Osobiście odbieram tę wystawę jako niesamowicie osobistą podróż artystki w głąb siebie, graniczącą z psychicznym ekshibicjonizmem, totalną, niczym niepohamowaną szczerość wobec odbiorcy. Ktoś mógłby się również dopatrzyć skandalizujących, kontrowersyjnych środków wyrazu w konwencji Katarzyny Kozyry, jednakże wydaje się, że cele artystyczne obu artystek wyraźnie się rozbiegają i jest to tylko pozorne podobieństwo.
W ostatni środowy wieczór sierpnia mogliśmy być świadkami kolejnego wydarzenia kulturalnego. Otóż w Płockiej Galerii Sztuki odbył się wernisaż Eugenie Jan, będący zarówno prezentacją jej dorobku, jak i swoistym podsumowaniem warsztatów dla dzieci i młodzieży, które francuska artystka poprowadziła w atelier przy Tumskiej 13.
Co dociekliwsi płocczanie zaglądali do pracowni obserwując, jak wspólnymi siłami tworzą się niesamowite w wyrazie, zachwycające siłą wyobraźni, dzieła młodych artystów. A twórcze zadania były niezwykle trudne. Uczestnicy wyrażali ludzkie emocje przy pomocy kolorów, prostych figur geometrycznych, czy też tworzyli portrety – kolaże, a także za pomocą rzeźby przedstawiali ludzkie intencje i oczekiwania. Jak sobie młodzi twórcy poradzili z tak intrygującymi zadaniami artystycznymi, możemy zapoznać się na dziedzińcu galerii.
Dodajmy, że sam projekt powstał na kanwie współpracy pomiędzy miastami partnerskimi – Płockiem i Auxerre. Niebawem też płoccy plastycy w ramach bilateralnej wymiany przeprowadzą podobne warsztaty w tym mieście.
Jednakże wróćmy do samej Eugenie Jan. Jest to artystka z absolutnego, światowego topu. Wystawiała w największych prestiżowych galeriach Francji, Wielkiej Brytanii, Włoch i USA. Jej twórczość charakteryzuje stan ciągłych, indywidualnych poszukiwań własnych środków wyrazu, dlatego też czerpie z różnych dziedzin plastycznych, takich jak malarstwo, rysunek, rzeźba, instalacje i wiele innych. Malarstwo abstrakcyjne jest zatem dopełniane poprzez figuratywną rzeźbę, a mimo to indywidualny charakter artystycznej wypowiedzi jest jak najbardziej czytelny. Eugenie Jan cechuje niezwykły rodzaj wręcz neurotycznej wrażliwości, który połączony z niespotykaną intuicyjną łatwością twórczej ekspresji sprawia, że widz natychmiast zostaje wciągnięty w swoisty rodzaj filozoficznego dialogu.
A jest to dyskusja niełatwa, ponieważ artystka podejmuje się opisu rzeczy o fundamentalnym dla człowieka znaczeniu. Jak sama stwierdza, jest to jej niepowtarzalny odbiór rzeczywistości, ponieważ wszyscy inaczej patrzymy na różne zjawiska i procesy, inaczej myślimy, mamy odmienne poglądy.
Na parterze galerii zlokalizowano wystawę pod tytułem „Schizofrenia”. Ona też jest próbą zmierzenia się Eugenie Jan z istotą świata i człowieczeństwa, poszukuje odpowiedzi na pytania, dlaczego ludzkie szczęście splata się z cierpieniem, bólem i okrucieństwem, jak i gdzie powstają granice ludzkiego wykluczenia, alienacji psychicznej i społecznej próżni. Człowiek wyzwolony i cierpiący jednocześnie, to według artystki istota naszego życia, nie ma typowych rozwiązań, czytelnych sytuacji, tylko jednobiegunowych emocji. Ludzki los wciąż balansuje pomiędzy otchłanią bólu i spełnieniem, edenem.
Eugenie Jan nie odpowiada jednoznacznie, czy jesteśmy w stanie skutecznie wpłynąć na swoje życie, zapewnić sobie powodzenie, stabilizację, pomyślność. Podobne pytania emanują również z drugiej, prezentowanej na piętrze galerii wystawy pod tytułem „Co kobietom chodzi po głowie”. Jak sądzę, każdy znajdzie tu własne pojmowanie i rozumienie kobiety, jej statusu, stanów ducha, przeżyć i pragnień. Osobiście odbieram tę wystawę jako niesamowicie osobistą podróż artystki w głąb siebie, graniczącą z psychicznym ekshibicjonizmem, totalną, niczym niepohamowaną szczerość wobec odbiorcy. Ktoś mógłby się również dopatrzyć skandalizujących, kontrowersyjnych środków wyrazu w konwencji Katarzyny Kozyry, jednakże wydaje się, że cele artystyczne obu artystek wyraźnie się rozbiegają i jest to tylko pozorne podobieństwo.
Sama Eugenie Jan stwierdza w swym credo: „Tworzenie następuje niezależnie od mojej woli. Wyzwolone przez obrazy nadchodzi samo, gdy się go najmniej spodziewam. Obrazy te nawiedzają mnie niczym rozdzierające echo, a następnie odchodzą. Zostawiają mnie pustą, jak wydmuszkę. Pustka jest niezbędnym składnikiem mojej twórczości. Tworzy przestrzeń na to, co nadejdzie, na coś, czego nie mogę opanować. Niczym inna ja, która myśli, buduje i wprawia mnie w ruch”.
Przyznacie Państwo, intrygujące wyznanie, prawda? W moim przekonaniu naprawdę warto zmierzyć się z dość skomplikowaną, jednakże bez reszty pochłaniającą materią artystycznej ekspresji i widzeniem świata według Eugenie Jan.
Waldemar Robak