Policja przekazała dzisiaj informację na temat chłopaka, który strzelał z okna swojego mieszkania z broni pneumatycznej. Zapytałam w artykule czy powinniśmy obawiać się sytuacji, w której łatwo dostępna broń powoduje tragiczne wydarzenia. Pod materiałem pojawiły się zarzuty o znaczną przesadę takich wniosków.
„Dzieciakowi odbiło i zaczął pajacować z pistolecikiem, dostanie w sądzie nauczkę i zrozumie, żeby więcej tak nie robić” – pisze jeden z czytelników na naszym profilu facebookowym. „Cały Płock z gnojka robi terrorystę gorszego niż Breivik, choć ten zabił około 90 osób. (…)Broń na śrut przerobić to nie problem, ale z odległości z jakiej strzelał większej krzywdy by nie zrobił, weźmy pod uwagę grubość ubrań, prędkość wiatru i zez strzelca ;)” – dodaje.
Kolejny komentarz: „Czy ryzykujemy powstanie u nas sytuacji, podobnej do tej w Stanach Zjednoczonych?” – śmieszne. Nie ma to jak porównywać strzelanie z wiatrówki 17-latka do amerykańskich wojen gangów i codziennych zabójstw. To tak jak porównać wybuch kioskowych petard z granatami…
I następny: „Drążycie ten temat cały dzień!! Zabił kogoś, nie? To po co ta gadka”.
Przypomnę moje pytania: Czy ryzykujemy powstanie u nas sytuacji, podobnej do tej w Stanach Zjednoczonych? I na ile dostępność takiej broni wpłynie na ilość takich wypadków, jak wczorajszy w Płocku? A może łatwość zakupu broni pneumatycznej nie ma tu znaczenia, bo jej nieodpowiednie użycie zależy od równie nieodpowiedniego wychowania?
Porównanie do sytuacji w Stanach Zjednoczonych nasunęło mi się automatycznie. To stamtąd najczęściej docierają informacje o nastolatkach strzelających do ludzi. Oczywiście, tam dotyczy to broni ostrej, więc i skutki są o wiele bardziej tragiczne. W Polsce młodzież wybiera sobie taką broń, jaką najłatwiej może zdobyć.
Nie ma co wyolbrzymiać czynu płockiego nastolatka – jak ktoś napisał: nauczkę prawdopodobnie zapamięta do końca życia. Ale jego „zabawa” nie jest tak odosobnionym przypadkiem, jak mogłoby się wydawać. Zobaczmy podobne zdarzenia tylko z ostatnich kilku miesięcy.
4 listopada 2013, źródło: TVP Łódź
„Sąd rodzinny zajmie się sprawą 14-latka z Opoczna, który strzelał z wiatrówki do przechodniów i zranił w nogę 25-letnią kobietę. Poszkodowana wymagała pomocy lekarskiej. Nastolatek przyznał, że strzelał do przechodniów dla zabawy”.26 października 2013, źródło: Kurier lubelski
„Kryminalni z Włodawy ustalili nastolatków, którzy strzelali z wiatrówki do 72-latka. To 11 i 15-letni bracia z gminy Włodawa. Policjanci w miejscu zamieszkania braterskiego duetu odnaleźli i zabezpieczyli dwie wiatrówki”.12 czerwca 2013, źródło: Gazeta Wrocławska
„Na rok więzienia w zawieszeniu na trzy lata Sąd Rejonowy w Złotoryi skazał 17-letniego mieszkańca pobliskiej wsi Dobków. Chłopak postrzelił z wiatrówki 10-letnią dziewczynkę. Stało się to 12 czerwca bieżącego roku. Wieczorem na jednym z przydomowych podwórek w Dobkowie bawiły się trzy dziewczynki w wieku dziesięciu, sześciu i dwóch lat. Nagle padły strzały. Jak się okazało, to zamieszkały w sąsiednim domu młody mężczyzna strzelał z wiatrówki. W pewnym momencie wycelował w dzieci i trafił najstarszą z dziewczynek. – Dziewczynka została postrzelona w głowę”.17 maja 2013, źródło: onet.pl
„Trzy osoby ranili dwaj 16-latkowie, którzy strzelali z wiatrówki do przechodniów – poinformowała rzeczniczka łódzkiej policji Joanna Kącka. Okazało się, że nastolatkowie – oprócz kobiety – zranili w nogi jeszcze dwie inne osoby: 11-letniego chłopca oraz 20-letniego mężczyznę. Obaj pokrzywdzeni trafili do szpitala, gdzie usunięto im śruciny. Nastolatkami zajmie się Sąd Rodzinny”.
