Był październikowy poranek, zupełnie nie najgorszy, takie nostalgiczne wspomnienie niedawnego lata. Słońce leniwie wstało nad horyzontem i zaplątało się w stalowych linach nowego mostu. Znad rzeki ciągnął jeszcze ostry chłód nocy, rozwiewając poranną mgłę. Na metalowym pomoście przystani trwał ruch, jak co dzień…
Kolejne obsady wprawnie zajmowały miejsca i odpływały od brzegu. Razem z trenerem wsiadłem do wysłużonej, niewielkiej motorówki, ledwo się z nim mieszcząc w oldschoolowych fotelikach. Miarowe ruchy wioseł już wkrótce potem cięły uśpioną dotąd jeszcze toń Wisły, ja walcząc z utrzymaniem aparatu w możliwie stabilnej pozycji, zająłem się robieniem zdjęć… Tak właśnie rozpoczął się kolejny trening wioślarek i wioślarzy SMS-u.
No właśnie, cóż to takiego ten SMS? Nie chodzi oczywiście o wiadomość tekstową, tylko Szkołę Mistrzostwa Sportowego. Część z Państwa, która mniej interesuje się aktywnością fizyczną, może być zaskoczona, że taka placówka w Płocku w ogóle funkcjonuje. Tymczasem istnieje, i to z powodzeniem, a 7 listopada br. obchodzi trzydziestolecie swej działalności.
Szkoła jest wpisana w organizacyjną strukturę Zespołu Szkół Technicznych – popularnej i znanej tym razem pewnie wszystkim płocczanom „Siedemdziesiątki”. Powstała w 1984 roku na skutek porozumienia Płockiego Towarzystwa Wioślarskiego i ówczesnego Zespołu Szkół Zawodowych nr 3, które miało na celu objęcie opieką organizacyjną utalentowanej pod względem sportowym młodzieży. Ta pierwotna koncepcja przetrwała do dziś, przynosząc każdego roku bardzo wymierne efekty. Aktualnie Szkoła Mistrzostwa Sportowego funkcjonuje w obrębie klas gimnazjum, liceum ogólnokształcącego i technikum mechanicznego, wchodzących w skład struktury Zespołu Szkół Technicznych. Obok profilu wioślarskiego, od 2004 roku drugą specjalizacją stał się badminton.
Jak to zwykle bywa, osiągnięć nie tworzą organizacje, lecz działający w nich ludzie, którzy mają wspólne cele, ale przede wszystkim pasję. Wieloletni melanż z jednej strony klubu sportowego, a z drugiej placówki oświatowej, stworzył uczniom, a jednocześnie zawodnikom optymalne warunki do rozwijania sportowych umiejętności na iście mistrzowskim poziomie. Przez trzydzieści lat w SMS pracowało 20 trenerów, w tym ci w tej chwili już legendarni, jak chociażby Bohdan Karwowski, Grzegorz Stellak, Janusz Kołodziejczyk, Piotr Władyniak, Jerzy Podsędek, Eugeniusz Błaszczak oraz obecny Prezes Płockiego Towarzystwa Wioślarskiego Jacek Karolak, notabene, jeden z pierwszych wychowanków szkoły.
Przyglądając się kilku treningom wioślarskim, zaskoczyła mnie jedna rzecz – niesamowite, rzadko chyba już spotykane porozumienie pomiędzy trenerami a uczniami, ale również pomiędzy zawodnikami seniorami a ich młodszymi kolegami, rozpoczynającymi dopiero co swą sportową karierę. Oczywiście, nikt tu nie traktował się ze przesadną kurtuazją, bo przecież prawdziwi sportowcy to ludzie twardzi, ale nikt też nie był wyróżniany, ani się nie wyróżniał, wszechobecnie panowała atmosfera prostolinijnej szczerości i otwartości. Tak pewnie powinna wyglądać każda „kuźnia mistrzów”…
A jeżeli już o mistrzostwie mowa, to nadszedł czas na podsumowania. Przez trzydzieści lat swej działalności szkoła wykształciła około 700 wioślarzy, którzy w różnych kategoriach wiekowych zdobyli na Mistrzostwach Polski 750 medali. Aż 88 wychowanków szkoły startowało w Mistrzostwach Świata Juniorów, z czego 21 sięgnęło po 9 szlachetnych „krążków” – 1 złoty, 2 srebrne i 6 brązowych. 11 zawodników startowało w od niedawna rozgrywanych Mistrzostwach Europy, trzech z nich zdobyło brązowe medale. 43 zawodników brało udział w Młodzieżowych Mistrzostwach Świata, z czego 11 zdobyło kolejnych 6 medali – 1 złoty, 1 srebrny i 4 brązowe. Oczywiście, na tym nie koniec, teraz przyszedł czas na sukcesy seniorów związanych z płockim SMS – 10 z nich startowało w Mistrzostwach Świata, wzbogacając kolekcję osiągnięć o kolejne trofea. I wreszcie sukcesy z najwyższej półki, czyli igrzyska olimpijskie – w czwórce ze sternikiem Michał Cieślak i Tomasz Tomiak wywalczyli brązowy medal w 1992 roku w Barcelonie. Z kolei w 1996 roku w Atlancie, w czwórce bez sternika Piotr Olszewski uplasował się na 12. miejscu, natomiast w 2004 roku w Atenach, Bogdan Zalewski i Piotr Buchalski w ósemce ze sternikiem zajęli siódmą lokatę.
