Czy poruszając się po naszych drogach czujecie się Państwo w jakiś znaczący sposób bezpieczniej? A może zostaliście przekonani przez władzę, że poniesione nakłady będą procentować w przyszłości? Jeżeli tak, to gratuluję życiowego optymizmu i szczerze podziwiam.
[dropcap]W[/dropcap]ord… w języku angielskim to po prostu „słowo”, natomiast w języku polskim to „słowo znienawidzone”- wywołujące płacz i zgrzytanie zębów u ogromnej rzeszy aspirujących do posiadania niewielkiego plastiku. Wojewódzkie ośrodki ruchu drogowego, bo o nich tutaj mowa, mają bezdyskusyjny monopol na wydawanie praw jazdy, jako instytucje uprawnione do przeprowadzania egzaminów. Gdyby jednak ktoś spodziewał się tłumów adeptów, ubiegających się o uzyskanie tej licencji, szturmujących wspomniane „Wordy”, będzie szczerze zawiedziony, bowiem świecą one od początku tego roku pustkami, a liczba zdających w porównaniu z rokiem ubiegłym spadła o około 60%!
Czyżby nagle aż tak bardzo wzrosło zamiłowanie do środków masowej komunikacji, czy też do przemieszczania się w przestrzeni o własnych siłach w postaci ruchu pieszego i rowerowego? A może sprawiła to niechęć do własnych czterech kółek, jako wyrazu „beznadziejnie konformistycznego stylu życia”?
Żadna z domniemanych odpowiedzi prawdy nawet nie liznęła. Na biednych ludzi padł zwyczajnie blady strach przed kolejną prawną „maszkarą”! Otóż w styczniu tego roku wprowadzono szumnie zapowiadane nowe zasady egzaminowania z zakresu prawa jazdy. Przypomnijmy tylko, że zmiany miały spowodować zdecydowane podwyższenie wiedzy i umiejętności szczęśliwców, którzy upragniony dokument uzyskają, a to z kolei miało się bezpośrednio przekładać na wzrost bezpieczeństwa na polskich drogach. Tak przynajmniej twierdzili przedstawiciele Ministerstwa Transportu, równie gorąco przyklaskiwali im rzecznicy policji, uzasadniając jednocześnie wydanie grubych milionów państwowych złotówek na specjalne systemy komputerowe, programy i wyposażenie „Wordów”.
Minęło pół roku od wdrożenia ustawy… Czy poruszając się po naszych drogach czujecie się Państwo w jakiś znaczący sposób bezpieczniej? A może zostaliście przekonani przez władzę, że poniesione nakłady będą procentować w przyszłości? Jeżeli tak, to gratuluję życiowego optymizmu i szczerze podziwiam. Ja, niestety, póki co pozostaję po stronie malkontentów, którym nic się nie podoba, lub też – co jest bliższe prawdy – krytyków polskich absurdów, na które nie możemy już spokojnie patrzeć i za które wciąż płacimy żywą gotówką.