Spotkanie mieszkańców osiedla Radziwie z prezydentem Płocka, jego zastępcą i przedstawicielami Wodociągów Płockich, miało dotyczyć przede wszystkim przeprowadzenia rurociągu ze ściekami przez dzielnicę, na który płocczanie z lewobrzeżnej strony Wisły się nie zgadzają. Okazało się jednak, że problemów jest dużo więcej…
W czwartek po południu kilkadziesiąt osób zebrało się w sali Gimnazjum nr 3 na Radziwiu, aby spotkać się i porozmawiać z prezydentem Płocka Andrzejem Nowakowskim, jego zastępcą Cezarym Lewandowskim, a także z przedstawicielami Wodociągów Płockich i Miejskiego Zarządu Dróg. Głównym problemem poruszonym przez mieszkańców miała być…
Budowa rurociągu ściekowego
– Dlaczego nie nasze ścieki mają przechodzić przez nasze osiedle i to akurat pod ulicą Zieloną? – pytał oburzony mieszkaniec Radziwia. Prezes Wodociągów Płockich, Marek Naworski przyznał, że nigdy wcześniej nie spotkał się z takim argumentem. – W takim razie, mieszkańcy ul. Polnej, na której niedługo powstanie dziesięć razy większy przewód, też mogliby powiedzieć: „zabierzcie to, bo to nie nasze ścieki”.
Rurociąg ściekowy, biegnący pod Radziwiem będzie miał za zadanie wyeliminowanie problemów w Górach i Ciechomicach. Mieszkańcy proponowali inne warianty przebiegu rur – ale o tym za chwilę. Mieszkańcy Radziwia obawiają się przede wszystkim o to, że rurociąg będzie blokował rozbudowę sieci kanalizacyjnej na ich osiedlu. – W takim razie, jeśli pod ul. Zieloną mają być rury ściekowe, to niech powstanie przy okazji sieć wodociągowa – proponowała Teresa Kijek, przewodnicząca rady osiedla.
Prezydent Andrzej Nowakowski odniósł się do tej propozycji i stwierdził, że jest to oczywiste, że przy okazji budowy rurociągu ściegowego, powstanie także ten wodociągowy. Nawiązując do ilości miejsca, jakie będą zajmowały rury ściekowe, zaprezentowano je zebranym. – Tak będą one wyglądały – powiedział Andrzej Nowakowski i wstał, prezentując rurę o średnicy kilkudziesięciu centymetrów.
Mieszkańcy dziwili się, że ścieki będą mogły przedostać się przez tak małą przestrzeń. – Ja słyszę głosy powątpiewania z państwa strony. Mówicie, że „ściemniamy” i wciskamy państwu „kit”, że rury z takimi średnicami nie przetransportują ścieków do przepompowni – mówił Naworski. – Ale tak nie jest. Te rury naprawdę przetransportują ścieki i załatwią problemy kanalizacyjne Gór i Ciechomic na kilkanaście lat – dodał prezes Wodociągów Płockich. – Ścieki, które płyną z 99 proc. aglomeracji miejskiej są tłoczone takimi rurami o średnicy pół metra.
Prezes argumentował, że po remoncie wspomnianej instalacji ścieki będą przepompowywane automatycznie. – Teraz musimy zatrudniać ludzi na trzy zmiany, a to wszystko kosztuje – mówił Naworski. – W ten sposób eliminujemy obsługę tych ścieków – dodał. Mieszkańcy natomiast obawiali się jeszcze jednego – pięciu studni o średnicy dwóch metrów, które będą ulokowane na trasie rurociągu. – Proszę tych studzienek nie demonizować, bo tam nie będzie kontaktu ścieków ze światem zewnętrznym – tłumaczył Marek Naworski. – Tam znajdą się zawory, a studnie pozwolą nam się dostać do rurociągu, bo przecież wiadomo, że w przyszłości na pewno będzie taka potrzeba.
Urzędnicy tłumaczyli też, dlaczego teraz tak trudno byłoby zmieniać lokalizację rurociągu. – Na tym etapie prac przygotowawczych stracilibyśmy 50 proc. unijnego dofinansowania, a na to sobie nie możemy pozwolić – argumentował prezes Wodociągów. Marek Naworski przekonywał, że ta trasa będzie najbardziej optymalna i nie zagrozi ona chociażby kanalizacji deszczowej. Wspomniana już trasa, którą ma przejść rurociąg także wzbudzała wiele emocji w mieszkańcach Radziwia i to właśnie…
Remont ulicy Zielonej
…okazał się być głównym tematem czwartkowego spotkania. Prezes Marek Naworski uspokajał mieszkańców, że pod tą ulicą miejsca na instalacje wystarczy. Nie będzie też problemu z kanalizacją deszczową, ponieważ ta znajdzie swoje miejsce pod chodnikiem. Mieszkańcy mieli natomiast pretensje do ratusza, o to, że na remont ich ulicy zarezerwowano w tym roku tylko 100 tys. zł, które przeznaczono na opracowanie dokumentacji. – Ja muszę patrzeć na budżet w sposób całościowy – tłumaczył prezydent Andrzej Nowakowski. – Budżet miasta w odniesieniu do jednego osiedla zamieszkiwanego przez 3 tys. osób jest nieporównywalny.
Mieszkańcy dziwili się, że po wystosowaniu pism i wielu próśb o remont ulicy Zielonej, ratusz przeznacza na tę ulicę tak małą kwotę. – Zaczynamy remonty kanalizacji w centrum miasta, będziemy przebudowywać też drogi – każda ta inwestycja to około 25 mln zł, remont Małachowianki – 15 mln zł, wiadukt na Piłsudskiego – 28 mln zł, więc mamy już ponad 100 mln zł – wyliczał Nowakowski i dodał: – A pani radna pyta mnie, dlaczego na remont Zielonej przeznaczamy tylko 100 tys. zł. Przede wszystkim dlatego, że w tym roku na ten remont nie mamy żadnych szans – mówił Andrzej Nowakowski.
Prezydent tłumaczył, że zarezerwowanie środków na tę inwestycję w tym roku byłoby bezcelowe, ponieważ kwestią czasu jest otrzymanie wszelkich zgód na budowę, zrobienie dokumentacji wraz z projektami i wyłonienie wykonawców. – Ja też bym chciał, żeby to wszystko było ot tak – powiedział prezydent pstrykając palcami. – Na pozwolenie na budowę wiaduktu czekaliśmy 4,5 roku. To nie jest tak, że takie dokumenty przygotowuje się od ręki – argumentował Nowakowski. – Możliwe, że zaczęlibyśmy remont pod koniec tego roku, ale ta decyzja nie byłaby prosta, ponieważ na jedną ulicę Zieloną, która przechodzi przez ćwiartkę osiedla mielibyśmy przekazać 10 czy 20 mln zł bez dofinansowań. Zresztą, te pieniądze i tak nie byłyby w tym roku ruszone.
Jeden z mieszkańców zaproponował, by remont ul. Zielonej rozpoczął się etapami. – Najpierw jedna część drogi, powiedzmy do połowy, później druga, tak aby można było wykonać też remont wodociągów – tłumaczył. Prezydent zgodził się na takie rozwiązanie, ale tylko jeśli będzie ono możliwe do wykonania.
W sumie spotkanie mieszkańców Radziwia z prezydentem trwało trzy godziny. Przez ten czas przewinęło się też kilka innych tematów, które były ważne dla mieszkańców. Niektórzy prosili o interwencję w sprawie odśnieżania śniegu na przydomowe chodniki, inni pytali o podłączenie gazowe i cieplne. To ostatnie zostało od razu wyeliminowane ze względu na zbyt duże koszty, natomiast podłączenie Radziwia do instalacji gazowej jest możliwe i będzie brane pod uwagę.
Przeczytałam relację z zebrania i zastanawiam się jaka trasa wg mieszkańców była by odpowiednia. Nie wyobrażam sobie żeby te studzienki były np na ul. Kolejowej, gdzie ruch jest jednak o wiele bardziej natężony niż na Zielonej.
Rozumiem z jednej strony że mieszkańcom nie podoba się ta inwestycja która nie przynosi im bezpośrednio korzyści, ale pomyślmy, jeśli mieszkańcy trasę przeforsują to ta inwestycja po prostu nie powstanie, bo pieniądze z UE przepadną.
Najlepiej by pewnie było aby nic przez Radziwię nie „puszczać”, bo nie oszukujmy się, czy to będzie taka, czy inna ulica, jeśli im bezpośrednio nie będzie służyła to zawsze znajdzie się ktoś niezadowolony…
Przeczytałam relację z zebrania i zastanawiam się jaka trasa wg mieszkańców była by odpowiednia. Nie wyobrażam sobie żeby te studzienki były np na ul. Kolejowej, gdzie ruch jest jednak o wiele bardziej natężony niż na Zielonej.
Tam też będą. Poza Radziwiem, w kierunku Gór, będa w poboczu.
Rozumiem z jednej strony że mieszkańcom nie podoba się ta inwestycja która nie przynosi im bezpośrednio korzyści, ale pomyślmy, jeśli mieszkańcy trasę przeforsują to ta inwestycja po prostu nie powstanie, bo pieniądze z UE przepadną.
Tu nie chodzi o korzyści. Tu chodzi o straty. Poprowadzenie rurociągu inną trasą pozwoli te straty zmniejszyć. Rzecz w ekonomi, racjonalności i normalnym stosunku do mieszkańców.
Nie przepadną, jak się przyznają do błędu i uzgodnią zmiany z tymi co dają pieniądze. Nie sądzę aby chcieli świadomie marnować pieniądze na bubel projektowy. Tej bylejakości jest za dużo!
Najlepiej by pewnie było aby nic przez Radziwię nie „puszczać”, bo nie oszukujmy się, czy to będzie taka, czy inna ulica, jeśli im bezpośrednio nie będzie służyła to zawsze znajdzie się ktoś niezadowolony…
Przez Radziwie ten rurociąg musi iść – to oczywiste. Jest miejsce na inną trasę. Lokowanie go w wąskiej, uczęszczanej ulicy – to skandal!
Damianie
Dziekuję za odwiedziny i zainteresowanie się tym smutnym tematem.
Proszę mi wybaczyć, ze spróbuję sprostować kilka informacji.
Sprawę rurociągu tranzytowego ze ściekami z Gór i Ciechomic „Wodociągi Płockie” tak zagmatwały, że nie sposób to wyjaśnić w kilku słowach.
„Spotkanie mieszkańców osiedla Radziwie z prezydentem Płocka, jego zastępcą i przedstawicielami Wodociągów Płockich, miało dotyczyć przede wszystkim przeprowadzenia rurociągu ze ściekami przez dzielnicę, na który płocczanie z lewobrzeżnej strony Wisły się nie zgadzają. Okazało się jednak, że problemów jest dużo więcej…”
Moja uwaga:
Do nazwy rurociągu należy dodawać słowo „tranzytowy”, oddające jego istotę. Tranzytowy, czyli nie mający nic wspólnego z kanalizacją w Radziwiu. Z tego wynika, że nie musi iść przez ciasne ulice centrum Radziwia.
To nie jest tak, że my się na niego nie zgadzamy. My nie zgadzamy się tylko z trasą jego przebiegu. Jest inne miejsce na niego.
„- Dlaczego nie nasze ścieki mają przechodzić przez nasze osiedle i to akurat pod ulicą Zieloną? – pytał oburzony mieszkaniec Radziwia. Prezes Wodociągów Płockich, Marek Naworski przyznał, że nigdy wcześniej nie spotkał się z takim argumentem. – W takim razie, mieszkańcy ul. Polnej, na której niedługo powstanie dziesięć razy większy przewód, też mogliby powiedzieć: „zabierzcie to, bo to nie nasze ścieki”.
Moja uwaga:
Mam nagrane spotkanie.
Chodzi o ulicę Zieloną a nie całe osiedle. Pan Naworski zaś stwierdził, że „nie spotkał się nigdy z protestem mieszkańców w sytuacji gdy nie dotyczyło ich działek”. To komplement dla mieszkańców Radziwia. Walczą o wspólne sprawy a nie tylko własne działki. Fragment o ul. Polnej jest zwykłą manipulacją, bo nic takiego nie nastąpiło.
„Rurociąg ściekowy, biegnący pod Radziwiem będzie miał za zadanie wyeliminowanie problemów w Górach i Ciechomicach. Mieszkańcy proponowali inne warianty przebiegu rur – ale o tym za chwilę. Mieszkańcy Radziwia obawiają się przede wszystkim o to, że rurociąg będzie blokował rozbudowę sieci kanalizacyjnej na ich osiedlu. – W takim razie, jeśli pod ul. Zieloną mają być rury ściekowe, to niech powstanie przy okazji sieć wodociągowa – proponowała Teresa Kijek, przewodnicząca rady osiedla.”
Moja uwaga:
Rurocią nie eliminuje problemów, tylko jest częścią systemu kanalizacji.
Wodociąg w ulicy Zielonej jest od ponad 30 lat. Nowy ma być wybudowany aby zmieścił się ten nieszczęsny rurociąg tranzytowy, bo stary wodociąg przeszkadza.
„Prezydent Andrzej Nowakowski odniósł się do tej propozycji i stwierdził, że jest to oczywiste, że przy okazji budowy rurociągu ściegowego, powstanie także ten wodociągowy. Nawiązując do ilości miejsca, jakie będą zajmowały rury ściekowe, zaprezentowano je zebranym. – Tak będą one wyglądały – powiedział Andrzej Nowakowski i wstał, prezentując rurę o średnicy kilkudziesięciu centymetrów.”
Moja uwaga:
Te rury miały średnicę 12cm. To była kolejna manipulacja, bo nie powiedziano i nie pokazano „studzienek” ściekowych, które będą miały srednicę 2m (dwa metry). To te studnie będą blokować miejsce w ulicy! Makietę takiej studni ustawiliśmy przy ulicy Zielonej.
„Mieszkańcy dziwili się, że ścieki będą mogły przedostać się przez tak małą przestrzeń. – Ja słyszę głosy powątpiewania z państwa strony. Mówicie, że „ściemniamy” i wciskamy państwu „kit”, że rury z takimi średnicami nie przetransportują ścieków do przepompowni – mówił Naworski. – Ale tak nie jest. Te rury naprawdę przetransportują ścieki i załatwią problemy kanalizacyjne Gór i Ciechomic na kilkanaście lat – dodał prezes Wodociągów Płockich. – Ścieki, które płyną z 99 proc. aglomeracji miejskiej są tłoczone takimi rurami o średnicy pół metra.”
Moja uwaga:
Głosy powątpiewania dotyczyły właśnie tych studni. To tłumaczenie, jak dzieciom, to też manipulacja. Kilka siedzących na sali osób to inżynierowie budownictwa.
„Prezes argumentował, że po remoncie wspomnianej instalacji ścieki będą przepompowywane automatycznie. – Teraz musimy zatrudniać ludzi na trzy zmiany, a to wszystko kosztuje – mówił Naworski. – W ten sposób eliminujemy obsługę tych ścieków – dodał. Mieszkańcy natomiast obawiali się jeszcze jednego – pięciu studni o średnicy dwóch metrów, które będą ulokowane na trasie rurociągu. – Proszę tych studzienek nie demonizować, bo tam nie będzie kontaktu ścieków ze światem zewnętrznym – tłumaczył Marek Naworski. – Tam znajdą się zawory, a studnie pozwolą nam się dostać do rurociągu, bo przecież wiadomo, że w przyszłości na pewno będzie taka potrzeba.”
Moja uwaga:
No właśnie.Jak tu spokojne mówić o studniach 2-metrowych przy szerokości jezdni 5,2m? No i sam Prezes przyznaje, że do tych studni będa wchodzić, czyścić rurociągi i… oczywiście blokować ruch uliczny.
„Urzędnicy tłumaczyli też, dlaczego teraz tak trudno byłoby zmieniać lokalizację rurociągu. – Na tym etapie prac przygotowawczych stracilibyśmy 50 proc. unijnego dofinansowania, a na to sobie nie możemy pozwolić – argumentował prezes Wodociągów. Marek Naworski przekonywał, że ta trasa będzie najbardziej optymalna i nie zagrozi ona chociażby kanalizacji deszczowej. Wspomniana już trasa, którą ma przejść rurociąg także wzbudzała wiele emocji w mieszkańcach Radziwia i to właśnie…”
Moja uwaga:
Dobrze napisane, urzędnicy, a nie inżynierowie. Urzędnik boi się odpowiedzialności, inżynier – jak stwierdza błąd, to go naprawia.
Moje inne uwagi:
Projekt rozpoczął się osiem lat temu. Na początku, proponowano trasę okrążającą Radziwie. Nikt z Wodociągow nie potrafi uzasadnić tej zmiany ani nowej trasy!
Nie było konsultacji z mieszkańcami!
To co się teraz dzieje zostało przez nas wymuszone.
To jest w porządku?
Panie Bogusławie,
Dziękuję za tak obszerne opinie.
Po 1. w tekście występuje wyjaśnienie dot. rurociągu, który
będzie transportował ścieki Gór i Ciechomic, więc myślę, że to wystarczy. Nazwa „tranzytowy” nie każdemu mogłaby mówić tak wiele, a zagadnienie zostało wyjaśnione.
Po 2. Panie Bogusławie, ja także nagrywałem to spotkanie. Nie śmiałbym zacytować słów wyssanych z palca.
Po 3. zgodnie z tym, co powiedział Pan prezydent wraz z budową sieci
tranzytowej dojdzie także do remontu wodociągu.
Po 4. średnica tych rur nie jest kwestią najważniejszą. Zaznaczyłem, że była ona wąska, a mieszkańcy dziwili się, jak przez taką rurę przetłoczone zostaną ścieki. Prezes Naworski wyjaśnił sprawę i zacytowałem to w materiale.
Po 5. nie wiem czego dotyczyło konkretnie powątpiewanie,
wiem jakie powątpiewanie wyjaśniał prezes i na podstawie jego słów to
napisałem.
Przede wszystkim, to z tego co słyszałem i co też napisałem
w artykule, Wodociągi uzasadniły zarówno niemożność zmiany trasy rurociągu, jak i kwestię konsultacji z mieszkańcami.
Panie Bogusławie, podsumowując oczekuje Pan, że ja, jako
dziennikarz opowiem się za Państwa stroną. Niestety jest to mylne przekonanie, ponieważ ja opisałem Państwa spotkanie i to należało do mojego obowiązku. Przedstawiłem Państwa argumenty i argumenty urzędników relacjonując spotkanie, na którym tak naprawdę poruszonych spraw było mnóstwo. Większość Pana uwag odnosi się do Pańskiego punktu widzenia, a nie rzeczowości przedstawionych faktów. Jeszcze raz zaznaczę, że ja zostając zaproszonym na takie spotkanie muszę brać pod uwagę argumenty obydwu stron i tak też zrobiłem.
Prosiłbym, aby nie zarzucał mi Pan nierzetelności,
jednocześnie oczekując stronniczości.
Mam nadzieję, że wyjaśniłem wszelkie Pana uwagi. W razie
problemów jestem do Pańskiej dyspozycji.
Z poważaniem,
Damian Kazak
Panie Damianie,
Pozwolę sobie jeszcze raz na kilka uwag.
Po 1. w tekście występuje wyjaśnienie dot. rurociągu, który będzie transportował ścieki Gór i Ciechomic, więc myślę, że to wystarczy. Nazwa „tranzytowy” nie każdemu mogłaby mówić tak wiele, a zagadnienie zostało wyjaśnione.
Nie zostało.
Rurociąg tłoczny, ulubiona nazwa Wodociągów – mówi o metodzie przepływu czyli technologii, jest to nazwa techniczna.
Rurociąg transportujący ścieki z Gór i Ciechomic – mówi o tym CO jest transportowane, co płynie, jest to nazwa funkcjonalna.
Rurociąg tranzytowy – mówi o tym, że nie ma on nic wspólnego z infrastrukturą terenu, na którym się znajduje.
Jak zgadzamy się co do definicji, to lepiej się rozumiemy.
Dla Wodociągów, jest to rurociąg ściekowy tłoczny.
Dla nas jest to rurociąg ściekowy tranzytowy. Słowo „tranzytowy” oznacza, że nie musi iść tą trasą.
Po 2. Panie Bogusławie, ja także nagrywałem to spotkanie. Nie śmiałbym zacytować słów wyssanych z palca.
Bynajmniej. O to nie posądzam.
Po 3. zgodnie z tym, co powiedział Pan prezydent wraz z budową sieci
tranzytowej dojdzie także do remontu wodociągu.
Nie żebym się czepiał, tylko zwracam uwage na poprawność sformułowań.
Nie sieci tranzytowej ale rurociągu tranzytowego.
Nie remontu wodociągu tylko budowy nowego w miejsce starego. To nie jest remont. Stary zostanie w ziemi. Stary wodociąg mógłby pracować jeszcze ze 30 lat. To jest marnotrawstwo.
Po 4. średnica tych rur nie jest kwestią najważniejszą. Zaznaczyłem, że była ona wąska, a mieszkańcy dziwili się, jak przez taką rurę przetłoczone zostaną ścieki. Prezes Naworski wyjaśnił sprawę i zacytowałem to w materiale.
Faktycznie, średnica rur nie jest najważniejsza. Najważniejsza jest średnica studzienek. Te będą miały 2 metry! One będą blokować miejsce. Mowiąc o rurach a nie o studniach, odwraca się uwagę od tego co ważniejsze.
To nie mieszkańcy dziwili się, tylko pan Naworski stwierdził, że mieszkańcy się dziwią. A to jest różnica.
Po 5. nie wiem czego dotyczyło konkretnie powątpiewanie,
wiem jakie powątpiewanie wyjaśniał prezes i na podstawie jego słów to napisałem.
Przede wszystkim, to z tego co słyszałem i co też napisałem
w artykule, Wodociągi uzasadniły zarówno niemożność zmiany trasy rurociągu, jak i kwestię konsultacji z mieszkańcami.
Zagłębienie się w te „wyjaśnienia” to wyzwanie dla Dziennikarza.!
Panie Bogusławie, podsumowując oczekuje Pan, że ja, jako
dziennikarz opowiem się za Państwa stroną. Niestety jest to mylne przekonanie, ponieważ ja opisałem Państwa spotkanie i to należało do mojego obowiązku. Przedstawiłem Państwa argumenty i argumenty urzędników relacjonując spotkanie, na którym tak naprawdę poruszonych spraw było mnóstwo. Większość Pana uwag odnosi się do Pańskiego
punktu widzenia, a nie rzeczowości przedstawionych faktów. Jeszcze raz zaznaczę, że ja zostając zaproszonym na takie spotkanie muszę brać pod uwagę argumenty obydwu stron i tak też zrobiłem.
Skąd panie Damianie ta pewność czego ja oczekuję? Sugerowanie komuś co miał na myśli i następnie dyskusja z tą własną sugestią to taka dziennikarska masturbacja.
Zaklinanie rzeczywistości „muszę brać pod uwagę argumenty obydwu stron i tak też zrobiłem.” zapewnia, niewątpliwie, lepsze samopoczucie.
Prosiłbym, aby nie zarzucał mi Pan nierzetelności,
jednocześnie oczekując stronniczości.
Mam nadzieję, że wyjaśniłem wszelkie Pana uwagi. W razie
problemów jestem do Pańskiej dyspozycji.
Wyjaśnień to ja oczekiwałem od ważnych gości. Otrzymałem zaś od nichmanipulację.
Moje uwagi do Pańskiego artykułu proszę traktować jako życzliwe, choć kąśliwe uwagi. Jako pomoc w byciu lepszym dziennikarzem.
Pozdrawiam
Panie Bogusławie,
nie będę się odnosił do Pana odniesień w stosunku do moich odpowiedzi na Pańskie uwagi, ponieważ uważam tę sprawę za zamkniętą i z tego co czytam, to jedynym argumentem merytorycznym, do którego się mogę odnieść jest tutaj kwestia rurociągu tranzytowego i rur tłocznych. I tutaj się z Panem zgadzam, lecz muszę jednak dodać, że to nazewnictwo nie zostało użyte w materiale ze względu na to, że są to właśnie nazwy fachowe.
Odniosę się jednak do Pańskich uwag nt. mojego poprzedniego komentarza.
Po 1. wyjaśniam Panu po raz kolejny, że powyższy artykuł jest relacją ze spotkania mieszkańców z urzędnikami. To nie jest artykuł interwencyjny. Nam naprawdę zależy na dobru mieszkańców i staramy się pomagać w wielu sytuacjach, o niektórych nawet nie pisząc, ale tutaj nie było możliwości zagłębiania się w ten temat. I to nie są wymówki. Taka jest po prostu specyfika relacji.
Po 2. pisze Pan: „Skąd panie Damianie ta pewność czego ja oczekuję?”
Pytanie, które Pan zadaje wydaje mi się dość kuriozalne. Odpowiedź na nie znajdzie Pan w swoich uwagach w pierwszym komentarzu. To one wskazują na to, czego Pan ode mnie oczekuje formułując takie „sprostowania”.
„Sugerowanie komuś co miał na myśli i następnie dyskusja z tą własną sugestią to taka dziennikarska masturbacja.”
Ja Panu nie sugeruję, co Pan miał na myśli. Ja po prostu to widzę. Nie trzeba być umysłem analitycznym, aby móc ocenić, czego Pan oczekuje. Teraz próbuje Pan z tych sugestii wybrnąć i niejako zrzuca Pan odpowiedzialność na mnie.
Po 3. pisze Pan: „Zaklinanie rzeczywistości „muszę brać pod uwagę argumenty obydwu stron i tak też zrobiłem.” zapewnia, niewątpliwie, lepsze samopoczucie”.
Nie, drogi Panie, nie zapewnia to lepszego samopoczucia, a jedynie definiuje znaczenie słowa „obiektywizm”, który to przyświeca pracy dziennikarza.
Na marginesie to zdanie także może być odbierane jako sugestia do tego, aby brać pod uwagę argumenty jednej strony, czyli wracamy do punktu pt. „oczekiwania”.
„Moje uwagi do Pańskiego artykułu proszę traktować jako życzliwe, choć kąśliwe uwagi. Jako pomoc w byciu lepszym dziennikarzem”.
Bardzo Panu dziękuję za troskę o mój warsztat dziennikarski.
Pozdrawiam,
Damian Kazak