Często narzeka się na młodzież, że nie interesuje ją nic innego, jak Internet, smartfony, gry, chipsy, hot dogi i w ogóle, że tkwi w wirtualnym świecie, nie znosi jakiejkolwiek aktywności fizycznej, a już szczególnie WF-u… Ci, którzy snują takie opinie, nie widzieli zaangażowania uczniów SMS-u i tak naprawdę nie wiedzą, o czym mówią…
Czy łatwo jest zostać mistrzem? W trakcie treningu zapytałem jednego z trenerów, ile razy w tygodniu przeprowadzane są zajęcia sportowe. Okazało się, że pytanie było z kategorii tych wyjątkowo naiwnych. Uczniowie SMS trenują dwa razy dziennie po około dwie godziny, częstokroć nie wyłączając sobót i niedziel! Jednakże tylko rygorystycznie przestrzegany rozkład dnia może po jakimś czasie przynieść spektakularne osiągnięcia.
Pobudka najpóźniej o godzinie szóstej, śniadanie, zaraz potem pierwszy trening, rozpoczynający się około siódmej, o dziesiątej zajęcia szkolne, a zaraz po zajęciach, około szesnastej, kolejne dwie godziny pracy z wiosłami. Bardzo ważne jest również to, aby dobrze wypocząć przed kolejnym niezwykle intensywnym dniem, a zatem już około dwudziestej drugiej trzeba kłaść się spać. Tu po prostu nie ma czasu na nudę!
Smukłe łódki mkną po Wiśle każdego dnia rano i późnym popołudniem, od mostu do mostu, od marca do listopada. Oczywiście, sezon zimowy nie jest dla wioślarzy porą letargu. Po sezonie zawodnicy trenują w obiektach klubu – na siłowni, basenie wioślarskim, w salach ergometrów i w sali gimnastycznej, a także w terenie i na pływalni.
Co najciekawsze, zawodnicy i uczniowie szkoły w ogóle nie traktują codziennej dyscypliny i niezwykle intensywnych zajęć jak, wydawać by się nam mogło, morderczego reżimu. Czują za to więź z klubem i ludźmi, którzy go tworzą. Nawet absolwenci szkoły przychodzą na nabrzeże, żeby pooglądać swych młodszych kolegów. Komentują i dowcipkują, opowiadają sobie, co się ostatnio wydarzyło. Jeżeli do chybotliwej „jedynki” wsiada zupełny nowicjusz, bardziej zaawansowani wioślarze dają mu najwyżej 2 minuty czasu… na pierwszą kąpiel w chłodnej wodzie Wisły. Zresztą, jest to niewątpliwy smaczek tego sportu. Do tej pory wspomina się zdarzenie, kiedy tuż przed burzą, na wyjątkowo wysokiej fali rzeki, „ósemka” nie wytrzymała powstałych naprężeń i przełamała się na pół… Na szczęście skończyło się tylko na przymusowej kąpieli.
Podsumowując, nie można zapomnieć o tym, że w przyszłym roku „stuknie” kolejna okrągła rocznica – 130-lecie działalności Płockiego Towarzystwa Wioślarskiego. Ta szacowna instytucja jest położona na wiślanym brzegu przy ulicy Juliusza Kawieckiego – Mistrza Polski w dwójkach bez sternika z 1932 roku, oczywiście zawodnika PTW. Tak od wieków tworzy się historia Płocka, a że jest wyjątkowo bogata, to nas w szczególny sposób zobowiązuje…
Każde dziesięciolecie i każda epoka obfituje w zmiany, nie nam oceniać, które są lepsze, które gorsze. Jednakże są również wartości niezmienne, zawsze przynoszące radość z uczestnictwa, spełnienie i satysfakcję. Instytucją, która w naszym mieście od trzydziestu lat wnosi pasję w życie młodych ludzi jest niewątpliwie Szkoła Mistrzostwa Sportowego…