„Dzieci są naszym największym dobrem. Takie stwierdzenie nie może pozostawać jedynie sloganem. Dzieci mają prawo do życia bez przemocy, do bezpieczeństwa i godności. Potrzebujemy znaczącej, przełomowej zmiany w systemowej ochronie dzieci przed przemocą. Nie jest ona łatwa – wymaga eksperckiej koncepcji, mądrych rządzących i funduszy. Ale jest realna i konieczna” – to treść apelu wystosowanego do polskiego rządu.
Ostatnimi czasy oglądamy w telewizji okrutne przypadki zbrodni na dzieciach. To zatrważające, czujemy się przecież w obowiązku chronić dzieci przed zagrożeniem zewnętrznym, „złymi ludźmi”, a często krzywda je spotyka od strony najbliższych. I to szczególnie nasiliło się wobec najbardziej bezbronnych istot – niemowląt i dzieci do lat 3. Dlaczego tak się dzieje i co powinniśmy zrobić jako społeczeństwo, by takie sytuacje nie powtórzyły się?
W sprawie zabrała głos Monika Sajkowska, prezes Fundacji Dajemy Dzieciom Siłę (FDDS), która wystosowała specjalny apel 14 grudnia 2016 r. pn. „Musimy chronić dzieci przed przemocą” do premier Beaty Szydło.
Drastyczne przypadki znęcania się leżały u podstaw zmian w prawie w Ameryce i Wielkiej Brytanii
– Bezpośrednim impulsem do napisania listu były wydarzenia w Łodzi, tzn. zakatowanie
dziewczynki i niemowlęcia, które trafiło z objawami maltretowania do szpitala – mówi Monika Sajkowska z FDDS. – Są to sprawy, które za każdym razem szokują tak samo mocno, ale skumulowanie tych tragicznych wydarzeń w jednym mieście, w jednym czasie spowodowało, że ten ważny problem jeszcze bardziej wymaga zmian w prawie, w którym jest wiele luk – wyjaśnia.
Często w wielu krajach impulsem do tego, że rząd zajął się problemem przemocy wobec dzieci w kompleksowy sposób, były drastyczne przypadki maltretowania dzieci, które poruszyły społeczeństwo, były obecne w mediach i w związku z tym obligowały władze, żeby się zajęły problemem. Tak uchwalono amerykańską ustawę CAPTA z 1974 r., która kompleksowo uregulowała ochronę dzieci przed przemocą, a w 2004 r. w Wielkiej Brytanii ustawę Children Act. To właśnie dzięki tym strasznym przypadkom rządy podjęły działania.
To nie jest pierwszy apel do Rządu
Kilka lat temu, również po takim wstrząsającym przypadku zakatowania chłopczyka ze Śląska, razem ze stworzonym przez Fundację Krajowym Partnerstwem na Rzecz Ochrony Dzieci Przed Przemocą oraz kilkunastoma organizacjami pozarządowymi apelowano do władz o zajęcie się tą sprawą.
– W sumie nie spowodowało to żadnego rezonansu – mówi Monika Sajkowska. – Teraz dostaliśmy odpowiedź z kancelarii pani premier o tym, że przekazuje nasz list do właściwych resortów, czyli resortu Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej Ministerstwa Sprawiedliwości i Ministerstwa Spraw Wewnętrznych. Czekamy na ich reakcję, jednak nasze działania nie ograniczają się do wysyłania listów. Pracujemy od kilku lat nad wdrażaniem odpowiednich rozwiązań w mikroskali, by było możliwe zastosowanie tych wypracowanych dobrych praktyk w skali całego kraju. Jest naszą intencją podzielić się doświadczeniem – wyjaśnia.
Problem agresji wobec dzieci istnieje na tyle, na ile jesteśmy gotowi o nim mówić
– Przez wiele lat był to niedostrzegalny problem, bo na pewne zachowania rodziców było przyzwolenie – tłumaczy prezes FDDS. – Było przekonanie, że nie wychowa się dobrze dziecka bez karcenia – dodaje.
Problem krzywdzenia dzieci istnieje więc na tyle, na ile jesteśmy gotowi o nim mówić, badać go, rejestrować. I w związku z tym tworzyć politykę społeczną wobec niego.
– Zmiana prawa nie wystarczy – podkreśla dobitnie rozmówczyni. – Bardzo ważna jest rola edukacji, która wpłynie na zmianę świadomości, a to jest proces, który nie zakończy się w ciągu jednego pokolenia. Natomiast zmiany w prawie są potrzebne, choć należy podkreślić, że nie chodzi o podwyższanie sankcji za krzywdzenie dzieci, bo to, czy sprawca pójdzie na dwa czy trzy lata do więzienia, to nic nie zmieni – dodaje. – Natomiast prawny zakaz bicia dzieci, który wszedł w 2010 roku, był sygnałem do pewnej zmiany – zauważa.
Prawo pełni edukacyjną rolę. Bicie prawnie jest zakazane. Jest komunikatem dla służb, dla wymiaru sprawiedliwości, że nie ma żadnych usprawiedliwień, że rodzic pobił swoje dziecko. Do 2010 roku była możliwość zastosowania kontratypu karcenia małoletnich – otóż jeśliby oskarżony trafił do sądu i postępowanie toczyłoby się w sprawie, mógł powiedzieć, że bił w celach wychowawczych. Wówczas uniknąłby kary, bo rodzic karał dziecko, żeby je wychować.
– Oczywiście, że jeśli rodzic da dziecku klapsa, to nie znaczy, że mamy wszcząć postępowanie, ale wprowadzenie zakazu ma zmieniać świadomość rodziców, iż dawanie klapsów nie jest dobrą metodą wychowawczą, ponieważ prawo tego zakazuje – zaznacza pani prezes.
Profilaktyka i jeszcze raz profilaktyka
– Co najważniejsze: powinny być regulacje prawne, dotyczące interwencji w przypadkach podejrzeń, że dziecko jest krzywdzone – kontynuuje pani Monika. – Odpowiednia identyfikacja zagrożeń, kompetentni ludzie, którzy będą na pierwszym froncie i rozpoznają, że w rodzinie są jakieś problemy, np. będzie interdyscyplinarnie rozpoznawana sprawa, włącza się służba, policja, przedszkole, żłobek, na wzór Anglii, gdzie funkcjonuje bardzo dobra polityka wobec rozpoznawania i przeciwdziałania przemocy w rodzinie – tłumaczy.
Nie ma idealnych rozwiązań, ale trzeba brać przykład z systemów, które mają potwierdzoną skuteczność. I to było treścią apelu wystosowanego do pani premier. Edukacja społeczna może być zadekretowana przez różne rozwiązania prawne, powinien być np. obowiązek, żeby każdy, kto pracuje w żłobku, przedszkolu czy szkole przeszedł szkolenia, tak jak musi przejść szkolenia BHP, z zakresu identyfikowania symptomów krzywdzenia dzieci i wiedzy na temat podejmowania interwencji. Polityka ochrony dzieci, obowiązująca w każdej placówce, w której murach może się znaleźć się dziecko, powinna być systemowa.
Ważna jest więc, zdaniem pani prezes, edukacja rodziny, rodziców, wychowawców, większa oferta wsparcia. Czasem maltretowanie ma psychopatologiczne podłoże, opiekunowie są uzależnieni od różnych środków zmieniających świadomość – tego się nie wyeliminuje. Czasem przyczyną tragedii jest niekompetencja rodziców, stresy, z którymi nie mogą sobie poradzić, bezsilność wychowawcza, picie. Musi być system opieki nad rodzinami ryzyka. Fundacja ma na celu sprawić, by ci ludzie mieli do kogo się zwrócić, jeśli mają jakieś problemy ze sobą i z wychowaniem dziecka – powinno więc być systemowe rozwiązanie, w ramach którego będzie bezpłatna i powszechna opieka nad rodzinami.
W Warszawie coś się zmienia, a w Płocku?
Profilaktyka krzywdzenia małych dzieci w wieku od 0-6 lat – adresowana do rodzin z grup ryzyka w Warszawie – realizowana jest już od 8 lat. – Mogę stwierdzić, że w Polsce zwiększa się skala działań w przeciwdziałaniu przemocy wobec dzieci, ale niestety, dalej nie są to rozwiązania systemowe. W ostatnim dziesięcioleciu zmalało o 10 proc. przyzwolenie na bicie dzieci. To dobry sygnał. Zmienia się postrzeganie roli dziecka i dzieciństwa, ale to wszystko jest powolnym procesem. A zmiany systemowe muszą stać się teraz. Do tego będziemy dążyć – jeszcze raz podkreśla Monika Sajkowska.
Fundacja Dajemy Dzieciom Siłę jest dobrze znana Powiatowemu Centrum Pomocy Rodzinie w Płocku. Trzykrotnie gościli w naszym powiecie prelegenci z tej organizacji. Mają bardzo bogate doświadczenie, z którego, jak się okazuje, korzystamy w powiecie płockim.
– W pełni popieramy tę inicjatywę – przyznaje Jadwiga Józwik, kierownik Działu Pomocy Rodzinie i Interwencji Kryzysowej w Płocku. – Jest to Fundacja, która ma naprawdę wiele do powiedzenia w kwestii krzywdzenia dzieci. To oni jako pierwsi zajmowali się diagnozą dziecka krzywdzonego. Gościliśmy na naszych spotkaniach przedstawicieli fundacji trzykrotnie. To były wspaniałe wykłady, które wiele wniosły do naszej pracy – podkreśla Jadwiga Józwik.
Monitoring RPD: co szósty Polak uważa, że „lanie” dziecku nie szkodzi
Czasy się zmieniają. Obyczaje również. Kiedyś rodzice sądzili, że bez dania dziecku w skórę, nie wychowa się go prawidłowo. Teraz odsetek rodziców wymierzających dziecku taką karę znacznie spada. Jednak, jak wykazują badania, nie na tyle, by było to zadowalające. I choć od jednego klapsa do bicia jest bardzo długa droga, to jednak, zdaniem specjalistów, zaleta wychowawcza takiego działania jest wątpliwa. Dlaczego?
Według Monitoringu Rzecznika Praw Dziecka, co szósty Polak uważa, że „lanie” dziecku nie szkodzi, 46 proc. Polaków akceptuje klapsy – to smutne dane ubiegłorocznego monitoringu Rzecznika Praw Dziecka. Te optymistyczne wskazują na powolny – ale jednak – odwrót od tradycji stosowania przemocy w wychowaniu. Od 2011 r. ponad dwukrotnie zwiększyła się liczba zdecydowanych przeciwników bicia, jako metody wychowawczej.
Rzecznik Praw Dziecka, Marek Michalak, dla którego ograniczenie przemocy wobec dzieci jest priorytetem, od sześciu lat prowadzi monitoring społecznej akceptacji Polaków dla przemocy w wychowaniu. W 2011 r. w wymierzeniu klapsa niczego złego nie widziało 69 proc. respondentów, z czego 18 proc. było ich zagorzałymi zwolennikami. Dziś ich liczba spadła w sposób zdecydowany – odpowiednio do 46 i 12 proc. Z 36 do 17 proc. zmniejszył się natomiast odsetek rodziców, którzy aprobują tzw. „lanie”.
List otwarty z dnia 14 grudnia 2016 r. do Prezesa Rady Ministrów RP, Pani Beaty Szydło
W ostatnich dniach wstrząsnęły nami tragedie z Łodzi – zakatowanej na śmierć 4-letniej dziewczynki i hospitalizowanego z powodu maltretowania 3-miesięcznego niemowlęcia. Zamarliśmy. Bo kogo nie porusza wyobrażenie małego, bezbronnego dziecka katowanego, cierpiącego, opuszczonego przez wszystkich, którzy mogliby temu zapobiec? Wyrażamy swoje oburzenie w rozmowach, w internetowych komentarzach. I co dalej? Sprawy zostaną zbadane przez odpowiednie służby i instytucje, zgodnie z obowiązującymi regulacjami i procedurami. Ale to nie wystarczy! To nie zwiększy bezpieczeństwa innych dzieci – ofiar przemocy w Polsce. Nie zatrzyma ich cierpienia i kolejnych tragedii.
Najwyższy czas, by uwaga państwa, społeczeństwa i mediów zwróciła się ku ochronie dzieci przed przemocą. Czas na poważną dyskusję, decyzje legislacyjne i zmiany, które zapewnią ochronę dzieciom w Polsce. Żadne światopoglądowe różnice, czy polityczne interesy, nie mogą nas różnić, gdy chodzi o bezpieczeństwo dzieci, o ich zdrowie i życie.
Tragiczne losy dzieci z Łodzi pokazują, jak niedoskonały jest w Polsce system ochrony dzieci. Oto tylko kilka faktów i refleksji:
Dzieci do 3. roku życia to grupa największego ryzyka urazów i śmierci w wyniku przemocy opiekunów.
Co piąte dziecko w Polsce doświadcza przemocy fizycznej ze strony osób dorosłych. To trzykrotnie więcej niż np. w Wielkiej Brytanii.
Nie mamy w Polsce systemu zapobiegania przemocy wobec dzieci w rodzinie – powszechnej edukacji i wsparcia dla młodych rodziców, systematycznego wspierania rodzin ryzyka, monitorowania sytuacji dzieci, które doświadczyły krzywdzenia. Nie mamy obligatoryjnych standardów ochrony dzieci przed przemocą w placówkach opiekuńczych i oświatowych. Nie mamy specjalistycznych służb ochrony dzieci, badających zgłaszane podejrzenia, że dziecko jest krzywdzone.
Żadna instytucja w Polsce nie zajmuje się systemowo problemem nienaturalnych śmierci dzieci. Brakuje badań trafności klasyfikowania przyczyn śmierci dzieci, interdyscyplinarnych diagnoz przypadków śmierci w wyniku maltretowania, weryfikacji statystyk przyczyn śmierci dzieci, działań profilaktycznych.
Niekwestionowane jest znaczenie więzi i kontaktu dzieci z najbliższymi i wartości, jaką jest rodzina. Groźne jest jednak przekonanie, że zła czy dobra, ale jedynie rodzina jest zawsze optymalnym środowiskiem wychowawczym dla dziecka. Przypadki dzieci z Łodzi pokazują, czego może doświadczyć w rodzinie dziecko, jak drastycznie mogą krzywdzić je najbliżsi. Tymczasem oskarżenia pracowników socjalnych i sądów rodzinnych o bezpodstawne odbieranie dzieci z rodzin „z biedy”, poparte nietrafnymi diagnozami skali tego problemu, powodują, że, coraz częściej, służby odpowiedzialne za interwencję chroniącą dzieci przed przemocą, obawiają się ją podejmować.Fundacja Dajemy Dzieciom Siłę (dawniej Fundacja Dzieci Niczyje) deklaruje gotowość współpracy z Rządem, bazując na 25-letnim doświadczeniu pracy na rzecz ochrony dzieci przed przemocą. Jesteśmy przekonani, że podobne deklaracje złożą również inne organizacje pozarządowe, których misją jest wspieranie rodzin i dzieci.
Monika Sajkowska
Prezes Fundacji Dajemy Dzieciom Siłę