W tych przypadkach osoby, do których strzelano w większości nie miały tyle szczęścia, co płocczanka. Zostały ranne i wymagały pomocy lekarskiej. W przypadku 10-letniej dziewczynki, śrut wbił się zaledwie parę centymetrów od oka. Czy biorąc to pod uwagę, nie powinniśmy bardziej zwracać uwagę na to, czym nasze dzieci bawią się w domu? Czy nie powinniśmy uświadamiać młodzieży, która często nie potrafi jeszcze przewidzieć konsekwencji swoich czynów, jak niebezpieczna może być taka „zabawka”? I, przede wszystkim, czy zrzucając czyn 17-latka na karb młodzieńczej beztroski nie przyczynimy się do zwiększenia ilości występowania takich przypadków?
Komentarz płockich polityków:
Piotr Zgorzelski
Osobiście nie demonizowałbym sytuacji, jaka miała miejsce w Płocku i trudno jednoznacznie wypowiedzieć się na temat tej jednostkowej sytuacji. Pytanie skąd u 17-latka taka broń? Nabywca takiej broni zobowiązany jest przecież zarejestrować ją w ciągu 5 dni od dnia nabycia, a broń ta nie może być zarejestrowana na rzecz osoby, która nie ma ukończonych 18 lat i nie przedstawi orzeczeń lekarskich i psychologicznych, wydanych przez upoważnionych lekarzy. Potrzebne do rejestracji jest również zaświadczenie o niekaralności z KRK. Może zawinił system, brak zajęcia, pracy, może rodzina, a może to młodzieńczy wybryk, którego jednak trzeba będzie ponieść dość surowe konsekwencje.Arkadiusz Iwaniak
W USA problem jest większy, bo dotyczy dostępności do broni palnej. W Polsce dostępność do broni palnej jest na szczęście ograniczona i utrudniona. Trzeba przejść odpowiedni kurs, zdać egzamin i przejść tak zwane psychotesty. Natomiast broń pneumatyczna jest, można powiedzieć, powszechnie dostępna. Wystarczy okazać się dowodem osobistym i zapłacić. Jeśli się nie mylę, jest policyjny rejestr posiadaczy broni pneumatycznej. Problem w tym, że posiadacz broni pneumatycznej, w odróżnieniu do posiadacza broni palnej, nie musi posiadać odpowiedniego sejfu. Tak więc osoby nieletnie, nieupoważnione, mają łatwy dostęp tej broni. Brak wyobraźni, bo nie sądzę, że chęć skrzywdzenia kogoś, doprowadza do sytuacji jaką Państwo opisujecie w przywołanym artykule. Są to na szczęście w miarę rzadkie przypadki. Nie mniej jednak o sprawie trzeba mówić i pisać, zwracając tym samym uwagę dorosłym posiadaczom broni pneumatycznej na jej lepsze zabezpieczenie.
Faktycznie, zgodnie z art. 13 § 1 ustawy z dnia 21 maja 1999 r. o broni i amunicji (j.t. Dz. U. 2004 r. Nr 52, poz. 525) nabywca broni – bez względu na to czy dla jej nabycia konieczne jest pozwolenie na broń, czy też nie – jest zobowiązany zarejestrować ją w ciągu 5 dni od dnia nabycia. Stosownie do art. 4 wymienionej ustawy bronią jest:
– broń palna, w tym broń bojowa, myśliwska, sportowa, gazowa, alarmowa i sygnałowa;
– broń pneumatyczna;
– miotacze gazu obezwładniającego;
– narzędzia i urządzenia, których używanie może zagrażać życiu lub zdrowiu:
– broń biała w postaci:
a) ostrzy ukrytych w przedmiotach niemających wyglądu broni,
b) kastetów i nunczaków,
c) pałek posiadających zakończenie z ciężkiego i twardego materiału lub zawierających wkładki z takiego materiału,
d) pałek wykonanych z drewna lub innego ciężkiego i twardego materiału, imitujących kij bejsbolowy;
e) broń cięciwowa w postaci kusz;
f) przedmioty przeznaczone do obezwładniania osób za pomocą energii elektrycznej.
Jednakże tylko wiatrówki powyżej 17 J (dżuli) muszą być zarejestrowane. Słabsze nie są uważane za broń i ustawa nie ma do nich zastosowania…
Jeśli zapraszacie do dyskusji, to dlaczego cenzurujecie – wycinacie komentarze? WSTYD!
Jarosławie, o czym mówisz? Nie cenzurujemy komentarzy. Jeśli chodzi ci o ten cytowany w artykule, to przytoczyłam najważniejszą jego część, która dotyczyła tematu. Pełen można przeczytać na naszym profilu facebookowym.
W praktyce zadna wiatrowka nie musi być rejestrowana gdyz 100% tych w sklepach jest ponizej 17J. Przeróbka na mocniejsze to banalne zadanie a juz z podstawowej można okaleczyć i to nieodwracalnie.
A jak ktoś uwaza ze powinno sie zabronic tez widelcy to gratuluje intelektu. Widelce służą do jedzenia. Broń ma jasne zadanie….
Idąc tym tropem udostepnijmy dzieciom kalasznikowy. Przecież mogą służyć tylko do treningu.