W domu rodzinnym Moniki, jak się okazuje, jedzenie było bardzo ważne i wszechobecne. Monika Mioduszewska-Olszewska kultywuje tę tradycję w swoim dorosłym życiu. Przyszła płocka przewodniczka preferuje kuchnię tzw. zdrową. - Wyznaję zasadę "jesteś tym co jesz" i staram się nie zaśmiecać swojego organizmu kiepskim jedzeniem. Jedzenie musi być zdrowe i smaczne, żeby sprawiało przyjemność - tłumaczy. Według niej, jedzenie musi być też piękne. - Jem oczami - wyznaje z uśmiechem.
ŻYWIOŁY W KUCHNIW trakcie rozmowy dowiadujemy się, że Monika uwielbia owoce i warzywa. Jest zwolenniczką kuchni prostej, stworzonej na bazie świeżych produktów bardzo dobrej jakości. A czy młoda pani domu gotuje dla przyjaciół i rodziny, czy może woli wyjścia do restauracji?
- Uwielbiam gotować, tak jak wspomniałam wcześniej. Potrafię cały dzień przygotowywać potrawy dla moich przyjaciół, jestem wtedy w swoim żywiole. Efekty są różne, ale zwykle moi goście zjadają wszystko co przygotuję, więc chyba nie jest tak źle - mówi skromnie.
Na co dzień Monika przygotowuje posiłki dla męża. - Chyba to lubi, pomimo tego, że musiał odzwyczaić się od mięsa - zaskakuje nas. W trakcie rozmowy tłumaczy nam także, że w sumie jest w stanie spróbować wszystkiego, oprócz jednego dania. - Nie cierpię, po prostu nie cierpię czarniny - odpowiada bez namysłu.
A jaką potrawę lubi najbardziej? - Oj, to się zmienia, ale ostatnio lubię makaron pełnoziarnisty zapiekany z warzywami i mozzarellą. No i może jeszcze mule w białym winie, ale to od święta - podkreśla z uśmiechem.
Tradycyjnie prosimy Monikę, aby podała przepis, z którego mogliby skorzystać czytelnicy PetroNews. - Podam sposób przyrządzenia wspomnianej zupy dyniowej mojej babci. Co prawda, nigdy nie gotowałam jej z żadnego przepisu, więc podam przybliżone proporcje, które śmiało można zmieniać - wyjaśnia.
Składniki: - pół średniej dyni - 1 szklanka wody - 1 litr mleka - 3-4 ziemniaki - mąka - jajko - sól - pieprz - gałka muszkatołowa. Wykonanie Dynię umyć, obrać ze skóry, pokroić w kostkę i wrzucić do garnka. Zalać wodą i połową mleka. Gotować do momentu, aż dynia będzie miękka, dolewając od czasu do czasu pozostałą część mleka. Na koniec doprawić solą, pieprzem i gałką muszkatołową. Zupa powinna mieć konsystencję kremu. W razie potrzeby, można ją zblendować. Ziemniaki zetrzeć na tarce, wrzucić na sitko i odsączyć nad miseczką. Z miseczki odlać wodę, zostawić skrobię, która osiądzie na dnie, wrzucić odsączone ziemniaki, dodać niewielką ilość mąki, jajko i zagnieść ciasto na kluski. Z ciasta formować kulki, które następnie gotować w osolonej wodzie. Na końcu połączyć zupę z kluseczkami i podawać gorące. Smacznego!
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz